About Agnieszka Krygier-Łączkowska

Autor nie uzupełnił żadnych szczegółów
So far Agnieszka Krygier-Łączkowska has created 361 blog entries.

Maria Wicherkiewiczowa – Szamotuły w 1879 r., wspomnienia (część 1.)

Maria Wicherkiewiczowa

Wspomnienia z Szamotuł

z roku 1879

(część 1.)

Kilka słów o autorce wspomnienia:

Maria Wicherkiewicz (z domu Sławska) urodziła się w 1875 roku w Szamotułach, zmarła w 1962 roku w Poznaniu. Ojciec Stanisław był prawnikiem, uczestniczył w powstaniu styczniowym, powołany do wojska pruskiego brał udział w wojnie prusko-francuskiej (1870-71). W latach 1871-79 zajmował stanowisko sędziego w Sądzie Rejonowym w Szamotułach. Zamieszkał tu wraz z żoną – Konstancją z domu Ziołecką, najstarszą córką i nowo narodzonym synem Rogerem (późniejszym architektem). W Szamotułach urodziły się kolejne dzieci małżeństwa: Zofia Konstancja i Maria. Później – po objęciu stanowiska sędziego w Poznaniu – przyszło na świat jeszcze dwoje dzieci.

Maria od wczesnej młodości uczyła się malarstwa, malowała głównie portrety kobiet, widoki zabytków i martwe natury. W 1894 roku wyszła za mąż za dwadzieścia lat od siebie starszego lekarza okulistę Bogdana Wicherkiewicza, z którym doczekała się trojga dzieci: Janiny, Izabelli i Stefana. Po 1904 roku zajęła się działalnością literacką i dokumentalistyczną. W prasie poznańskiej publikowała wiersze i opowiadania. Zajęła się także historią Poznania, dużo czasu poświęciła badaniom archiwalnym. Ich efektem były publikacje dotyczące przeszłości Poznania i jego zabytków (m.in. Zamku Królewskiego, pobytu Napoleona, historii szlachty poznańskiej), w 1916 wydała pracę źródłową poświęconą Pałacowi Działyńskich. W 1932 roku opublikowała powieść Łódź w purpurze, poświęconą dziejom rodu Górków, zajmowała się także losami swojej babki Matyldy Ziołeckiej. Ostatnią książkę – powieść historyczną Jan Quadro z Lugano wydała w wielu 85 lat.

Wspomnienia lat dziecięcych są jak pyłki kwiatu. Zacierają się, ulatują za podmuchem wiatru. Trudno je zachować. Lecz choć niepozorne, bezlistne, srebrzystym puchem osypane kiście wierzby – urzekają nas – jako zapowiedź wiosny. W nierozwiniętej, cierpkiej świeżości tkwi niecierpliwie oczekiwanie słonecznych dni.

Urodziłam się w Szamotułach w roku 1875, jedenastego listopada – w pochmurny dzień – w dniu św. Marcina. Śnieg padał. Ten święty Marcin na siwym koniu – to jak przeznaczenie. Blisko 60 lat mieszkam przy ulicy św. Marcina. I w bliskim sąsiedztwie kościoła św. Marcina, tej najstarszej świątyni gotyckiej Poznania, ongiś na wzgórzu za miastem leżącej. […]

Z pobytu w Szamotułach jako dziecko kilkuletnie dużo zapamiętałam, uzupełniając szczegóły z później zasłyszanych [opowieści]. Posiadałam jako późniejsza malarka i literatka pamięć wzroku i umysłu, która właśnie cechuje ludzi pióra – nawet od drugiego roku życia. Przyczyniło się może do tego życie rodzinne, rozmowy i nauki starszych. Rodzice a zwłaszcza ojciec, adorowany przez dzieci był dla nas istotą kultu, zasypywany dzikimi wybuchami sympatii i uścisków. Mama, cierpiąca często na migrenę – była w gronie rodziny i w towarzystwie zawsze na uboczu, nie lubiła zwracać na siebie uwagi. […]

Dziecko – nie umie ocenić miłości, poświęcenia, ofiar, rodziców, wyrozumiałości rodzeństwa – a przecież to jest głównym motorem szczęśliwego dzieciństwa. A może dlatego utkwiła senna zjawa sielankowych Szamotuł w mej wyobraźni dziecka, podświadomie odczuwającego gorącość uczuć otoczenia jako podstawę słonecznego okresu młodości.

Na ogół niewiele da się powiedzieć i niewiele pisano o biernym na pozór życiu owych nudnych prowincjonalnych, zaściankowych miasteczek, na których sztandarze można napisać słowa usprawiedliwiające: „Il piccolo mondo antico!” [Mały dawny świat]. Wracam do najwcześniejszych, bladych jak widziadła senne, zamierających reminiscencji szamotulskich.

Wspomnienia lat dziecięcych są jak pyłki kwiatu. Zacierają się, ulatują za podmuchem wiatru. Trudno je zachować. Lecz choć niepozorne, bezlistne, srebrzystym puchem osypane kiście wierzby – urzekają nas – jako zapowiedź wiosny. W nierozwiniętej, cierpkiej świeżości tkwi niecierpliwie oczekiwanie słonecznych dni. Zachwycałam się niegdyś jako dziecko szarymi wierzbami, zwisającymi nad wąskim strumykiem Samą. A me wspomnienia z owych dni są również bezbarwne. Jak wczesne kwiaty wiosny występują z bladych cienie zarania młodości. Bo z życia z tamtych czasów, tak odmiennego od tempa naszych dni, zatarły się zarysy.

Staram się przypomnieć: Oto przez wąskie uliczki małego miasteczka przesuwają się ociężałe, staroświeckie typy oryginałów, których młodość przypada na początek XIX wieku. Postacie zgrzybiałych starców, sędziwych matron, honoracji miasta [ważnych obywateli], zastępy młodzieży w wiejskich strojach o innym guście i ułożeniu. Zapomniany mały światek. […] Odmienne zagadnienia, zapatrywania są udziałem tego małomiejskiego społeczeństwa różnych warstw – a jednak zwarcie i zgodnie walczącego z zalewem niemieckim.

Właściwie zaściankowe Szamotuły należały do zapoznanych miast [niedocenionych]. Ongiś w historii Wielkopolski odegrały rolę dobitną jako gród wojowniczy, pełen buntu. Niezwykłe to dzieje nie dość zgłębione, bo też z owych burzliwych dni mało przeniknęło do naszych czasów, mało zostało pamiątek.


W czasach, kiedy w Szamotułach mieszkała rodzina Sławskich, na Rynku stał już widoczny na tej pocztówce wysoki krzyż (historię krzyża można przeczytać w tekście http://regionszamotulski.pl/krzyz-na-rynku-w-szamotulach/). Fragment pocztówki z ok. 1911 r. Źródło: Widoki Powiatu Szamotulskiego na starych pocztówkach 1898-1945, Szamotuły 2016.


Ja patrzyłam na staroświeckie Szamotuły z roku 1879 oczami dziecka, które jednak pamiętają ciasny krąg swego środowiska. Już wówczas stanowiły Szamotuły niezwykłość tak rzadką u nas, którą nadaje zamek wsparty szkarpami, romantyczna baszta „z przeszłością”, zaniedbany, dziki park, starodawne, pełne majestatu kościoły. Naprzeciw starego zamczyska wznosił się dom jednopiętrowy, w którym mieszkaliśmy. Dom narożny z pochyłym drewnianym balkonem, grożącym zarwaniem się (a poznałam ten balkon jeszcze po 30 latach!). Kościoły sędziwe, wśród drzew, pochyłe zabudowania, domki otoczone różami, rynek pełen wozów, dalej lasy i łąki. Ale otoczenie Szamotuł, wraz z bujnymi łąkami było niezdrowe, malaryczne. Ludność chorowała na żołądek, febrę. Dał się odczuć brak wody i brak kanalizacji (1).

Woda rzeki Samy, połączonej z miastem drewnianym mostkiem, przepływała przez moczary i cmentarze. Lecz klimat nie hamował tężyzny i temperamentu szamotulan. Tętno życia, barwę melodii piosenek z całym urokiem swojskości i dziarskości nadawała i narzucała młodzież okoliczna, zachowując przez lata ciężkiej niewoli pruskiej wierność dla swego stroju, tańca, obyczajów i mowy ojczystej – słowem – przeszłości. Działo się to ku zdziwieniu i oburzeniu Niemców, bowiem Szamotuły „Samter” pod zaborem pruskim zalane były urzędnikami niemieckimi (2). Stacjonował tu pułk infanterii [piechoty], szkolnictwo było niemieckie. Po roku 1848 otrzymało miasto jako karę zdwojony garnizon (3); był to ciężar dla miasta, w którym było około tysiąca Polaków, tysiąca Niemców i siedmiuset Żydów. Niemcy, pobyt w Szamotułach uważali jako karę, wygnanie, powtarzając wierszyk:

„In Schrimm ist es schlim,
In Samter verdammter,
Rogasen ist zum Rasen,
Filehne – na ich danke scheene” [W Śremie jest źle, w Szamotułach okropnie, Rogoźno – do zwariowania, Wieleń – no, dziękuję bardzo].


Figura św. Jana Nepomucena stanęła na Rynku w XVIII w., najprawdopodobniej po powodzi w 1725 r. Została zniszczona przez Niemców w listopadzie 1939 r. (por. tekst http://regionszamotulski.pl/figura-sw-jana-nepomucena/). Zegar stanął na Rynku prawdopodobnie w 1908 r. Na pocztówce widać także jeden z najstarszych zachowanych w niezmienionej postaci budynków, powstały w 2. poł. lat 30. XIX w. jako siedziba Kasyna Obywatelskiego (dziś to siedziba Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy). W połowie XIX w. rodzina Mamelsdorfów otworzyła tam „Hotel de Gielda” z dyliżansem konnym. Pocztówka z ok. 1912 r. Źródło: Widoki Powiatu Szamotulskiego na starych pocztówkach 1898-1945, Szamotuły 2016.


Rzeczywiście, nuda zalegała wąskie uliczki. Czasem zmieniał się zaściankowy spokój, kiedy mknęły przez niewielki rynek czterokonne powozy lub wytworne sylwetki jeźdźców. Przy ulicy Klasztornej [obecnie fragment Dworcowej od kościoła św. Krzyża do Rynku] gromadził się codziennie tłum gapiów, gdy ze stajni wyjeżdżała wysmukła amazonka, eskortowana przez ordynansa, piękna żona rotmistrza von Normann. Przypatrywano się ciekawie tej scenie. Parafiańszczyzna i małomiejskość zamieniała każdą drobnostkę prywatną życia w ogólne widowisko. Wszystko tu ulega kontroli, ciekawości –  nieraz przykrej. A to zwyczajnie z nudów. Toteż każde zgromadzenie przyciągało ludzi, głodnych wrażeń, a zwłaszcza jarmarki, słynne szamotulskie, z dorodną ludnością i ich wyrobami swojskimi. Specjalną wełną i tkaninami samodziału, barwnymi i doborowymi – zasłynęły prace wieśniaczek z okolic Szamotuł. Materiały te w pasy szafirowe i czerwone brano chętnie na zasłony lub pokrycia mebli.


Synagoga na pocztówce z okresu 1905-1918. Źródło: Szamotuły na dawnej pocztówce 1898-1939, Szamotuły 2000.


Szamotuły bogate są w gmachy. Mają dwa kościoły, zbór, synagogę, zamek, sąd powiatowy, szkołę wyższą rolniczą (4). Do ożywienia handlu przyczyniały się gorzelnie, tokarnie, młyny. Olejarnie znane tu już w XV wieku, miały swą tradycję. Słynęły tu dawniej krzewy rozliczne dereniowe – świdwowe. Ród Szamotulskich – Świdwów odróżniał się tym przydomkiem od szaraczkowej szlachty (5).

Obserwując pewną ospałość tak charakterystyczną dla małych miast wielkopolskich, trudno było uwierzyć w bojowniczą i reformatorską rolę dawnego dziedzictwa, awanturniczych rycerzy Nałęcz-Szamotulskich w walce z Grzymalitami (por. http://regionszamotulski.pl/bitwa-pod-szamotulami-1383/). W ożywiony ruch umysłowy, którego źródłem był napływ humanistów, uczonych innowierców pod protektoratem potężnych Łodziców – Górków, roku 1518 rozpoczął jeden z Górków, dziedzic Szamotuł budowę zamczyska, wspartego szkarpami i czterema potężnymi basztami, z których jedna tylko pozostała. Łukasz Górka, wojewoda poznański podobno w tej wieży zamczyska latami więził swą młodą żonę Halszkę, córkę Konstantego Ostrogskiego i Beaty Kościeleckiej. Przez długie lata zapomniany – dotarł krwawy dramat do naszych czasów jako blady legendarny cień czarnej księżniczki i banity infamisa Sanguszki (w tym fragmencie M. Wicherkiewiczowa odwołuje się do funkcjonujących przez wiele lat mitów na temat postaci Halszki, z historycznym omówieniem tej postaci można się zapoznać w tekście Sylwii Zagórskiej http://regionszamotulski.pl/beata-i-halszka-ostrogskie/). 

Kiedy starsi zajęci rozmową, a bona czyta „Das Geheimniss der alten Mamsell”, chodzi się po murach niby to obronnych lub pagórkach, niby szwedzkich szańcach. Czasem pod deskami zabłyśnie studnia z wodą o żelazistym smaku. Dużo tu zacisznych zaułków. Ulubionym celem przechadzek jest jednak ogródek przy dworcu, gdzie słychać gwizd pociągów do Poznania, Stargardu, Wrocławia (6). Nas czworo rodzeństwa w białych sukienkach i czerwonych, wełnianych żakietach prowadzi p. Marynia Jarysz. Odbywa z nami spacery z amatorstwa, bo „dzieci ładne i ładnie ubrane” – tłumaczy mej matce.

Ówczesnym niemieckim zwyczajem przechodnie stale szczypali mnie, dziecko, w policzek, co mnie gniewało bardzo. A panowie ówcześni to brodacze lub mężczyźni w bokobrodach albo z dużymi wąsami.


Stacja kolejowa, 1910-1914. Źródło: Fotopolska.eu


W upalne dni, kiedy lipy kwitną, schodzą się do ogródka kolejowego na piwo honoracje miasta [ważni obywatele]: sędziwy radca Wolski i radca Twardowski z dawnej palestry i magistratury – ze sumiastymi wąsami, w białych płóciennych ubraniach i słomianych kapeluszach. Jako trzeci dostojnik przychodzi pan Kiełczewski. Ktoś szepce także – ze starej ziemiańskiej rodziny. Jest nauczycielem szkoły. Memu rodzeństwu udziela prywatnie lekcji polskiego. Choć park zachęcał wilgotnym cieniem starych drzew choć był wprost naszego domu, niechętnie go odwiedzaliśmy – wolimy ogród przy dworcu.


Baszta Halszki i Zamek Górków, w tle wieża kościoła ewangelickiego. Litografia Aleksandra Dunckera z lat 1878-1880. Źródło: Fotopolska.eu


Masywny czworobok murów, wspartych potężnymi szkarpami zamczyska zmieniał właścicieli: Górków, potem Mycielskich, następnie książąt Koburg-Gotha. W środku miasta wraz z basztą, obrośniętą bluszczem, został jak przeżytek niedostrojony do nowych czasów. Prawie że raził swą romantyczną malowniczością śród obecnego otoczenia. Toteż ta wieża o wąskich oknach z omszałym daszkiem, ukryta wśród brzóz zaciekawia dzieci. Ślimaczymi schodkami wspinaliśmy się do izdebek z kominkiem, nad którym herb „Łodzia”. Tu dogorywała cudna Halszka, ostatnia latorośl bohaterskiego rodu Ostrogskich, wdowa po Sanguszce, a potem żona Łukasza Górki. Śmierć Górki – po latach – otworzyła Halszce drogę do wolności. Lecz basztę w Szamotułach opuściła „czarna księżniczka” już jako obłąkana. Coś o tym szepczą jeszcze ludzie, że w noce księżycowe cień sunie obok baszty, brzęczą łańcuchy i słychać płacz (por. wyżej).


Budynek sądu na pocztówce z lat 1939-44. Źródło: Fotopolska.eu


Przy feudalnym zamku rażą nowe budynki pruskim stylem – zbór ewangelicki, sąd, więzienie. Prezesem sądu jest pan Gisevius, z linii Giżyckich pochodzący. Tam w tym sądzie zasiada jako sędzia ojciec mój, Stanisław Sławski. Zdumiona jestem, gdy Cesia, pokojowa pokazuje nieokratowane okna i objaśnia: z tego okna wyskoczył niedawno więzień, połamał nogi, a to ze strachu przed tym sędzią z niebieskimi, surowymi oczami. Zdziwiłam się, gdyż ojciec zdawał się szczytem dobroci. Ceniono go w zawodzie prawniczym, mimo młodego wieku. Jako uzdolniony sędzia śledczy wykrył zamaskowanego podpalacza, któremu udawały się przez szereg lat bezprawia: płonęły stogi, lasy, stodoły, domy. Ongiś ludowy nauczyciel, Niemiec, udający poczciwca zawsze był świadkiem: niby to widział dzieci, bawiące się zapałkami, lub kogoś z papierosem. A tymczasem sam podpalał. Ojciec mój jako sędzia – wiedziony intuicją energicznie wpadł na niego – a stary wyga oniemiał i przyznał się do wielokrotnych podpaleń. Szamotuły i Wronki urządziły z radości po wyroku iluminację na cześć sędziego Sławskiego.


Obszerne fragmenty wspomnień opublikowanych w Kalendarzu Ziemi Szamotulskiej 1958 pod red. Romualda Krygiera.

Opracowanie Agnieszka Krygier-Łączkowska

14-letnia Maria Sławska, zdjęcie ze zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk

Pocztówka z 1905 r. Źródło: Fotopolska.eu

Dokumentacja projektu wieży ciśnień – 1906 r. Muzeum – Zamek Górków.


Objaśnienia:

1. Wodociągi i kanalizację uruchomiono w Szamotułach na początku XX w. W 1906 r. przy ul. Strzeleckiej (dziś Wojska Polskiego) powstała wieża ciśnień i kompleks budynków miejskich wodociągów. Obiekty zaprojektowała firma Heinricha Schevena z Düsseldorfu (por. tekst http://regionszamotulski.pl/szamotulska-wieza-cisnien/).

2. Od początku zaborów władze pruskie prowadziły akcję germanizacji i protestantyzacji ziem polskich, polegającą m.in. na sprowadzaniu z głębi Prus kolonistów niemieckich, w większości protestantów, i osiedlaniu ich na ziemiach polskich. Wielu Niemców przysyłano w celu objęcia różnego typu stanowisk w urzędach i władzach różnego typu i szczebla.

W 1871 r. na 4214 mieszkańców Szamotuł było 39,8% Polaków, 37,7% Niemców i 22,5% Żydów. Ludność niemiecka osiedlała się głownie przy pl. Kościelnym (obecnie pl. Sienkiewicza), zaś ludność żydowska była skupiona przy ul. Żydowskiej (późniejsza nazwa Szeroka, dziś Braci Czeskich).

3. Od 1836 r. do końca zaborów wojsko zajmowało budynek zlikwidowanego klasztoru. Siedzibę miała tam Komenda Powiatowa Uzupełnień (Bezirkskommando), która prowadziła koszary, rejestr rezerwistów i poborowych. Od 1865 r. w Szamotułach stacjonował 2. Batalion (szamotulski) 1. Regimentu Piechoty Poznań nr 18, w latach 1860-83 także batalion fizylierów 1. Zachodniopruskiego Regimentu Grenadierów nr 6.

Kościół ewangelicki na pocztówce z okresu 1905-1918. Widoczne z tyłu dom pastora i szpital prowadzony przez diakonisy (protestanckie siostry) powstały w latach 90. XIX w. Źródło: Szamotuły na dawnej pocztówce 1898-1939, Szamotuły 2000.

Szkoła Rolnicza na pocztówce z okresu 1905-1918. Źródło: Szamotuły na dawnej pocztówce 1898-1939, Szamotuły 2000.


4. Zbór – chodzi o kościół ewangelicki; pierwszy budynek (szachulcowy, czyli o drewnianym szkielecie wypełnionym gliną) powstał w 1784 r. Większy neogotycki kościół z czerwonej cegły z wysoką (trochę krzywą) wieżą wybudowano w 1784 r. Po II wojnie mieścił się tam magazyn zboża i nawozów. Wieżę kościoła wysadzono w 1958 r., resztę kościoła rozebrano.

W czasach, które wspomina Maria Wicherkiewiczowa, synagoga mieściła się w budynku z 1853 r. przy ul. Żydowskiej (późniejszej Szerokiej, a obecnie Braci Czeskich). Zburzyli ją Niemcy na początku II wojny światowej (16 września 1939 r.).

Więzienie w pobliżu ul. Sądowej (al. 1 Maja) powstało około 1860 r., w 1974 obok niego znalazł się sąd, który przeniesiono do nowo wybudowanego gmachu z czerwonej cegły. Istniał on do pożaru w 1945 r.

Szkoła Rolnicza (Landwirstschaftsschule), o której wspomina Maria Wicherkiewiczowa, działała w Szamotułach od 1880 r., kiedy przeniesiono ją, wraz z nauczycielami i uczniami, ze Wschowy (szkołę utworzono tam w 1877 r.). Początkowo mieściła się w kamienicy rodziny Sroczyńskich przy ul. Poznańskiej (dziś nr 31), a od 1882 r. funkcjonowała w nowym gmachu przy Schillerstrasse (obecnie ul. ks. Piotra Skargi). Była to 6-letnia szkoła zawodowa, przygotowująca młodzież do pracy w rolnictwie i kończąca się maturą (jedyna w Wielkopolsce szkoła tego typu). Większość uczniów stanowili Niemcy. W 1919 roku szkołę spolszczono, opuściło ją grono ponad 100 uczniów niemieckich, a pozostali dokończyli w niej edukację w 1921 roku.

5. Ród Świdwów Szamotulskich z pewnością nie przyjął swojego przydomka od krzewów rosnących w Szamotułach. Około 1370 roku właścicielem Szamotuł został Sędziwój Świdwa z Dzwonowa, należący do innej gałęzi Nałęczów niż poprzedni właściciele Szamotuł. Sędziwój zapoczątkował ród Świdwów Szamotulskich. Przydomka „Świdwa” używał jednak już jego ojciec Dzierżykraj, który w żaden sposób nie był związany z Szamotułami (polecamy tekst o rodzie Szamotulskich http://regionszamotulski.pl/szamotulscy/).

6. Linię kolejową Poznań-Stargard uruchomiono w 1848 roku.

Budynek poczty i siedziba landrata (starosty) powstały na początku lat 80. XIX w. Starostwo (obecnie budynek UMiG) zostało rozbudowane na początku XX w. Pocztówka z ok. 1902 r. Źródło: Widoki Powiatu Szamotulskiego na starych pocztówkach 1898-1945, Szamotuły 2016.

Baszta Halszki w latach 1909-1910. Źródło: Fotopolska.eu

Baszta Halszki na pocztówce z okresu 1905-1918. Źródło: Szamotuły na dawnej pocztówce 1898-1939, Szamotuły 2000.

Zamek Górków w latach 1905-1906. Źródło: Fotopolska.eu

Ul. Sądowa (obecnie al. 1 Maja), z prawej strony widoczny budynek sądu. Pocztówka – ok. 1912 r. Źródło: Fotopolska.eu

Maria Wicherkiewiczowa – Szamotuły w 1879 r., wspomnienia (część 1.)2021-10-05T11:13:30+02:00

Projekt „Jestem mądra, jestem ważna, jestem potrzebna”

Jestem mądra, jestem ważna, jestem potrzebna

ONA

Pod tym hasłem w roku szkolnym 2018/2018 Brama Poznania ICHOT zorganizowała drugą edycję programu edukacyjnego „Szkoła Dziedzictwa”. Jak piszą autorzy programu, „Chcielibyśmy przybliżyć uczestniczkom i uczestnikom historyczne postaci kobiet i ich działalność, która w różnorodny sposób była realizowana w okresie zaborów, a później w procesie odzyskiwania i budowania wolności. […] Zależy nam na tym, by podjęte w projektach szkolnych tematy popularyzowały lokalne bohaterki działające jako m.in. organizatorki tajnej oświaty, dyplomatki, a także żołnierki poprzez stworzenie narracji o ich życiu i dokonaniach”.

Prezentowany projekt Szkoły Podstawowej nr 1 im. Stanisława Staszica był jednym z trzech nagrodzonych.

Projekt „Jestem mądra, jestem ważna, jestem potrzebna” realizowany był w Szkole Podstawowej nr 1 w Szamotułach. Brali w nim udział uczniowie klas VI-VIII (146 osób). Miejscami jego realizacji była szkoła, teren miasta, a także Muzeum – Zamek Górków w Szamotułach oraz Bramie Poznania. Realizując projekt, współpracowaliśmy z Urzędem Miasta i Gminy Szamotuły.

Celem projektu było: przedstawienie zagadnień historycznych związanych z działaniami poseł Sejmu dzielnicowego Anny Łubieńskiej oraz jej zaangażowaniu w organizację plebiscytu na Warmii. Kolejnym celem było ukazanie młodym ludziom roli kobiet w życiu politycznym i społecznym, a także podkreślenie edukacji równościowej. Projekt miał pokazać efekty wspólnego działania uczniów dla osiągnięcia celu. Postać poseł Łubieńskiej stała się inspiracją do dyskusji i działań związanych z rolą i pozycją kobiety we współczesnym społeczeństwie. Uczniowie rozwijali też swoją wiedzę historyczną i regionalną z okresu odzyskiwania przez Polskę niepodległości.

Projekt stanowił okazję do wzajemnego uczenia się poprzez poszukiwanie informacji. Uczniowie rozwijali swoje zainteresowania i talenty. Nie tylko realizowali podstawę programową poza terenem szkoły, ale przede wszystkim zdobywali wiedzę, którą wykorzystywali do zadań projektowych. Poznali postać poseł Łubieńskiej, a także rozwinęli swoją wiedzę na temat Sejmu Dzielnicowego oraz roli kobiet w kształtowaniu się państwowości po zaborach. Poseł Łubieńska stała się inspiracją do przyjrzenia się kobietom obecnie zajmującym się polityką i działalnością społeczną. Projekt miał na celu uczenie współpracy, porozumienia się i wspólnego zaangażowania wszystkich dla osiągnięcia celów i poczucia odpowiedzialności za swoje działania. Miał pokazać uczniom, że od ich zaangażowania może zależeć powodzenie realizacji danego zadania, szczególnie w realizacji metody pop-up muzeum (organizacji tymczasowej ekspozycji typu muzealnego).



Realizowane zadania:

1. Rozmowy niezwykłe cz.2: poseł Anna Łubieńska – poznajemy bohaterkę

Wybór bohaterki był bardzo trudny: młodzież bardzo długo się zastanawiała nad kobiecą postacią z naszego regionu, kiedy pojawiła się osoba poseł Łubieńskiej. Uczniowie postanowili także zająć się wiedzą historyczną na temat Sejmu Dzielnicowego. Przeprowadzili ankietę internetową, w której zapytali o wiedzę na temat sejmu; okazało się, że na 63 osoby, które wzięły udział w ankiecie, większość nie zna tego wydarzenia. Postanowili więc przedstawić nie tylko postać poseł Łubieńskiej, ale także zająć się zagadnieniem sejmu dzielnicowego. Uczniowie zapoznali się także w postaciami kobiet uczestniczek sejmu ustawodawczego i ich roli w kształtowaniu się państwa polskiego po roku 1918 r. Uczniowie przygotowali lapbooki i plakaty, które stały się częścią wystawy w muzeum. Ćwicząc kompetencje informatyczne i technologiczne, przygotowywali prezentacje PowerPoint na temat bohaterki i kobiet w polityce na początku XX wieku. Metodą zastosowaną była również „lekcja odwrócona”. Uczniowie w roli ekspertów prowadzili zajęcia, przedstawiając nie tylko postać poseł Łubieńskiej, jej działalność polityczną i społeczną, ale skupili się także na innych kobietach, które po odzyskaniu niepodległości odegrały znaczącą rolę w kształtowaniu się państwowości Polski.

Zagadnienie Sejmu Dzielnicowego  – Metodą zastosowaną do poznania wydarzenia historycznego była dyskusja panelowa i prezentacja stanowisk na forum grupy wszystkich uczniów klas VIII.

2. Anna Łubieńska – inspiracją. Projekt był realizowany w 100. rocznicę odzyskania niepodległości, ale także uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Polsce. Uczniowie poznali współczesne kobiety funkcjonujące w światowej i polskiej polityce. Wartości, jakimi kierowała się nasza bohaterka, są realizowane również w dzisiejszych czasach nie tylko w dziedzinie polityki, ale przede wszystkim w sferze działań społecznych jak i walki o prawa kobiet. Uczniowie, opracowując postacie współczesnych kobiet, dokonywali odniesień ich działań do ideałów, jakimi kierowała się poseł Łubieńska. Powstały prezentacje, plakaty, lapbooki.

3. Moja rodzinna bohaterka – idea, jaka się pojawiła podczas projektu, dotyczyła spojrzenia na kobiety w rodzinach uczniów, które mogą być bohaterkami wykonującymi swoje codzienne obowiązki. Powstała Księga kobiet. W pierwszej części zebrano prace uczniów opisujących kobiety ze swoich rodzin, które zdaniem uczestników projektu są warte upamiętnienia. Mamy historię „babci Geni walczącej w Powstaniu”, ale także cioci Kasi „która była krawcową, a w czasie wojny uczyła inna kobiety, jak się szyje”. Historie w księdze miały pokazać uczniom, że historia kobiet nie musi dotyczyć tylko osób z pierwszych stron gazet, a dotyczy również bohaterek z ich własnych rodzin.

4. Kobiety w „małej i dużej polityce”. Uczniowie w ramach projektu odbyli dwa spotkania z przedstawicielkami małej i dużej polityki – z radną Miasta i Gminy Szamotuły oraz z poseł Marią Małgorzatą Janyską. Spotkania dotyczyły prac obu pań w różnych „światach polityki”. Uczniowie mogli sami przekonać się, jak wyglądają działania kobiet obecnie zajmujących się polityką, co jest dla nich ważne.

5. Zajęcia projektowe realizowane poza szkołą we współpracy z innymi podmiotami

MUZEUM – ZAMEK GÓRKÓW – udział w zajęciach z wykorzystaniem gry planszowej o Szamotułach na przestrzeni wieków. Wystawa „Powstanie Wielkopolskie na terenie Szamotuł – walka  o nasz dom” – podkreślenie znaczenia kobiet biorących udział w powstaniu lub pracujących dla dobra powstańców. Uczniowie wzięli udział także w grze miejskiej – „Odzyskanie niepodległości. Szamotuły w walce o wolność”.

BRAMA POZNANIA – udział w zajęciach wprowadzających do projektu „Superbohaterka”, poznanie postaci Anieli Tułodzieckiej jako przykładu kobiety-działaczki w okresie pracy organicznej. Drugimi zajęciami, w których wzięli udział uczestnicy projektu, były zajęcia terenowe o Kobietach wartych Poznania. Historia bohaterek związanych z Poznaniem.

MUZEUM ARCHIDIECEZJLANE – akcja Powstanie – zajęcia edukacyjne wokół zagadnienia Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu i okolicach, ze szczególnym uwzględnieniem roli kobiet i zadań, jakie kobiety wykonywały w tamtym czasie.



6. POP-UP MUZEUM

Muzeum swoją działalność rozpoczęło 29.03.2019 roku. Otwarcia muzeum dokonała poseł na Sejm Maria Małgorzata Janyska. W muzeum znalazły się prace uczniów (lapbooki, plakaty, prezentacje), na ekspozycji wystawione zostały także książki. Jedną z nich była jedyna książka poseł Łubieńskiej o plebiscycie na Warmii. Uczniowie zaprojektowali naklejki i przypinki, które uczestnicy otrzymywali przy ekspozycji – były też krówki, które zostały opakowane w specjalne przygotowane papierki z hasłami o prawach wyborczych kobiet. W jednym z miejsc w muzeum kobiety, dziewczyny tworzyły Księgę kobiet – wcześniej wklejono wspomnienia o bohaterkach z rodzin uczniów, podczas pobytu w muzeum można było wpisać do niej refleksje nad rolą kobiet w obecnych czasach. Wpisy są niezwykle ciekawe, łączy je jedno: młode kobiety mają świadomość, że od nich samych zależy, jak będą funkcjonowały w społeczeństwie, znają swoją wartość. Idealne następczynie poseł Łubieńskiej – odważnej kobiety, która znała swoją wartość, jednocześnie ucząc inne kobiety nowych ról w niepodległej Polsce. Powstała niezwykle ciekawa lektura i materiał dotyczący różnych kobiet w różnym czasie. Podczas wizyty w muzeum można było wykonać koszulkę z hasłami propagującymi prawa kobiet, dzięki markerom do tkanin powstały niezwykłe oryginalne koszulki, które po opuszczeniu ekspozycji z dumą nosiły nie tylko dziewczyny, ale także chłopcy.

7. Podsumowanie projektu: projekt podsumowany został podczas spotkania z poseł Janyską. Muzeum działało do 6.04 2019 – mam nadzieję, że wkrótce nastąpi jego wznowienie.

Rezultatami projektu są niezwykłe prace uczniów, które powstały podczas działań projektowych, przede wszystkim popup oraz filmy. Postać poseł Łubieńskiej była dla uczniów inspiracją, dzięki niej zainteresowali się ideami, które głosiła poseł Łubieńska: bycia niezależną, wykształconą. Ideały te są aktualne także teraz. Zadaniem projektu było wskazanie na prawa kobiet 100 lat temu, ale przede wszystkim dziś. Stąd wymowa pop-up muzeum, które ukierunkowane było nie tylko na osobę bohaterki, ale także na kwestie równościowe i rolę kobiet obecnie, a także uczczenie 100-lecia praw wyborczych kobiet. Podczas projektu można było zauważyć rozwój kompetencji miękkich: praca zespołowa, umiejętność delegowania zadań przy pracy w tworzeniu muzeum, motywowania innych do pracy. Praca nad projektem była również świetną okazją do autoprezentacji, kreatywności i rozwoju osobowości.

Autor projektu Paweł Biedny

Szamotuły, 17.06.2019

Projekt „Jestem mądra, jestem ważna, jestem potrzebna”2025-01-02T12:11:57+01:00

Aktualności – czerwiec 2019

Noc Świętojańska i „Tańczymy na plyndzu”

W tę najkrótszą noc w szamotulskim parku Zamkowym mogliśmy nie tylko słuchać muzyki, podziwiać obrzęd świętojański, ale także sami tańczyć nasze szamotulskie tańce. W programie znalazło się bowiem „Tańczenie na plyndzu”. Dodajmy od razu, że przygotowany na tę okazję „plyndz”, czyli miejsce do tańczenia, okazał się za mały. Tańczyło 85 par, co oznacza, że ustanowiliśmy nowy rekord tańczących! W tym roku Maciej Sierpiński, kierownik Zespołu Folklorystycznego „Szamotuły”, uczył nas 3 tańców. Była popularna „Marynia”, a także „Rajlender” i „Gołąbek”. Przypominamy, że projekt „Tańczymy na plyndzu” – w tym roku realizowany po raz trzeci – jest inicjatywą Stowarzyszenia „Wolna Grupa Twórcza”, a realizowany jest wspólnie z zespołem „Szamotuły” i Szamotulskim Ośrodkiem Kultury.

Zespół „Szamotuły” zaprezentował także własny program: najpierw tańce szamotulskie (grupa młodzieżowa zespołu), potem „zabawy dziecięce”, czyli zestaw tańców i piosenek w wykonaniu najmłodzej grupy, a po zapadnięciu zmroku obrzęd świętojański. Było pięknie! Na koniec do tańca zagrała Kapela Towarzyska. Zdjęcia Marta Szymankiewicz




Kwietne dywany w Sędzinach koło Dusznik

W Spycimierzu (gmina Uniejów) dywany z kwiatów w Boże Ciało układa się od ponad 200 lat. W naszych Sędzinach to dopiero 5. rok, ale widać, że zrodziła się już tradycja, którą zaakceptowała miejscowa społeczność. Kwiaty zbiera cała parafia, kobierzec układa kilkanaście osób – zawsze przed wejściem do kościoła. Pomysł zrodził się podczas jednej z katechez, kiedy ks. proboszcz Sławomir Pawlicki opowiadał młodzieży właśnie o Spycimierzu. W kościele Niepokalanego Serca NMP i św. Wojciecha w Sędzinach od kilku lat powstaje także największa w naszym regionie szopka bożonarodzeniowa (2. w Wielkopolsce). Do kościoła w Sędzinach zapraszamy przez cały rok. Warto obejrzeć tam obrazy i witraże Mariana Schwartza.

Zdjęcia z FB ks. Sławomira Pawlickiego



Sukcesy młodych historyków ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Szamotułach

„Jedynkę” opuszcza właśnie grupa uczniów, którzy przez ostatnie lata z dużymi sukcesami uczestniczyli w różnych konkursach i projektach związanych z przeszłością i tradycją. Z zespołowych sukcesów trzeba wymienić projekty w ramach programu „Szkoła Dziedzictwa” (Brama Poznania), które w 4 edycjach programu 3 razy zdobyły nagrody, a raz wyróżnienie. Żadna ze szkół nie może pochwalić się takim sukcesem! Autorem wszystkich projektów był Paweł Biedny. Z grona uczniów trzeba wymienić najbardziej zaangażowanych; byli to: Jakub Michalski, Marcel Jakubowski, Julianna Sroka-Kierończyk, Wojciech Zarębski, Barbara Horała, Franek Chlebanowski i Zuzanna Strzelczyk. Kilka dni temu odbyła się gala, w czasie której uczniowie prezentowali swój nagrodzony projekt. W tym roku hasło projektu brzmiało „Ona” – uczniowie szamotulskiej szkoły zajęli się postacią Anny Łubieńskiej z Kiączyna pod Szamotułami, posłanki na Sejm Dzielnicowy w roku 1918, działaczki społecznej i oświatowej (więcej w tekście http://regionszamotulski.pl/anna-lubienska/). Postać ta stała się inspiracją do przyjrzenia się kobietom obecnie zajmującym się polityką i działalnością społeczną (więcej o projekcie pod linkiem http://regionszamotulski.pl/projekt-jestem-madra-jestem-wazna-jestem-potrzebna/).

Rocznik ten odniósł również wiele sukcesów indywidualnych. Maria Łączkowska, uczennica Urszuli Burman, dwukrotnie zajęła 3. miejsce w wojewódzkim Konkursie Wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim. Jakub Michalski i Marcel Jakubowski zostali finalistami konkursów „Dzieje oręża i losy żołnierza Polskiego” oraz „Losy Polaków podczas II wojny” (etap wojewódzki). Ci sami uczniowie zostali nagrodzeni w konkursie Jestem Polakiem „30 lat wolności i praw obywatelskich w 30. rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 r.” (konkurs organizowała posłanka Maria Małgorzata Janyska): Jakub Michalski otrzymał 1. nagrodę, a Marcel Jakubowski – 2. (moduł literacki konkursu). Cieszymy się, że mamy w naszym mieście tak zdolnych młodych ludzi: o dużej wiedzy, wytrwałych w działaniu i kreatywnych. Gratulujemy uczniom i nauczycielom!



Szamotuły na przeźroczach Mariana Różańskiego

Nasze zbiory wzbogaciły się ostatnio o zdigitalizowane przeźrocza autorstwa szamotulskiego fotografa Mariana Różańskiego (por. http://regionszamotulski.pl/marian-rozanski/). Za jakiś czas pokażemy ich większą liczbę, dziś prezentujemy dwa, oba z 1971 roku. Pierwsze powstało przy ul. Braci Czeskich w pobliżu skrzyżowania z Garncarską, zanim przeprowadzono połączenie tej pierwszej ulicy z Wroniecką (wówczas to była ul. gen. Świerczewskiego).

Na drugim zdjęciu widać drogę od szamotulskiej bazyliki kolegiackiej do cmentarza. Przed kościołem rośnie jeszcze wiąz Marysieńki (por. tekst http://regionszamotulski.pl/wiaz-przy-kosciele-w-szamotulach/). Zmieniły się również inne szczegóły otoczenia, mury świątyni trwają od XV w. (najprawdopodobniej 1. świątynia murowana powstała na tym miejscu w 2. poł. XIV w., w XV w. gruntownie ją przebudowano).

Zdjęcia udostępnił Rafał Różański (jest on na obu przeźroczach, na 2. – razem z siostrą Danutą).



Za nami kolejne Dni Szamotuł!

1 i 2 czerwca w Szamotułach – na Rynku i w parku Zamkowym – odbyło się wiele interesujących imprez i koncertów. Warto wymienić kilka z nich. 1 czerwca bardzo radośnie obchodzono Dzień Dziecka. Na Rynku pojawiła się wioska indiańska, występowały dzieci z sekcji muzycznych SzOK, szczególnie interesujący był koncert orkiestry kameralnej Capella Samotulinus, która zagrała przeboje muzyki filmowej, w tym utwory z animowanych filmów dla dzieci.

2 czerwca rozstrzygnięto konkurs „Szamotuły – miejsce dla talentów”. W ścisłym finale znalazły się trzy wokalistki: szamotulanki Zofia Dobak (14 lat) i Diana Prentka (15 lat) oraz Aleksandra Nowicka z Ostroroga. Zwyciężczynią tej edycji konkursu okazała się Zofia Dobak. Na głównej scenie – jak zawsze udanie – zaprezentował się zespół folklorystyczny „Szamotuły” oraz kapela dudziarska i kolejne sekcje SzOK: instrumentów dętych oraz taneczne.

Drugi dzień święta miasta to także Uliczny Festiwal Osobliwości, czyli UFO. W tym roku, w ramach 7. edycji imprezy na rynku i sąsiednich uliczkach stanęło 27 żywych rzeźb z kilku krajów, odbyło się także kilka pokazów teatru ulicznego. Widzom najbardziej spodobała się rzeźba zatytułowana „The Kiss” – pocałunek, inspirowana dziełem Rodina, którą prezentowali Catia Ferreira i Vitor Hugo Almeida z Portugalii. Warto odnotować, że po raz kolejny w ramach UFO pokazana została żywa rzeźba – postać związana z Szamotułami. W postać Halszki wcieliła się Joanna Nitefor. Więcej na temat festiwalu w tekście Moniki Romanowskiej-Pietrzak – kustosz szamotulskiego Muzeum – Zamku Górków: https://kulturaupodstaw.pl/ufo-w-szamotulach-monika-romanowska-pietrzak/?fbclid=IwAR32ym-eaMsyHg-L_KslOZLXIsRNfhpBT6rDIvlnyBtqrYjuE4qG14Ol3y0

Zdjęcia – Marta Szymankiewicz. Więcej fotografii pod linkiem http://regionszamotulski.pl/dni-szamotul-2019-w-obiektywie-marty-szymankiewicz/



Sukces licealistów z Szamotuł na Festiwalu Filmów Grozy „Filmsteria”

Celem festiwalu było wzbudzenie zainteresowania sztuką filmową, spotkanie jej pasjonatów, a także łamanie stereotypu dotyczącego filmów grozy. Organizatorzy chcieli pokazać ten gatunek jako pełnowartościowy tekst kultury. Dla wielu uczestników była to pierwsza okazja do pokazania swojego filmu na dużym ekranie.

Film uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Piotra Skargi otrzymał nagrody za zdjęcia, montaż i kostiumy. Obraz „Tymonatu” przygotowali: scenariusz – Adrianna Skórnicka i Marcel Teska, zdjęcia i montaż – Bruno Palatyński. W roli tytułowej wystąpił: Tymon Jerzak, pozostali aktorzy to: Marcel Teska, Michalina Krychowiak, Wiktoria Stanke, Ada Przewoźna, Jakob Mumford.

W piątek 31 maja odbyła się gala festiwalu, warsztaty filmowe dla młodzieży oraz pokaz filmów w poznańskim kinie MUZA.



Ciekawostka z historii lokalnej

Banknoty emitowane w naszym regionie (tzw. pieniądz zastępczy) w czasie 1. wojny. Taka interesująca tablica wisi w Kancelarii Notarialnej Ewy Ludwiczak-Winter. Nadesłał Aleksander Winter.



Dzień Dziecka

Do życzeń dla dzieci małych i dużych dołączamy piękne plakaty Janusza Grabiańskiego (ur. w Szamotułach w 1929 r.).


Szamotuły, 12.06.2019

CZERWIEC 2019

IMPREZY I KONCERTY

Trwające


Minione

26.06.2019 godz. 18.00, Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Szamotułach


KINO

Aktualności – czerwiec 20192025-02-24T18:23:47+01:00

Bolesław Szczerkowski – nauczyciel i harcerz

Bolesław Szczerkowski (1906-1976)

Nauczyciel i harcerz

Dzieciństwo spędził w Poznaniu, ale całe swoje dorosłe życie związał z Ziemią Szamotulską. W jego rodzinie wiele osób wybierało zawód nauczyciela, on sam pracował kolejno w szkołach w Bobulczynie, Niewierzu, Dusznikach i w Szamotułach. Dłużej niż nauczycielem, bo od dzieciństwa, był harcerzem.

Jako nauczyciel pracował dziadek Bolesława Leon Szczerkowski (1842-1905), który przez ostatnie 25 lat swojego życia był kierownikiem szkoły elementarnej w Biezdrowie. W przekazie rodzinnym zachowała się informacja o karze, jaką władze szkolne nałożyły na Leona za zbyt opieszałe wprowadzanie przepisu o nauczaniu religii w języku niemieckim. Odebrano mu wówczas tzw. dodatek wschodni (Ostmarkzulage), jednak do końca jego życia uczniowie tej szkoły odmawiali pacierz i uczyli się religii po polsku.

Leon Szczerkowski i jego żona Nepomucena z domu Trojanowska (1844-1927) mieli dziewięcioro dzieci. Najstarszy był Bolesław (1870-1917), który poślubił Zofię z domu Ryster (1871-1953). Prawdopodobnie znali się od dzieciństwa, bo Wojciech Ryster (1844-1911) – ojciec Zofii – był kierownikiem szkoły w nieodległej od Biezdrowa Nowej Wsi.


Zdjęcie wykonane w Biezdrowie przed 1905 r. W środku Leon i Nepomucena Szczerkowscy


Bolesław i Zofia doczekali się ośmiorga dzieci, z czego troje zmarło we wczesnym dzieciństwie. Najmłodszy syn imię otrzymał po ojcu. Przed 1. wojną zamieszkali w Poznaniu. Bolesław-senior był kupcem i restauratorem, prowadził dwie restauracje: przy ul. Wronieckiej i w środkowej części Starego Rynku, w pobliżu pomnika św. Jana Nepomucena, w miejscu, gdzie dziś znajduje się Galeria Miejska Arsenał. Po przedwczesnej śmierci męża Zofia utrzymywała rodzinę z wynajmu pokoi i wydawania obiadów.

Naukę Bolesław rozpoczął jeszcze w szkole niemieckiej – w 1913 roku. Zachowały się jego świadectwa z tamtych czasów. Klasy numerowano wówczas odwrotnie: zaczynano więc naukę w szkole elementarnej w klasie 7., kończono w klasie 1. Przez pierwsze 4 lata nauki Bolesław Szczerkowski uczęszczał do Comeniuschule zu Polen, a następnie do Allerheiligenschule. Rok szkolny kończył się wówczas przed świętami wielkanocnymi, stąd w liście, wysłanym z Francji z frontu 1. wojny, najstarszy brat Edmund życzył Bolesiowi, żeby „na Wielkanoc został przesadzony”, czyli przeszedł do następnej klasy. Ojciec Bolesław nie doczekał niepodległości Polski, a Edmund wrócił z wojny ciężko chory i wkrótce zmarł. Naukę w Poznaniu Bolesław-syn kończył już w polskiej szkole Wszystkich Świętych (1921 r.). Podjął decyzję o dalszej nauce w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim w Rogoźnie, w którym w 1926 uzyskał świadectwo dojrzałości.


Bolesław i Zofia Szczerkowscy z dziećmi – ok. 1915 r. Od lewej Elżbieta (1902-1989), Edmund (1896-1920), Bolesław (1906-1976), Edward (1904-1999) i Henryk (1898-1973).


Jeszcze w czasach nauki w Poznaniu Bolesław Szczerkowski związał się z harcerstwem, na najstarszym zdjęciu, gdzie widać go w mundurze, ma około jedenastu lat. Pierwsze funkcje pełnił w Rogoźnie. Jeszcze w 1. połowie lat 20. zaczął  jeździć na obozy i zloty, najpierw jako uczestnik, drużynowy, potem jako organizator. Został instruktorem ZHP i w 1933 roku uzyskał stopień harcmistrza. Społecznie pełnił funkcję komendanta hufca w Szamotułach. W albumie zachowały się zdjęcia Bolesława Szczerkowskiego z wielkiego zlotu harcerstwa w Spale z okazji 25-lecia harcerstwa w Polsce. Odbył się on w lipcu 1935 roku na terenie rezydencji prezydenta RP Ignacego Mościckiego, a prezydent uczestniczył w inauguracji. W zlocie wzięło udział 25 tysięcy osób, wśród nich skauci z zagranicy, a nawet sześciu weteranów powstania styczniowego!


W mundurze instruktorskim – 1933 r. i na obozie harcerskim w Sierakowie – 1938 r.


Ukończenie seminarium nauczycielskiego dawało uprawnienia „do pełnienia obowiązków tymczasowego nauczyciela w szkołach powszechnych”. Pierwszym miejscem pracy Bolesława Szczerkowskiego była jednoklasowa szkoła w Bobulczynie. Był tam jedynym nauczycielem, więc zarazem kierownikiem. Jak wynika z zachowanego zdjęcia, w szkole w Bobulczynie uczyło się ponad sześćdziesięciu uczniów, zapewne podzielonych na dwa oddziały. W Bobulczynie Bolesław Szczerkowski zamieszkał razem z matką – Mateczką, jak nazywał ją w listach i prowadzonym w czasie wojny dzienniku.

W 1930 roku został przeniesiony do pracy w trzyklasowej szkole w Niewierzu, a w 1932 roku do siedmioklasowej szkoły w Dusznikach. We wrześniu 1939 roku miał po raz kolejny zmienić miejsce zamieszkania i pracy. Tym razem miały to być Szamotuły i Szkoła Powszechna im. Stanisława Staszica. Wybuch wojny odsunął to w czasie.


Bolesław Szczerkowski z uczniami szkoły w Bobulczynie, 1928 r.


W okresie międzywojennym – podobnie jak współcześnie – nauczyciele stale musieli się kształcić i podnosić swoje kwalifikacje. Aby zostać tzw. stałym nauczycielem, należało zdać egzamin praktyczny, Bolesław Szczerkowski zaliczył go w Czarnkowie w 1932 roku. W 1938 roku ukończył roczny Państwowy Wyższy Kurs Nauczycielski w Poznaniu. Egzaminy, które zdawał, świadczą o wybranej przez niego specjalizacji: śpiew i wychowanie fizyczne. W przyszłości zamierzał także uczyć religii, w kwietniu 1939 roku uzyskał podpisaną przez arcybiskupa poznańskiego i gnieźnieńskiego misję kanoniczną, czyli upoważnienie do prowadzenia szkolnej katechizacji. Oprócz tego w okresie międzywojennym ukończył kurs narciarski i piłki ręcznej (pod tym pojęciem rozumiano siatkówkę, koszykówkę oraz szczypiorniaka, czyli dzisiejszą piłkę ręczną).


Na obozie harcerskim, lata 30.


Bolesław i Zofia z domu Ryster, ok. 1895 r.

Stary Rynek w Poznaniu. W kamienicy za figurą św. Jana Nepomucena mieściła się restauracja Bolesława Szczerkowskiego (na szyldzie widnieje jego nazwisko). Dziś w tym miejscu znajduje się galeria Arsenał. Źródło pocztówki – Fotopolska.eu

Pierwsze świadectwo szkolne Bolesława Szczerkowskiego – 1914 r. W tamtych czasach każde świadectwo dziecka były podpisywane przez rodziców

Pierwsze zdjęcie Bolesława Szczerkowskiego w mundurze, 1917 r.

Drużyna harcerska, do której należał Bolesław Szczerkowski, początek lat 20. XX w.

Prezydent Ignacy Mościcki na zlocie harcerskim w Spale – 1935 r. Zdjęcie z albumu Bolesława Szczerkowskiego

Z matką przed szkołą w Bobulczynie, 1926-1930. Do garnituru przypięty krzyż harcerski

Jako komendant hufca w Szamotułach w czasie defilady, ul. Dworcowa, poł. lat 30.

W Zakopanem, 1936 r.


W mundurze oficerskim – krótko przed wojną

Karta mobilizacyjna – 26.05.1939 r.

W niewoli niemieckiej – Murnau, grudzień 1939 r.

Murnau, koncert poświęcony twórczości Jana Kochanowskiego. W chórze Bolesław Szczerkowski (2. z prawej)

Życzenia, które jeńcy obozu w Murnau przesyłali sobie wzajemnie

Legitymacja byłego jeńca wojennego – 1945 r.

Nieśmiertelnik Bolesława Szczerkowskiego z oflagu w Murnau. Nieśmiertelniki pomagały identyfikować żołnierza w razie jego śmierci lub zranienia. W wypadku śmierci blaszkę łamano, jedną część pozostawiano przy zwłokach, drugą odsyłano do rodziny.

W Szamotułach, ok. 1975 r.

Ostatnie zdjęcie Bolesława Szczerkowskiego, sierpień 1976 r.


Wspomnienie harcmistrza Jerzego Kmieciaka


Zdjęcia i materiały historyczne udostępniła Danuta Szczerkowska.

W okresie międzywojennym absolwenci szkół średnich i studiów odbywali roczną służbę wojskową, na którą składała się nauka w szkole podchorążych rezerwy, zakończona egzaminem, oraz praktyka dowódcza w jednostce wojskowej. Bolesław Szczerkowski przebywał w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty nr 7 w Śremie (1928/29). Potem kilka razy uczestniczył w ćwiczeniach wojskowych i w 1931 roku został mianowany podporucznikiem rezerwy. W maju 1939 roku został przydzielony do Kompanii Pniewy Szamotulskiego Batalionu Obrony Narodowej.

Szamotulski Batalion Obrony Narodowej razem z siedmioma innymi wchodził w skład Poznańskiej Brygady Obrony Narodowej, utworzonej w kwietniu 1939 roku. Do jednostek tego typu powoływano rezerwistów starszych roczników (1900-1910), część z nich miała za sobą udział w powstaniu wielkopolskim, wojnie polsko-bolszewickiej, a niektórzy nawet w 1. wojnie światowej. Bolesławowi Szczerkowskiemu powierzono funkcję dowódcy 3. plutonu Kompanii Pniewy. Dowódcą batalionu był kpt. Stanisław Steczkowski.


Legitymacja Kompanii Pniewy Szamotulskiego Batalionu Obrony Narodowej


Ważnym dniem dla batalionu był 2 lipca 1939 roku, kiedy to na Rynku w Szamotułach odbyła się uroczystość zaprzysiężenia żołnierzy oraz przekazania broni zakupionej z pieniędzy zebranych przez społeczeństwo regionu. Była to uroczystość patriotyczna z udziałem władz wojskowych z gen. Edmundem Knoll-Kownackim, cywilnych, powstańców, przedstawicieli organizacji. Przy ołtarzu usytuowanym na Rynku obok krzyża została odprawiona msza św., a broń poświęcono. Filmowe migawki z tego wydarzenia obejrzeć można w przedwojennej Polskiej Kronice Filmowej.


Przekazanie broni Szamotulskiemu Batalionowi Obrony Narodowej

Obejrzyjcie kilka ujęć filmowych z przedwojennych Szamotuł (uwaga – dźwięk nagrany z opóźnieniem). Uroczystość przekazania broni Szamotulskiemu Batalionowi Obrony Narodowej odbyła się na Rynku przy krzyżu 2 lipca 1939 r. (w czołówce podano złą datę). Już wkrótce na naszym portalu będzie można przeczytać tekst o Szamotułach w przededniu wojny (źródło youtube.com, kanał Pathe 1939).Przypominamy, że nie jest to jedyny film, na którym można zobaczyć Szamotuły z okresu międzywojennego. Powstały prawdopodobnie w 1927 r. film oraz komentarz do niego znajdziecie pod linkiem http://regionszamotulski.pl/pierwszy-film-krecony-w-szamotulach/.

Opublikowany przez Region szamotulski – portal kulturalno-historyczny Środa, 29 sierpnia 2018


W połowie sierpnia (16-21) 1939 roku odbyło się kilkudniowe zgrupowanie całego batalionu na terenie między Jez. Kierskim i Lusowskim. Był to obszar, który przydzielono batalionowi do obrony na wypadek wojny. Bolesława Szczerkowskiego widać na zdjęciu zrobionym w tym czasie wśród żołnierzy plutonu, którym dowodził. 23 sierpnia ogłoszono alarm mobilizacyjny. Bolesław Szczerkowski – razem z Kompanią Pniewy – wyruszył na wcześniej przydzielone pozycje 24 sierpnia. Od tego dnia przebywał ze swoim plutonem w okolicy Batorowa i tam zastał go wybuch wojny.

Szamotulski Batalion ON rozpoczął wojnę w składzie 14. Dywizji Piechoty, jednej z dużych jednostek Armii „Poznań”, dowodzonej przez gen. Tadeusza Kutrzebę. 3 września batalion otrzymał rozkaz wycofania się z zajętych pozycji na linię obrony nad Bzurą. Bolesław Szczerkowski zanotował w swoim dzienniku miejscowości, przez które posuwał się batalion: Poznań (tu dopisał „zbombardowany”), Swarzędz („uciekinierzy”), Kostrzyn, Nekla, Anastazewo – do Skulska (7.09), dalej: Sompolno, Babiak, Przedecz, Chodecz i Łanięta (14.09). To właśnie w lesie w okolicach tej miejscowości 15 września Kompania Pniewy, z plutonem dowodzonym przez Szczerkowskiego, stoczyła swoją pierwszą walkę z nieprzyjacielem. W kolejnych dniach trwało dalsze wycofywanie batalionu na wschód: przez Suserz, Lwówek, Sanniki, Aleksandrów w kierunku Iłowa – miejscowości położonej w pobliżu Wisły, na północny-zachód od Sochaczewa. Pod datą 18 września Bolesław Szczerkowski zanotował: „Nad ranem zamieszanie – niewola”. Podobny los spotkał innych żołnierzy Szamotulskiego Batalionu Obrony Narodowej, większość z nich trafiła do niewoli w dniach 18-20 września.


Pluton Duszniki Kompanii Pniewy na ćwiczeniach w sierpniu 1939 r.


Pobyt w niewoli Bolesława Szczerkowskiego trwał do 29 kwietnia 1945, kiedy to w dzienniku zanotował: „Od rana wolni od Niemców”. Obóz jeniecki VII A w Murnau na południu Niemiec tego właśnie dnia wyzwoliły wojska amerykańskie. Bolesław Szczerkowski przebywał w Murnau od grudnia 1939 roku, otrzymał numer jeniecki 1158; wcześniej krótko był przetrzymywany w obozie VII B w Eichstädt. 

Jeńcy oflagów nie pracowali, martwili się o los najbliższych i o przyszłość ojczyzny. Nie musieli każdego dnia walczyć o przetrwanie, jednak ich sytuacja psychiczna była trudna. Musieli wypełnić sobie czymś czas. Bolesław Szczerkowski zaangażował się w działalność stworzonego przez jeńców chóru, od czasu do czasu chodził na różnego typu wykłady, ukończył dwa kursy metodyczne dla nauczycieli i uczył się gramatyki języka niemieckiego. Te ostatnie zajęcia prowadził Andrzej Hanyż – przedwojenny nauczyciel historii i geografii w Gimnazjum i Liceum im. ks. Piotra Skargi w Szamotułach, regionalista, autor wydanej krótko przed wojną książki Ziemia Szamotulska w walce o wolność 1793-1939. Dochód z niej zasilił fundusz, z którego kupiono broń przekazaną Szamotulskiemu Batalionowi Obrony Narodowej. Od początku pobytu w Murnau Bolesław Szczerkowski działał także w tajnym kręgu starszoharcerskim.


Wraz z innymi oficerami w Murnau


Jeńcom obozu w Murnau doskwierała ciasnota i głód. Bolesław Szczerkowski bardzo cieszył się z każdej nadesłanej paczki żywnościowej i niemal z każdego listu (bo niektóre, jak notował, zawierały „smutne wiadomości”). Listy i paczki żywnościowe regularnie przysyłała do obozu – jak ją nazywał – „pani Helena”, czyli Helena Kaźmierczak, późniejsza żona, którą poznał jako koleżankę swojej siostry Elżbiety (por. tekst http://regionszamotulski.pl/helena-szczerkowska-wspomnienia-z-mlodosci/).

Po wyzwoleniu obozu Bolesław Szczerkowski zaangażował się w pracę w Ośrodku Polskim w Murnau, gdzie został kierownikiem zbiórki i rozdziału żywności. Przez kilka miesięcy uczył też w stworzonej tam szkole powszechnej dla polskich dzieci. 11 września pierwszym transportem wrócił do Polski.


W czasie chrzcin młodszej córki Danuty – 1949 r. W górnym rzędzie od lewej: Henryk Szczerkowski, Franciszek Kaźmierczak, Bolesław Szczerkowski, Krystyna Starosta z domu Szczerkowska,  Waldy Michalski, Edward Szczerkowski, Marian Kaźmierczak i Henryk Kaźmierczak. W dolnym rzędzie: Elżbieta Rosa z domu Szczerkowska, Helena Szczerkowska (żona Bolesława) z córką Elżbietą, Zofia Szczerkowska (matka), Maria Szczerkowska, Czesława Kaźmierczak i Gabrysia Szczerkowska (córka Edwarda i Marii).


Pracę zaczął w szkole, w której miał uczyć od września 1939 roku – w Szkole Podstawowej nr 1 (w latach 1949-51 pełni funkcję kierownika szkoły). Dodatkowo uczył także w szkołach średnich (Państwowym Gimnazjum i Liceum im. ks. Piotra Skargi i Publicznej Średniej Szkole Zawodowej) wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego. Od 1952 roku uczył w Szkole Podstawowej nr 3, w latach 1961-70 był zastępcą kierownika tej szkoły. Ukończył kolejne kursy i szkolenia nakazane przez nowe władze. W pracy nauczyciela w okresie powojennym miał dwie przerwy. Pierwszą w latach 1951-52, kiedy pełnił funkcję przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, drugą w latach 1957-61, gdy był etatowym komendantem hufca ZHP w Szamotułach.

To praca harcerska dawała mu najwięcej radości i satysfakcji. Pierwsze obozy po wojnie organizował już w 1946 roku. Jak napisali we wspomnieniu przygotowanym z okazji 80-lecia ZHP w Szamotułach Aniela i Jerzy Kmieciakowie oraz Katarzyna Grążka, „daje młodym ludziom po latach wojny radość życia, radość tworzenia, uczy widzieć wokół siebie dobro” (poznański dodatek „Gazety Wyborczej” z 28.11.2003 r. ). W 1949 roku Związek Harcerstwa Polskiego został zlikwidowany, a jego struktury wcielono do Związku Młodzieży Polskiej. Kiedy w końcu 1956 roku reaktywowano ZHP, Bolesław Szczerkowski całym sercem angażuje się w szkolenie nowych drużynowych i zastępowych, tworzenie drużyn, organizowanie wyjazdów i imprez harcerskich. Harcerstwo na Ziemi Szamotulskiej działało wówczas bardzo prężnie.  W latach 1974-75 Bolesław Szczerkowski pomagał w procedurze nadania szamotulskiemu hufcowi ZHP imienia Armii Poznań. Zbierał dokumenty i je opracowywał, był współautorem przygotowanego z tej okazji biuletynu. „Dziś ludzie, którzy go znali, mówią, że z jego postaci emanowała serdeczność i skromność, był i jest dla nich niekwestionowanym autorytetem” – napisano w cytowanym już wspomnieniu. W 2004 roku na budynku Szkoły Podstawowej nr 3 w Szamotułach odsłonięto tablicę poświęconą pamięci druha Bolesława Szczerkowskiego.

Jego działaniami można by obdzielić kilka życiorysów. Na emeryturze prowadził Klub Seniora, był prezesem ogniska nauczycieli-emerytów, kierownikiem klubu Związku Nauczycielstwa Polskiego, nadal działał w wielu organizacjach społecznych i … udzielał lekcji skrzypiec. Jego instrument do dziś wisi na ścianie w pokoju córki Danuty.  Zmarł nagle, krótko po swoich 70. urodzinach.

Agnieszka Krygier-Łączkowska

czerwiec 2019 r.

Szamotuły, 11.06.2019

Bolesław Szczerkowski – nauczyciel i harcerz2025-01-03T13:26:01+01:00

Pierwsze matury w gimnazjum ks. Piotra Skargi – 1924 i 1925 r.

Agnieszka Krygier-Łączkowska

Pierwsze gimnazjalne matury – 1924 i 1925 r.

Matura przedwojenna – wbrew częstym opiniom – nie była egzaminem bardzo trudnym, choć mocno dla ucznia wyczerpującym. Zdawało się więcej przedmiotów niż dziś, poszczególne egzaminy były mniej rozłożone w czasie. Stopień zdawalności był jednak wysoki. Bez wątpienia matura była egzaminem elitarnym, bo w całej Polsce w okresie międzywojennym przystępowało do niej zaledwie kilka tysięcy młodych ludzi (współcześnie – ok. 250 tysięcy).    

O maturze

Pierwsza matura w szamotulskim Państwowym Gimnazjum Humanistycznym im. ks. Piotra Skargi odbyła się w 1924 roku. Do reformy w 1932 roku gimnazja miały charakter szkół średnich ośmioklasowych, w przeciwieństwie do szkół powszechnych były odpłatne. Wspomniana reforma wprowadziła szkoły średnie sześcioklasowe: 4-letnie gimnazjum i 2-letnie liceum, do gimnazjum można było zdawać egzamin po ukończeniu 6 klas szkoły powszechnej.

Pierwszy nabór do gimnazjum w Szamotułach przeprowadzono w 1919 roku. Utworzono wówczas 4 klasy, najwyższa z nich, czyli czwarta, w 1924 roku była klasą ósmą i przystąpiła do matury.  Ten pierwszy rocznik był nieliczny, egzamin dojrzałości zdawało 11 uczniów (samych chłopców), 10 uzyskało wynik pozytywny. W drugim roczniku – w 1925 roku – było już 22 maturzystów, wśród nich dwie dziewczyny, tylko jeden z uczniów oblał egzamin.

Komisję maturalną tworzyli nauczyciele danej szkoły, to oni oceniali prace pisemne uczniów i pytali ich na egzaminie ustnym. Jedynie przewodniczący komisji nie należał do grona pedagogicznego, w latach 1924 i 25 był nim wizytator okręgowy Mieczysław Jabczyński.


Maturzyści z 1924 r.: Ryszard Grzeszczak, Edmund Straszewski, Kazimierz Konkol, Antoni Zwierzyński, Wacław Trafalski, Witold Białasik, Edmund Sundmann, Zygmunt Metzig, Zbigniew Ostojski, Marian Ruczyński.

Nauczyciele: (stoją) Józef Milisiewicz – gimnastyka, Karol Gutsche – j. angielski, Wacław Masłowski – rysunek, Franciszek Wojciechowski – gimnastyka, Wiktor Krukowski – lekarz, Józef Bajerlein – geografia, (siedzą) Aleksander Fediaj – fizyka, Maria Lipińska – j. polski, Jan Kotlarz – łacina, Teresa Sprzyszewska – j. francuski, Jan Sprzyszewski – matematyka (dyrektor), ks. prefekt – Karol Gałęzowski, Eliasz Arystow – matematyka, ks. Hipolit Kowalewicz. Zdjęcie – własność Ewa Michalska-Czajka.


Pewne wnioski na temat zasad tamtych egzaminów można sformułować na podstawie zachowanych protokołów i kopii świadectw. Po pierwsze – można było uzyskać świadectwo dojrzałości przy jednej ocenie niedostatecznej, o ile inny przedmiot zdało się na co najmniej ocenę dobrą. Na świadectwie maturalnym umieszczano wówczas wpis typu: „Na podstawie tych wyników podpisana Komisja egzaminacyjna przyznaje mu/jej świadectwo dojrzałości,  uznając niedostateczny postęp w matematyce za wyrównany dobrym postępem w języku polskim”. W 1924 roku tego rodzaju świadectwo uzyskał jeden uczeń (na 10), w 1925 roku – 6 (na 21). W tym ostatnim roku maturzyści mieli problem z matematyką, bo aż pięciu z nich musiało niedostateczną ocenę z tego przedmiotu „wyrównywać dobrym postępem” z polskiego, francuskiego czy religii. Niejednemu dzisiejszemu maturzyście taka zasada bardzo by się spodobała!

Po drugie – można było przystąpić do matury, mając wystawione oceny niedostateczne na koniec roku i to nawet z kilku przedmiotów. Jeżeli uczeń w czasie egzaminu uzyskał ocenę pozytywną, na świadectwie umieszczano adnotację typu: „Całoroczne postępy ucznia w fizyce były niedostateczne; ponieważ wynik egzaminu tak pisemnego jak ustnego był zadowalający, przyznała mu komisja egzaminacyjna stopień dostateczny”.  Ocenę niedostateczną z egzaminu pisemnego można było poprawić w czasie ustnych odpowiedzi. Na świadectwo wpisywano tzw. ocenę ostateczną, będącą wypadkową ocen na koniec szkoły, z egzaminu pisemnego i ustnego. Mogło więc zdarzyć się też tak, że ktoś otrzymał na świadectwie maturalnym ocenę niższą od tej, na którą napisał maturę.

Po trzecie – komisja mogła zwolnić maturzystę z konieczności zdawania egzaminów ustnych. Taką zasadę stosowano również w czasie egzaminów przed 2005 rokiem, jednak jej zakres wyglądał zupełnie inaczej. O ile dobrze interpretuję świadectwa, zwolnienie z egzaminów ustnych następowało, gdy uczeń zdał wszystkie egzaminy pisemne, nie miał ocen niedostatecznych na koniec roku i komisja uznała, że nie trzeba już dodatkowo sprawdzać jego wiedzy. Adnotacja o „uwolnieniu” z egzaminu ustnego pojawiła się na świadectwie tylko jednego ucznia z pierwszego rocznika maturalnego i na sześciu świadectwach z drugiego rocznika.

Oceny były raczej surowe, stopień bardzo dobry stawiano rzadko.  Dość powiedzieć, że średnia ocen Antoniego Zwierzyńskiego, który w 1924 roku miał najlepsze świadectwo w klasie, wyniosła 3,78. W kolejnym roczniku oceny najlepszych w klasie były trochę wyższe, cała szóstka uczniów zwolnionych z egzaminu ustnego miała średnią 4,0 i wyższą, a najlepsze oceny uzyskał Jan Zwierzyński (brat Antoniego), którego średnia wyniosła 4,42.


Fragment świadectwa maturalnego z 1925 r.


Pierwszego dnia zdawało się tak jak dziś język polski. Było to tradycyjne wypracowanie, które abiturienci pisali przez 300 minut na jeden z trzech podanych tematów. W 1. połowie lat 20. niektóre tematy wymagały połączenia wiedzy polonistycznej z historyczną. Oto tematy, na które pisali szamotulscy uczniowie podczas dwóch pierwszych matur: 1924. 1. Nil mortalibus ardui est; 2. Mickiewicz jako herold czynu; 3. „Nie-Boska” jako sąd poety o ruchu rewolucyjnym 1 połowy XIX w. ; 1925 1. Prawa nasze do Bałtyku (na podstawach: etnicznych, geograficznych, komunikacyjnych i politycznych); 2. Wielkie trudności kształtują wielkie charaktery; 3. Heroizm postaci utworów naszych trzech wieszczów. Tego typu tematy współcześnie nie mogłyby się pojawić. Niektóre z nich odwołują się do szczegółowej wiedzy dotyczącej lektur, której dziś nie sprawdza się na maturze, inne mogłyby być napisane na bardzo różne sposoby i niemożliwe byłoby sporządzenie do nich klucza do oceny przez egzaminatora. A dziś – niestety – pisze się i sprawdza wypracowanie „pod klucz” i zgodnie z kluczem, co zabija indywidualność.

Drugiego dnia maturzyści zdawali przedmiot zgodny z profilem, w wypadku gimnazjum humanistycznego – łacinę. Trzeci i czwarty dzień przewidziany był na matematykę, podzieloną na algebrę i geometrię, piątego dnia zdawano obowiązkowy język obcy, w Szamotułach był to francuski. Z łaciny trzeba było przetłumaczyć i objaśnić przedstawiony tekst, na matematyce były do rozwiązania 4 zadania, a na języku obcym pisało się wypracowanie wymagające wiedzy z zakresu historii i współczesności danego państwa (w przypadku uczniów z Szamotuł – Francji). 

Dla zainteresowanych podaję zadania maturalne z matematyki, które abiturienci rozwiązywali podczas pierwszej szamotulskiej matury:

  1. Celem zmierzenia objętości kopca, mającego postać stożka, zmierzono jego tworzącą I = 25 m i kąt nachylenia tworzącej do podstawy stożka = 48° 30′ 12″. Obliczyć objętość kopca.
  2. Znaleźć równanie stycznej do koła x² + y² = 25, poprowadzonej równolegle do prostej, która przechodzi przez dwa punkty dane M₁ (1;7) i M₂ (4;3).
  3. Z dwóch punktów A i B, oddalonych od siebie o 42 m, wyruszyły jednocześnie dwa ciała i idą ku sobie na spotkanie. Pierwsze ciało w ciągu pierwszej sekundy przeszło 3 m, a w każdą następną sekundę zwiększało szybkość ruchu 2 razy. Drugie ciało w ciągu pierwszej sekundy przeszło 1 m, a w każdą następną sekundę zwiększało szybkość ruchu 4 razy. Przez ile sekund od początku ruchu i jak daleko od A ciała się spotkają?
  4. Podstawa trójkąta ABC, BC = 7 cm, kąt przy podstawie B = 45°, wysokość, spuszczona na podstawę, h = 4 cm. Wykreślić trójkąt i obliczyć jego boki.

Matura była ważnym wydarzeniem dla całego miasta, a nazwiska uczniów, którzy zdali egzamin, podawała lokalna prasa. Po rozdaniu świadectw odbywał się bal w „Złotej Sali” hotelu „Eldorado” przy ul. Dworcowej (wówczas ten odcinek nazywany był ul. Klasztorną). Oprócz uczniów i nauczycieli brali w nim udział zaproszeni goście: przedstawiciele władz miasta, stowarzyszeń oraz – jak donosiła „Gazeta Szamotulska” – „nadobne panie i spomiędzy najurodziwszych wybrane dziewice”. Do tańca grał Andrzej Przybylski – miejscowy muzyk i organista w kościele kolegiackim. Bawiono się aż do rana.



O maturzystach

Wydarzenia wojenne zakłócały lub uniemożliwiały normalną edukację, więc tak po I, jak i po II wojnie do tych samych klas chodzili uczniowie z różnych roczników. W 1924 roku w szamotulskim gimnazjum egzamin dojrzałości zdawali chłopcy urodzeni w latach 1903-1907, w 1925 roku – uczniowie z roczników 1902-1907. 

Pochodzili z różnych stron. Tylko trzech uczniów z obu roczników urodziło się w Szamotułach; oprócz braci Zwierzyńskich, synów nauczycielki Marii Zwierzyńskiej, szamotulaninem był także najmłodszy w 1. roczniku maturalnym Witold Białasik, jeden uczeń urodził się w Grzebienisku, jeden w Dobrojewie, jeden w Kłodzisku, kilku pochodziło z sąsiednich powiatów i z Poznania. Grupka uczniów trafiła do gimnazjum w Szamotułach po likwidacji szkoły w Pyzdrach, pochodzili oni głównie z okolic Słupcy, zatem z dawnego zaboru rosyjskiego. Pozostali jako miejsce urodzenia mieli wpisane miejscowości z terenów jeszcze bardziej odległych. Jeden urodził się w Chicago, aż czworo przyjechało do Szamotuł z terenów Podola i Ukrainy, które zostały objęte rewolucją i znalazły się w obrębie Związku Radzieckiego.        

Uczniowie szamotulskiego gimnazjum w tamtych czasach nosili granatowe, okrągłe czapki z biało-czerwoną wstążką. Zdecydowana większość uczniów z pierwszych roczników mieszkała na stancjach. Klasa, która egzamin dojrzałości zdawała w 1925 roku, prowadziła wierszowaną kronikę „Gimnasii Szamotuliensis Abiturientia”, która do dziś przechowywana jest w szkole. Jeden z wierszy wskazuje, skąd wzięły się oceny niedostateczne z matematyki na świadectwach maturalnych. Otóż mowa jest tam o unieważnieniu prac uczniów, którzy w czasie trwania egzaminu pisemnego z tego przedmiotu, „za często wychodzili” z auli. Inne teksty tam zawarte odzwierciedlają prawidłowości charakterystyczne chyba dla każdego rocznika maturzystów: obawę przed zbliżającym się egzaminem, podsycaną jeszcze przez nauczycieli, stale przypominających, co wkrótce czeka uczniów, dalej pojawiają się stwierdzenia, że jednak matura nie była tak straszna, jak oczekiwano. Jest trochę młodzieńczych uszczypliwości wobec nauczycieli, ale też wyrazy dużej sympatii do nich i smutek rozstania – ze szkołą i  sobą nawzajem. 



Warto dodać, że już kilka miesięcy po maturze pierwsi absolwenci gimnazjum zawiązali Akademickie Koło Szamotulan, które zaczęło jednak działać dopiero rok później, gdy dołączył do nich kolejny rocznik. Członkowie Koła wygłaszali referaty na różnego typu imprezach i zebraniach w Szamotułach, organizowali coroczne wieczorki karnawałowe. W 1930 roku zawiązali komitet, którego celem było zebranie funduszy na nagrobki dla dwóch zmarłych nauczycieli gimnazjum, zorganizowali także pierwszy zjazd absolwentów w 1934 roku. Akademickie Koło Szamotulan odegrało ważną rolę w przygotowaniu widowiska Wesele szamotulskie (por. http://regionszamotulski.pl/wesele-szamotulskie/). Do  władz Koła przez długie lata należeli absolwenci dwóch pierwszych roczników: Antoni Zwierzyński, Celestyn Graszewicz i Tadeusz Wasilewski.

O dalszych losach tych dwóch roczników wiem niewiele. Kilku absolwentów zostało prawnikami (Antoni i Jan Zwierzyńscy, Tadeusz Białasik, Celestyn Graszewicz, Edmund Straszewski), byli w tym gronie lekarze (Roman Grzeszczak) i ekonomiści (Edmund Sundmann). Marian Ruczyński, syn Bronisława Ruczyńskiego – starosty szamotulskiego w latach 1919-1928, najpierw został wojskowym, a krótko przed wojną wstąpił do zakonu – został członkiem Towarzystwa Chrystusowego. Marian Ruczyński, Edmund Straszewski i Antoni Zwierzyński zginęli w czasie II wojny.


Jan Zwierzyński (1907-1999) – prawnik, właściciel kancelarii prawnych w Poznaniu


O nauczycielach

Grono pedagogiczne w tamtych latach często się zmieniało. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości brakowało polskich nauczycieli, na tereny dawnego zaboru pruskiego przybywali z różnych stron. W 1918 roku przyjechał na tereny polskie Eliasz Arystow – znakomity nauczyciel matematyki, Rosjanin z pochodzenia, a Polak z wyboru, który w czasach studiów w Petersburgu za świetne wyniki w nauce otrzymał od cara tytuł szlachecki. W szamotulskim gimnazjum i liceum uczył od 1923 do 1950 roku. „Był wzorcem bezstronności i sprawiedliwości w traktowaniu uczniów, darząc szczególną troskliwością uczniów słabszych” – wspominał go wychowanek z 1925 roku Jan Zwierzyński. Ślązakiem był Jan Kotlarz – niezwykle wymagający łacinnik, nerwowo reagujący na braki w wiedzy, ale wspominany po latach z wielkim sentymentem.

Członkiem komisji maturalnej był także ks. Karol Gałęzowski – pierwszy prefekt szamotulskiego gimnazjum, pochodzący z Kresów Wschodnich, który w 1922 roku założył w szamotulskim gimnazjum męską drużynę harcerską im. Bolesława Chrobrego (dla chłopców poniżej 15. roku życia) i był opiekunem duchowym hufca. Na początku 1945 roku ks. Gałęzowski został aresztowany przez NKWD w Łucku, gdzie pracował jako duszpasterz. Był przetrzymywany w więzieniu w Kijowie, a następnie zesłany do łagru na Półwyspie Kolskim; zmarł tam w 1950 roku.

Na świadectwach dojrzałości z 1925 roku widnieje też podpis Wacława Masłowskiego – artysty malarza, nauczyciela gimnazjum w Szamotułach w latach 1922-1932. Masłowski nie tylko uczył rysunku, ale także prowadził szkolny teatr. We wspomnianej kronice rocznika maturalnego 1925 narysował portrety wszystkich uczniów. Jako artysta tworzył obrazy olejne i akwarele (na jednej z nich uwiecznił budynek gimnazjum), rzeźbił. Wykonał także wystrój reprezentacyjnych pomieszczeń w Szamotułach, m.in. ozdobił aulę gimnazjum, „Złotą Salę” hotelu „Eldorado” – tę, w której odbywały się bale maturalne, i salę Sundmanna – drugie najważniejsze miejsce szamotulskich imprez. W tej ostatniej sali wystawiano przedstawienia, na deskach tamtejszej sceny odbyła się premiera Wesela szamotulskiego, a sam Masłowski wielokrotnie występował tam z prowadzonym przez siebie Kołem Scenicznym im. Juliusza Słowackiego. Koło co roku przygotowywało kilka nowych przedstawień i wyjeżdżało na występy do innych miast.

Pierwsza matura w szamotulskim gimnazjum odbyła się, gdy tymczasowo obowiązki dyrektora sprawował matematyk Jan Sprzyszewski. Zastąpił on pierwszego dyrektora Jana Bobkę. Rocznik maturalny 1925 swój egzamin zdawał już za czasów Kazimierza Beika, późniejszego długoletniego dyrektora (1924-49), germanisty, który oprócz języka niemieckiego w gimnazjum uczył łaciny.


Radosne lata w Niepodległej

Jan Zwierzyński, absolwent z 1925 roku, tak zanotował w swoich „Migawkach z lat szkolnych”, opublikowanych w książce 70 lat Gimnazjum i Liceum w Szamotułach (1919-1989):

Mojemu pokoleniu przyszło żyć w burzliwych czasach, nie szczędzących ludziom tragedii. Jednak lata młodości tego pokolenia były radosne i szczęśliwe. Powie ktoś, że tak jest od początku świata. Jednak nasze lata młodości przypadły w okresie wyjątkowym. Polska była niepodległa, byliśmy jej pierwszym pokoleniem. Ten fakt nadawał piętno wyróżniające naszym czasom szkolnym. A trzeba dodać, że moje życie gimnazjalne przypadło na początkowe lata niepodległości. Atmosfera tych lat, entuzjazm, historyczna wielkość otaczających nas zjawisk, ogrom przemian – to wszystko promieniowało na nas uczniów, którzy wyjątkowość tych czasów rozumieć zaczynali dopiero w klasach wyższych – i to z braku doświadczenia nie w pełni.


Pierwszy budynek Gimnazjum im. ks. Piotra Skargi w Szamotułach. Powstał w 1882 r. jako siedziba Landwirtschaftsschule – 6-letniej szkoły zawodowej, która przygotowywała młodzież do pracy w rolnictwie i  kończyła się maturą. Była to jedyna w Wielkopolsce szkoła tego typu, dwa lata wcześniej przeniesiono ją do Szamotuł ze Wschowy (szkołę utworzono tam w 1877 r.). Większość uczniów stanowili Niemcy. W 1919 roku szkołę spolszczono, opuściło ją grono ponad 100 uczniów niemieckich, a pozostali dokończyli w niej edukację w 1921 roku.

Pocztówka z lat 1905-18. Źródło: Szamotuły na dawnej pocztówce (1898-1939), Szamotuły 2000.

Kopia akwareli Wacława Masłowskiego, opublikowana w czasopiśmie gimnazjalnym „W Grodzie Halszki” (1934 r.)

Pieczątki z dokumentów szkolnych – 1924 i 1925 r.


„Gazeta Szamotulska” czerwiec 1924 r.



Maturzyści z 1925 r. (wybrane rysunki pióra Wacława Masłowskiego)

Emilia Michalska i Natalia Szendzikowska – pierwsze dziewczyny, które zdały maturę w szamotulskim gimnazjum.


„Gazeta Szamotulska” maj-czerwiec 1925 r.


Matura z 1938 r. W środku (na podwyższeniu) dyrektor Kazimierz Beik. Na fotografii są również Eliasz Arystow (siedzi 4. z lewej) oraz Stefan Pawela – dyrektor w latach 1955-64 (4. z prawej). 1. z lewej siedzi nauczyciel gimnastyki Henryk Nowak (por. http://regionszamotulski.pl/henryk-nowak-sportowiec-nauczyciel-i-trener/). Zdjęcie – własność Andrzej Nowak.


Okładka – drzeworyt Stanisława Zgaińskiego


Agnieszka Krygier-Łączkowska

Od urodzenia związana z Szamotułami. Polonistka (jak mama) i regionalist(k)a (jak tata).

Dr nauk humanistycznych, redaktor i popularyzator nauki. Prezes Stowarzyszenia WOLNA GRUPA TWÓRCZA, wiceprezes Szamotulskiego Stowarzyszenia Charytatywnego POMOC.

Pierwsze matury w gimnazjum ks. Piotra Skargi – 1924 i 1925 r.2022-05-05T15:01:36+02:00

Piotr Mańczak – projekt fotograficzny „Szamotulanie21”

W obiektywie Piotra Mańczaka

Szamotulanie21 – projekt fotograficzny


Komentarz Autora:

Jesteśmy różni. Nawet bardzo. Paradoksalnie to nasza wspólna cecha. Nieograniczone spektrum aktywności i otoczenia, w którym działamy, kreuje fenomen życia.  Ale w codziennym pędzie i powierzchowności spojrzeń widać często tylko to, co zwyczajne i nieciekawe. Dopiero gdy uda się wpasować w codzienny rytm innych, wyostrza się wzrok, podkręcają kolory i tworzą całe nowe światy. Nie rozstrzygam, który z nich jest lepszy albo bardziej prawdziwy. Zachęcam jednak do podejrzenia tego, który jest po prostu mniej oczywisty i mniej znany.

Projekt przedstawia 21 postaci związanych z Szamotułami na początku 21. wieku. Z założenia dokumentacyjny charakter nakreślił podstawowy priorytet, którym była minimalna ingerencja w fotografowaną scenę. Zasadnicza część projektu powstawała ponad trzy lata. Brak pośpiechu, w założeniu celowy, traktuję jako duży atut. Z drugiej strony prezentowane fotograficzne obrazy to portret świata, którego już nie ma. Ale to może właśnie ta najważniejsza cecha stanowiąca o ich wartości.

Za zaufanie i ogromną dawkę energii z całych sił dziękuję współtwórcom; są to: Ewa Krygier, Danuta Tecław, Agata Araszkiewicz, Maja Stachowiak, Agnieszka Saternus, Justyna Kuźniak, Sandra Damazyn, Gabrysia Mussa Kibakaya, Alojzy Starosta, Ryszard Surma, Stefan Dobak, Stanisław Dolata, Jan Szumski, Włodzimierz Kaczmarek, Mariusz Marciniak, Jarek Kałużyński, Darek Tarczewski, Paweł Kolat, Jan Myszkowski, Filip Solarz, Maciej Mańczak. 
Bez Was nie byłoby nic.



Szamotuły, 28.05.2019

Piotr Mańczak – projekt fotograficzny „Szamotulanie21”2025-01-07T10:19:41+01:00

Marian Różański

Marian Różański (1934-2001)

Człowiek z aparatem fotograficznym

Dla syna Rafała ojciec fotografował od zawsze. Najbardziej cenił sobie zdjęcia przyrody, choć ówczesne aparaty fotograficzne miały małe możliwości zrobienia dobrego zdjęcia szczegółów natury. Zostały wyjątkowe albumy rodzinne – swego rodzaju kroniki życia rodziny i przyrody.

Marian Różański z synem Rafałem, 1967 r.

Z córką Danutą, 1970 r.

Z córką, 1971 r.

Żona, dzieci i teściowie, 1967 r.

Z Rafałem, 1972 r.

Plakat wystawy, 1966 r.

Fragment strony z albumu rodzinnego, 1975 r.

1977 r.

1977 r.

1977 r.

1977 r.

Zdjęcia rodzinne udostępnił Rafał Różański

Rodzicami Mariana byli Helena z domu Kowalewska (1908-1981) i Władysław Różański (1907-1978). Przez długie lata mieszkali w Szamotułach przy ul. Nowowiejskiego, ale Marian urodził się jeszcze w Piotrkówku – rodzinnej miejscowości Kowalewskich. Bracia Heleny – Marcin i Stanisław brali udział w powstaniu wielkopolskim (więcej na ich temat w artykule http://regionszamotulski.pl/marcin-kowalewski/). Siostra Heleny – Wiktoria wyszła za mąż za inżyniera Stanisława Łysiaka, zamieszkali w Warszawie. Z tego małżeństwa urodził się popularny pisarz i felietonista Waldemar, który akcję swej wydanej w 1980 roku powieści Szachista, osadził w Szamotułach. Wówczas Marian – najbliższy kuzyn autora – wykonał kilkanaście zdjęć do książki. Ojciec Mariana – Władysław z zawodu był szewcem, ale pracował w szamotulskiej olejarni.


1966 r.


Być może praca ojca zainspirowała Mariana – po ukończeniu Szkoły Podstawowej  nr 1 – do podjęcia nauki w technikum tłuszczowym, najpierw w Gdańsku, a potem w Szopienicach, gdzie szkoła została przeniesiona (dziś to Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego w granicach Katowic). Służbę wojskową odbył w Chorzowie, w czasach szkolnych i w wojsku trenował lekką atletykę i wielokrotnie startował w zawodach sportowych. Przez kilka lat pracował w Brzegu koło Wrocławia w Nadodrzańskich Zakładach Przemysłu Tłuszczowego.

W 1958 roku ożenił się w Szamotułach z Marią z domu Barańską (1933-2016), małżonkowie doczekali się dwojga dzieci: Danuty (ur. 1959)  i Rafała (ur. 1965). Od 1960 roku do przejścia na rentę w 1991 roku pracował (z kilkuletnią przerwą) w szamotulskim oddziale Związku Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” przy ul. Dworcowej 24; dziś mieszczą się tam biura UMiG. Mieszkał blisko od tego miejsca, przy Wojska Polskiego 3, w tzw. bloku cukrowniczym (z tym szamotulskim zakładem pracy był związany teść Mariana). Jak to bywało w tamtych czasach, Różańscy jako młode małżeństwo zamieszkali razem z rodzicami żony – Ludwikiem (1907-1984) i Pelagią (1908-1982) Barańskimi.


Rodzina Różańskich mieszkała w bloku po prawej stronie (Wojska Polskiego 3). Miasto udekorowane w związku z peregrynacją kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, lipiec 1977 r.


Życie Mariana Różańskiego nie ograniczało się jednak do tych dwóch nieodległych miejsc. Po pierwsze: był miłośnikiem fotografii. Nie chodziło mu tylko o to, żeby samemu robić dobre zdjęcia. Postrzegał fotografowanie jako pewien styl życia i uczył go innych. Prowadził kółko fotograficzne dla dzieci i młodzieży w Domu Kultury. Swoich podopiecznych traktował jak partnerów, zabierał na wycieczki piesze lub rowerowe i uczył ich fotografowania w plenerze. Sam często fotografował na ślubach i weselach, syn Rafał wspomina, jak zdjęcia z wesel suszyły się w pokoju na dywanie. Przyjaźnił się z innymi szamotulskimi miłośnikami fotografii, m.in. z Januszem Piszczołą i  Ireneuszem Walerjańczykiem.


1971 r.


W latach 60. i 70. zorganizował kilkadziesiąt wystaw fotograficznych w Szamotułach, np. „Przyroda i my”, „Obiektywem po mieście”, „Bursztynowa osada” – z wykopalisk nad Jez. Bytyńskim, „Na wędkarskich ścieżkach”. Ostatnia wystawa, na której zaprezentowano jego zdjęcia, odbyła się już kilka lat po śmierci, była to wspólna z innymi szamotulskimi fotografami wystawa w Muzeum – Zamku Górków. Przez wiele lat pełnił funkcję prezesa Klubu Fotografiki, z jego inicjatywy powstał w Szamotułach Klub Kolorowych Przeźroczy. Mało kto wie dzisiaj, że Marian Różański był pierwszym kierownikiem Powiatowego Domu Kultury (1966-1968). Cały nowo wybudowany przy ul. Dworcowej obiekt nazywano Domem Młodzieży, oprócz PDK-u miały tam swą siedzibę organizacje młodzieżowe. 


Wystawa fotograficzna przed domem kultury, 1975 r.


Po drugie: kochał przyrodę. Lubił obserwować przemiany w naturze, spacery i wycieczki na rowerach. Ulubionymi miejscami jego wypraw rowerowych były Lasy Lipnickie i Kobylnickie: tzw. trzy mostki, groby Twardowskich oraz przełom Warty w pobliżu Sycyna. Lubił także łowić ryby i przez kilka lat działał w Związku Wędkarskim. Pasją łowienia ryb zaraził go syn Rafał, który w wolnych chwilach lubił łowić na pobliskim „Jeziórku”, a z ojcem razem wyjeżdżali nad Wartę i nieodległe jeziora.      


Wycieczka z dziećmi do Sycyna i Kobylnik, 1972 r.


Po trzecie: był harcerzem. Rafał Różański pamięta zdjęcie ojca w mundurze harcerskim jeszcze z 1946 roku. W pracę szamotulskiego hufca ZHP bardziej zaangażował się na początku lat 70.,  wielokrotnie wspierał instruktorów na zlotach i obozach harcerskich (m.in. w Jeleńcu koło Sierakowa), wygłaszał dowcipne gawędy o przyrodzie, dzięki niemu powstawały bogato ilustrowane zdjęciami kroniki harcerskie. Działał też w Towarzystwie Kultury Ziemi Szamotulskiej.


1977 r.


Po czwarte: był dziennikarzem z krwi i kości. Współpracę z lokalną prasą rozpoczął jeszcze jako uczeń szkoły średniej. Po przeniesieniu do Szamotuł swoje teksty i zdjęcia wysyłał do „Gazety Poznańskiej”, przez kilkanaście lat był korespondentem „Głosu Wielkopolskiego”. Jego zdjęcia zamieszczały też pisma „Przyroda Polska”, „Las Polski” i „Pszczelarstwo”. Od 1988 roku związał się z prasą regionalną i … złapał wiatr w żagle. Od 1992 roku był członkiem redakcji tygodnika (najpierw dwutygodnika) „Gazeta Szamotulska”. Można go było spotkać jako fotografa na miejskich uroczystościach i imprezach, pisał na bardzo różne tematy: o społecznych bolączkach, o zabytkach miasta, bardzo lubił spotykać się z ludźmi i przeprowadzać z nimi wywiady. Prowadził kilka rubryk: „Spacerkiem po Szamotułach”, „Podpatrzone, podsłuchane”, „Z ukosa”, podpisywał się często inicjałami mr, jako Zyta i Kos.

Miał duże poczucie humoru i nie wchodził w konflikty. Po prostu lubił ludzi, a ludzie lubili jego.

Agnieszka Krygier-Łączkowska


Zawsze z humorem. Fragment rodzinnego albumu, na dole informacja o usunięciu zęba

Szamotuły, 09.05.2019

Marian Różański2025-01-03T13:27:38+01:00

Czy znasz te miejsca?

Region szamotulski w obiektywie Andrzeja Bednarskiego

Czy znasz tych 10 miejsc?

Najpierw trzeba ze spokojem obejrzeć zdjęcia, a następnie rozwiązać zamieszczony poniżej quiz (znajdziecie tam pewne podpowiedzi).

Życzymy dobrej zabawy i zachęcamy do zwiedzania Ziemi Szamotulskiej!



10 miejsc i obiektów


Czy znasz te miejsca?2019-05-06T12:19:34+02:00

Aktualności – maj 2019

MAJ

IMPREZY I KONCERTY

Trwające


Minione


KINO

Nabożeństwa majowe

Nabożeństwa majowe (w innych regionach nazywane także „majówkami”) od wieków odbywają się nie tylko w kościołach, ale także przy przydrożnych kapliczkach, figurach czy krzyżach. W naszym regionie na „majowym” na wsiach spotykają się kilku- lub kilkunastoosobowe grupy mieszkańców, obecnie są to niemal same kobiety, zwykle w starszym wieku. Jeszcze 20-30 lat temu można było zobaczyć na nabożeństwach sporo dzieci. W tym roku odbywają się Baborowie (figura przy kaplicy), Baborówku (kapliczka), Szczuczynie (kapliczka), Gałowie (kapliczka), Mutowie (krzyż), Lipnicy Hubach (kapliczka), Krzeszkowicach (krzyż), Koźlu (kapliczka), Dębinie (kapliczka), Przystankach (krzyż), Buszewku (figura), Pólku (krzyż), Wierzchaczewie (kapliczka).

Kapliczka w Gałowie – zdjęcie Ireneusz Walerjańczyk



100 lat temu na Rynku w Szamotułach

18 maja 1919 r. zaprzysiężono Straż Ludową. Ta ochotnicza formacja ostatecznie ukształtowała się w styczniu 1919 r., jej początek sięgał jednak końca X 1918 r. Utworzono ją, by chronić ludność polską, pilnować porządku i bezpieczeństwa publicznego. Dowódcą został Zygmunt Ciesielczyk, wcześniej komendant powiatowy powstania. Uroczystości, z której zdjęcie przedstawiamy, nie należy mylić z przysięgą szamotulskich oddziałów bojowych – ta odbyła się 23 I. Podczas zaprzysiężenia odbyła się msza św. i poświęcenie sztandaru; wzięła w nim udział także – dobrze widoczna na jednej z fotografii – kompania szamotulskich kosynierów.

Zdjęcie z archiwum Barbary Piekarzewskiej (Zakład Fotograficzny Alojzy Mocek)



Więzienie we Wronkach – jubileusz

Zakład Karny we Wronkach obchodzi 125-lecie istnienia. Warto wiedzieć, że jako miejsce budowy przyszłego więzienia centralnego były brane pod uwagę także Szamotuły. 5.11.1885 r. poznańska prasa informowała: „Komisya złożona z budowniczych rządowych i kilku wyższych urzędników sądowych z prezydentem p. Kunowskim na czele zwiedzała w dniu 26 i 27 października miasta Wronki i Szamotuły, aby na miejscu przekonać się, gdzie przedstawiają się najdogodniejsze warunki celem założenia centralnego więzienia. Tak Szamotuły jak Wronki pragną to więzienie mieć u siebie, i nie dziw, gdyż do takiego gmachu nastręczają się co dzień dostawy rozmaitych artykułów przemysłowych i spożywczych. Oba te miasta ofiarowały udzielić bezpłatnie ziemi pod gmach projektowany” („Orędownik” 1885, nr 253, s. 3). Ostatecznie jako miejsce Centralnego Więzienia na Księstwo Poznańskie wybrano Wronki, budowa więzienia trwała 5 lat (od 15 marca 1889 r. do 1.07.1894 r.). Władze miejskie przekazały na ten cel 18 ha terenu między linią kolejową i Wartą. W momencie powstania wronieckie więzienie należało do najnowocześniejszych, architektonicznie nawiązywało do stylu obronnej średniowiecznej budowli (neogotyk). Chociaż było później przebudowywane i rozbudowywane, zasadnicza część zachowała pierwotny układ (kompleks pawilonów na planie krzyża).

Rysunek (1890 r.) – Zeno.org; zdjęcie z lat 1909-10 – Fotopolska.eu



Piękno tego, co niepiękne

Trwa rozbiórka szamotulskiej meblarni. Fotograf artysta nawet w tym jest w stanie uchwycić jakieś piękno. Przypominamy, że rok temu opublikowaliśmy film zawierający ostatnie zdjęcia z wnętrza meblarni, od kilku lat już wówczas nieczynnej: https://www.youtube.com/watch?v=e6uNvjETJug&t=3s

I kilka zdań historii tego miejsca. W 1905 r. bracia Karl i Max Koerpel obok swojego młyna parowego przy ul. Dworcowej wznieśli nowy budynek i umieścili w nim fabrykę mebli (chodzi o inny młyn niż  zbożowy z ul. Młyńskiej). W 1927 r. kolejne pokolenie, Herbert i Julius Koerpel (kuzynowie), wybudowało bardzo nowoczesny młyn przy ul. Bolesława Chrobrego, a dawny budynek młyna wszedł w skład fabryki mebli. Do II wojny produkowano w niej głównie meble kuchenne. Po wojnie obie firmy upaństwowiono. Szamotulską meblarnię (tej nazwy na co dzień używano) rozbudowano, najpierw działała samodzielnie, później – jako jeden z zakładów Wielkopolskich Fabryk Mebli z siedzibą w Obornikach. I przed wojną, i po niej dużo mebli wysyłano za granicę. Zakład działał do 2003 r. Na jego miejscu ma powstać galeria handlowa.

Zdjęcia Ireneusz Walerjańczyk i Jerzy Walkowiak.



Seria „Młode talenty” – Zuzanna Strzelczyk

Zuzanna ma 15 lat, interesuje ją muzyka, sztuki plastyczne, teatr, film. Jest osobą o bardzo dużej wrażliwości muzycznej, ukończyła 1. stopień szamotulskiej szkoły muzycznej w klasie skrzypiec, gra też na pianinie, gitarze, flecie. Lubi zamknąć się w swoim pokoju i ćwiczyć grę na instrumencie albo szukać własnych rozwiązań muzycznych. Ćwiczenia wykonawcze Zuzy związane są z jej grą na skrzypcach w stałym składzie orkiestry Capella Samotulinus oraz w kapeli zespołu folklorystycznego „Szamotuły”. Teraz przygotowuje się także do egzaminu do szkoły muzycznej 2. stopnia, który odbędzie się już pod koniec maja w Poznaniu. Od kilkunastu miesięcy Zuzanna próbuje własnych sił w komponowaniu utworów, które – między innymi – pisze do tekstów Julianny Sroki-Kierończyk (Juliannę także przedstawialiśmy w tej serii). Julianna i Zuzanna kilkakrotnie zaprezentowały już swoje utwory; dwukrotnie w czasie kameralnych koncertów w Cafe Marzenie i raz dla publiczności, która wypełniła kino w Szamotułach. Julianna i Zuzanna wystąpiły wówczas jako support zespołu Lor z Krakowa, stanowiącego dla szamotulanek dużą inspirację (podobny typ wrażliwości muzycznej) i zachętę (Lor występuje od kilku lat, tworzą go cztery dziewczyny, które swoją przygodę z tworzeniem własnych utworów rozpoczęły w gimnazjum). W czasie konkursu „O Laur Rodu Górków” w 2018 r. zdobyły wyróżnienie oraz nagrodę publiczności.


Zdjęcia Tomasz Koryl i Marta Szymankiewicz

Prace plastyczne Zuzanny


Zuzanna z powodzeniem – w postaci wygranych konkursów – próbuje swoich sił w plastyce (rysunek realistyczny i komputerowy). Interesuje się grą aktorską, uczęszcza na zajęcia teatralne w SzOK-u, a niedawno polubiła także tworzenie filmów – w wypadku tej sztuki interesuje ją reżyseria, zdjęcia filmowe i montaż. Film, który przygotowała Zuzanna wspólnie z trojgiem uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 pod kierunkiem nauczyciela Pawła Biednego, zdobył w marcu tego roku 1. miejsce w wojewódzkim konkursie Książkomania; celem filmu było wypromowanie wybranej książki, Zuzanna z kolegami polecali lekturę Przypadku Adolfa H. Erica Emmanuela Schmitta. W planach są kolejne filmy.

W przypadku osób wszechstronnie uzdolnionych artystycznie, wybór jednej dziedziny często jest trudny. A może Zuzannie uda się te pasje jakoś w przyszłości połączyć?

Zapraszamy do wysłuchania 1. nagrania duetu


Jak kiedyś (nie) biegano w Szamotułach

Kiedyś dorośli właściwie nie biegali, a na pewno nie dla własnej przyjemności. W ramach „ćwiczeń cielesnych” (wychowania fizycznego) mogła biegać młodzież szkolna, trenowali sportowcy. Jeśli biegała osoba dorosła, to robiła to w ramach przysposobienia wojskowego i dla utrzymywania sprawności bojowej, np. 21 maja 1925 r. odbył się w Szamotułach bieg na 2900 m (trasa: Rynek, Dworcową, do mostku na Sportowej, dalej Łąkową: „na przełaj w piasku”, Lipową i Poznańską z powrotem do Rynku), startowało 28 zawodników, bieg ukończyło 16 (w ramach programu zawodów były też  biegi na 100 i 800 m, skok w dal i rzut granatem). Porównajcie to z odbywającymi się współcześnie imprezami biegowymi, tak licznymi w naszym regionie (także w tych dniach)!

Przedstawione tu zdjęcie pochodzi z czasów dużo późniejszych – lat 70. XX., zrobione zostało na szamotulskim rynku przed biegiem młodzieży szkolnej. Propagatorem różnych dyscyplin, w tym amatorskich biegów, był Henryk Nowak, którego sylwetkę przedstawiliśmy w artykule  http://regionszamotulski.pl/henryk-nowak-sportowiec-nauczyciel-i-trener/



2 maja – nie tylko Dzień Flagi, ale także Dzień Polonii i Polaków za Granicą

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich naszych czytelników spoza Polski! FB podpowiada nam, że wśród czytelników naszego portalu są osoby z 29 krajów poza Polską (najwięcej z Wielkiej Brytanii i Niemiec). Cieszymy się, że interesują się Państwo regionem szamotulskim. Maksymilian Ciężki, wybitny szamotulanin, którego pomnik widać na zdjęciu, poza Polską spędził ostatnich 12 lat życia. Najpierw było to związane z działaniami wojennymi, a po zakończeniu wojny powrót do Polski stał się niemożliwy ze względu na nową władzę (Ciężkiemu jako ważnej postaci wywiadu wojskowego groziłaby tu śmierć). Jak dobrze, że dziś można bezpiecznie przyjeżdżać do Polski!

Zdjęcia Piotr Mańczak i Andrzej Bednarski



Spacer po bazylice kolegiackiej Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa w Szamotułach

Zdjęciom Andrzeja Bednarskiego towarzyszy muzyka Wacława Szamotulczyka, który w młodości z pewnością niejednokrotnie modlił się w tej świątyni. Pieśni skomponowane przez Wacława w wykonaniu chóru Cantabile pod kierunkiem Andrzeja Warguły (płytę wydano w 2012 r.).


Spacer po bazylice kolegiackiej Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa w Szamotułach

Zdjęciom Andrzeja Bednarskiego towarzyszy muzyka Wacława Szamotulczyka, który w młodości z pewnością niejednokrotnie modlił się w tym kościele. To nasz prezent na święta – zwłaszcza dla tych, którzy w te dni nie mogą odwiedzić szamotulskiej bazyliki. Pieśni skomponowane przez Wacława w wykonaniu chóru Cantabile pod kierunkiem Andrzeja Warguły (płytę wydano w 2012 r.).

Opublikowany przez Region szamotulski – portal kulturalno-historyczny Sobota, 20 kwietnia 2019


Już niedługo nowe organy w szamotulskiej bazylice

W kwietniu powstał film, którego autorem jest Bolesław Witczak, poświęcony pracom przy budowie nowych organów. Zapraszamy do obejrzenia!

Szamotuły, 02.05.2019

Aktualności – maj 20192025-02-24T18:22:37+01:00
Go to Top