Andrzej Nowak, Szamotulscy Hollaendrowie
Andrzej J. Nowak
Szamotulscy Hollaendrowie
Odnalezienie fragmentów nagrobków żydowskich, które opisałem w opowieści o poszukiwaniach polskich korzeni przez mojego znajomego Amerykanina Normana i odczytanie nazwiska zmarłego na jednej z macew – Siegfried Holländer – bardzo mnie zaintrygowało (por. http://regionszamotulski.pl/andrzej-j-nowak-norman-sherran-w-poszukiwaniu-korzeni/). Pamiętałem, że w albumie Szamotuły w dawnej pocztówce, wydanym w 2000 roku dzięki staraniom Muzeum – Zamek Górków i wsparciu finansowym Urzędu Miasta i Gminy Szamotuły, widziałem to nazwisko na pocztówce z widokiem wschodniej strony szamotulskiego Rynku. Sprawdziłem. Rzeczywiście – na wielu pocztówkach jest widoczny narożnikowy dom (narożnik Rynku i ul. Poznańskiej) z napisem na fasadzie: Joseph Hollaender. Przyjrzałem się uważnie innym pocztówkom z Rynku i ul. Poznańskiej. Znalazłem nazwisko Hollaender na kilku kolejnych. Widniało na elewacjach domów i szyldach sklepów. Na jednej z rynkowych pocztówek, w budynku nr 19 (obecnie 26) jest skład (sklep), z szyldem: Simon (Szymon) Hollaender. Tadeusz Bak mówił mi kiedyś, że Simon Hollaender miał w Rynku skład „bławatów”, czyli tkanin lekkich (jedwabnych).
Zajrzałem do pruskich akt budowlanych z przełomu XIX i XX w. i polskich z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Także tam znalazłem to nazwisko. Poprzedzane było różnymi imionami i – co ciekawe – zapisywane i własnoręcznie podpisywane, przez tę samą osobę, w wersji Holländer lub Hollaender. W starych dokumentach i listach często się to zdarza. Także imiona (tych samych osób) mają różną pisownię. Założyłem więc, że chodzi o tę samą, bardzo liczną i rozgałęzioną rodzinę.
Rozpocząłem poszukiwania Siegfrieda (Sigfrieda) Hollaendera. Odnalazłem wiele ciekawych informacji o – nie waham się powiedzieć – szamotulskiej rodzinie Hollaenderów. Dowiedziałem się wiele o domach, w których mieszkali, o ich zawodach i rodzinnych koligacjach.
W przedwojennych, polskich aktach budowlanych prowadzonych dla posesji położonej przy Rynku i oznaczonej numerem 50 (obecnie 20), właściciel domu Louis Hollaender, zgadza się 30 maja 1928 r. by Franciszek Sobiak, który ma w jego budynku Skład towarów kolonialnych i delikatesów, „przerobił” istniejący w podwórzu chlew. Projekt przygotował budowniczy Leon Szulczewski. Dziesięć lat później Elise (Eliza) Hollaender złożyła wniosek o zmianę elewacji budynku – chodziło o zrobienie okna wystawowego w jednym ze sklepów w parterze domu. Rysunki i obliczenia statyczne wykonał szamotulski przedsiębiorca budowlany Szymon Brzeźniak, dziadek mojego licealnego kolegi Pawła Brzeźniaka. Zrealizowaną przebudowę, w imieniu matki, podpisała córka Elizy – Ada Hollaender.
Na pocztówce pokazującej wylot ulicy Poznańskiej w kierunku Rynku, można zauważyć nazwisko Hollaender na dwóch budynkach. Na fasadzie solidnego domu nr 20 (obecnie 7) – Adolph (Adolf) Hollaender i na nieco skromniejszym budynku numer 18 (obecnie 11) – Heimann Hollaender (1835-1898). Heimann miał sklep z butami. Był dwukrotnie żonaty. Z drugą żoną Doris, pochodzącą ze Swarzędza, Heimann miał pięcioro dzieci. Jego najmłodszy syn – Alexander, urodzony w Szamotułach (1897), był światowej sławy badaczem mutacji genetycznych, specjalistą w dziedzinie biologii radiacyjnej. W 1984 r. otrzymał, wraz z Johnem H. Lawrencem nagrodę im. Enrico Fermiego, którą amerykański Departament Energii wyróżnia naukowców mających światowe osiągnięcia w rozwoju, wykorzystaniu i produkcji energii. Zmarł w Nowym Jorku w 1986 r. Po śmierci Heimanna w 1898 r., w aktach budowlanych często występuje jego druga żona Doris (1859-1936). Prace budowlane wykonuje dla niej szamotulski mistrz murarski Henryk Wysocki. Adolfów było dwóch: najstarszy syn Heimanna (z pierwszego małżeństwa z Friedrike Zondek z Wronek) oraz jego bratanek (syn Alexandra). Pierwszy urodził się w Szamotułach w 1889 r. i zmarł w 1933 r. w Paryżu, drugi – przyszedł na świat w 1875 r., również w Szamotułach, przed II wojną światową mieszkał we Wrocławiu i zmarł w transporcie do Teresina w 1942 r. Wspomniana firma przy Poznańskiej nr 20 najprawdopodobniej należała do tego ostatniego.
Joseph (Józef) Hollaender (1828-1908), którego nazwisko widnieje na starych pocztówkach na fasadzie budynku o numerze 16 (obecnie 23) w Rynku, był bratem Heimanna z ul. Poznańskiej. Joseph i jego żona Pouline (Paulina) z domu Salinger (Seelinger) mieli, jak mi się udało ustalić, siedmioro dzieci – pięć córek i dwóch synów: Heimanna i o dwa lata młodszego Bernharda (Bernarda) (1864-1937).
Bernhard, po śmierci Josepha w 1908 roku, odziedziczył rodzinny dom w Rynku i „interes”. Tak jak ojciec był kupcem. Zamówił w 1911 r. u młodego architekta Martina Sonnabeda (1883-1941) projekt nowego domu kupieckiego. Sonnabend robił w tym czasie w Poznaniu błyskotliwą karierę. Konkurenci twierdzili, że wielkie powodzenie zawdzięcza koneksjom swego wuja Teodora Jaretzkigo, bardzo znanego i cenionego, nie tylko w Poznaniu, architekta. Architekt zrobił projekt przebudowy starego budynku w stylu neobarokowym z elementami neoklasycznymi. Projekt nowego, okazałego budynku, niestety nie został zrealizowany. Prawdopodobnie ze względów finansowych.
W 1913 r. zbudowany został znacznie skromniejszy dom, z klasycyzującą fasadą, który stoi do dziś. W 1924 roku należy on już do Wacława Metelskiego. Firma „Bracia Metelscy” uruchomiła w nim „Dom towarowy”. Wacław Metelski i jego siostra Józefa przyjeżdżali w latach sześćdziesiątych do Szamotuł na groby matki i męża Józefy Mariana Iwaszkiewicza, brata mego dziadka Czesława. (Ich matka, Anna Metelska z domu Nerger, miała w małym domku przy ul. Dworcowej sklep z artykułami papierniczymi, który wydawał również pocztówki szamotulskie).
Bernhard Hollaender ożenił się z Marthą (Martą) Hollaender. Martha była córką Siegfrieda Holländera i Emmy Memelsdorff, pochodzącej z zamożnej rodziny Memelsdorffów, którzy w XIX w byli właścicielami szamotulskiego „Ogniska”, w którym prowadzili Hotel de Gielda.
Siegfried Holländer urodził się w Szamotułach 31 marca 1844 r. W jego akcie zgonu, przechowywanym w Archiwum Państwowym w Poznaniu, w tłumaczeniu z języka niemieckiego wykonanym przez mego kuzyna Pawła Seydaka, czytamy:
Nr 53
Szamotuły, 19 czerwca 1892 r.
Przed niżej podpisanym urzędnikiem Stanu Cywilnego stawił się dziś, znany co do osoby, kupiec Moritz Holländer, zamieszkały w Szamotułach, i zgłosił, że osiemnastego czerwca roku tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego i drugiego, o godzinie siódmej przed południem zmarł w Szamotułach, w wieku 48 lat, kupiec Siegfried Holländer wyznania mojżeszowego, zamieszkały w Szamotułach, urodzony w Szamotułach, żonaty z Emmą z domu Memelsdorff, syn kupca Simona i Emilii z domu Salinger – małżeństwa Holländerćw. Zgłaszający oświadcza, że był obecny przy zgonie Siegfrieda Holländera.
Przeczytał, zaaprobował i podpisał
(odręcznie)Moritz Holländer (brat zmarłego)
Urzędnik Stanu Cywilnego
(odręcznie)Hartmann
Bernhard Hollaender zmarł w Berlinie w 1937 r., jego żona Martha w 1943 r. w Santiago de Chile. Mieli dwoje dzieci, które urodziły się w Szamotułach – syna Siegfrieda i córkę Emmę (1904-1944). Dzieci otrzymały zapewne imiona „po dziadkach”. Siegfried Shalom Hollaender urodził się 02. 03. 1902 r. Zmarł 21.08.1977 r. w Izraelu, w Tel Avivie.
Nie przypuszczałem, że odnaleziony przypadkiem w 1995 r. fragment nagrobka spowoduje, że odkryję tak wiele ciekawych informacji o Szamotułach przełomu XIX i XX w. i mieszkających kiedyś wśród nas naszych „starszych braciach w wierze”.
26.11.2019 r.
Fotografie i rysunki autora
Wycinki pocztówek z zapisu dvd Muzeum-Zamek Górków