Mieczysław Kwilecki – zasłużony dla Wielkopolski pan na Oporowie

W Oporowie w powiecie szamotulskim przez 63 lata żył i działał hrabia Mieczysław Kwilecki – bardzo zasłużony dla Wielkopolski – „pan z wyglądu i zachowania”. Przez 30 lat był dyrektorem Hotelu Bazar w Poznaniu, w Teatrze Polskim miał swoją lożę ale jego pasją było Oporowo i gospodarstwo wiejskie. Dziś po kwitnącym majątku Mieczysława Kwileckiego, położonym 4 km od Ostroroga, pozostał opuszczony pałac, zabudowania folwarczne i resztki parku dworskiego.

W kościele parafialnym w Ostrorogu, który przebudował jego pradziadek Adam Kwilecki, znajduje się tablica, którą w 1918 roku ‒ po śmierci Mieczysława hrabiego Kwileckiego ‒ ufundowali urzędnicy majętności Oporowo. Hrabia nie doczekał odzyskania przez Polskę niepodległości. Do 1939 roku dzisiejsza ulica Wroniecka w Ostrorogu nazywała się ulicą Kwileckich. Wiodła z miasteczka do majątków tej zasłużonej wielkopolskiej rodziny.

Z lewej: Adam Kwilecki – pierwszy właściciel Oporowa – pradziad Mieczysława Kwileckiego. Z prawej: Izabela von Tauffkirchen zu Guttemberg und Englburg, żona Hektora Kwileckiego – matka Mieczysława, Fundatorka Kościoła w Licheniu, który stał się miejscem pielgrzymek (portret wisi w Galerii piękności w Zamku Nymphenburg pod Monachium, zdjęcie udostępnił Michał Kwilecki).

Informacje o rodzinie Kwileckich oraz zdjęcia z ich rodzinnego archiwum zgromadził Michał Dachtera – administrator profilu Ostroróg na kartach historii na Facebooku, pasjonat historii Ostroroga i okolicy, który zaproponował wspólne napisanie tego tekstu.

Cofnijmy się zatem do połowy XIX wieku, kiedy do Oporowa przyjeżdża Mieczysław Kwilecki – prawnuk Adama Klemensa Kwileckiego, który w 1774 roku (jeszcze przed II rozbiorem Polski i przyłączeniem Wielkopolski do Prus) kupił Oporowo z Bobulczynem od Kalkrentów.

W połowie XIX wieku Oporowo jest folwarkiem Dobrojewa, z zarządcą, który mieszka w niewielkim podniszczonym domu. Zaletą jest bliskość stacji kolejowej w Szamotułach. Pewnie dlatego tu właśnie postanawia osiąść i gospodarować Mieczysław Kwilecki, urodzony w roku 1833 w Malińcu koło Konina, syn Hektora (1800 – 1843) i Marii Izabelli hr. Tauffkirchen und Laterano, damy dworu bawarskiego (1807 – 1855).

W 1855 roku stanął w Oporowie nowy parterowy dwór, ze skrzydłem przylegającym od wschodu. Dwa lata później Mieczysław Kwilecki się ożenił z Marią Nepomuceną Julią Mańkowską herbu Zaremba z Rudek. Panna młoda była córką Teodora Mańkowskiego, a po kądzieli wnuczką generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Jej mama Bogusława z Dąbrowskich była córką generała (por. tekst o rodzinie Mańkowskich z Rudek  http://regionszamotulski.pl/mankowscy-i-potworowscy-w-rudkach/ ).

Ślub młodej pary odbył się 29 września 1857 roku o godzinie 19.00 w kościele św. Małgorzaty w Poznaniu. Młodych małżonków błogosławił arcybiskup Leon Przyłuski. Miodowy tydzień młoda para spędziła w poznańskim hotelu Bazar. Rodzinni kronikarze odnotowali przyjazd Mieczysławowej Kwileckiej do Oporowa, gdzie nikt nie był przygotowany na jej powitanie. „Wszędzie było ciemno, w kuchni jedynie dymiąca lampa naftowa, sam dom był niewielki, po trzy okna z każdej strony, kilka drzew owocowych oraz domy robotników w ruinie” – takie  było pierwsze wrażenie hrabiny Kwileckiej.

Trzeba było wracać do Poznania, gdzie Kwileccy przeczekali remonty oporowskiego pałacu. W Poznaniu dwa lata po ślubie urodził się pierwszy syn Hektor. Kolejne dzieci, z wyjątkiem Kazimierza (1863 r.), urodzonego w Paryżu, i Anny, urodzonej w Poznaniu (1875 r.), przyszły na świat w Oporowie: Władysław (1860 r.), Jadwiga (1861 r.), Maria (1870 r.) oraz Julia (1877 r.).

Tablica w kościele parafialnym w Ostrorogu

Hrabina Maria z Mańkowskich Kwilecka z córką Jadwigą urodzoną w roku 1861 w Oporowie

Mieczysław Kwilecki i Maria Nepomucena z Mańkowskich Kwilecka około roku 1863

Mieczysław Kwilecki spędzał dużo czasu w Poznaniu, ale „jego pasją było gospodarstwo wiejskie” – pisze Andrzej Kwilecki w cytowanej już książce Wielkopolskie rodziny ziemiańskie. Kiedy Mieczysław przejmował majątek (1000 ha ziemi i 700 ha lasu), do Oporowa należał Bobulczyn. Wkrótce dokupił 700 ha na Kluczewie. Kiedy w 1863 roku zmarł bezpotomnie jego brat Kazimierz, odziedziczył po nim Siedlnicę w powiecie wschowskim. Po śmierci brata Władysława przejął ogromny klucz gosławicki wraz z Malińcem, w którym się urodził. W sumie było to 6 000 ha. Kolejne 6000 ha kupił na licytacji majątku Grodziec w powiecie konińskim. Były tam liczne folwarki: Janów, Królików, Łagiewniki, Lipice i Lądek. W skład majątku wchodziły browar, cegielnia, gorzelnia, młyn wodny, parowy oraz wiatrak. Grodziec był własnością wdowy Bielińskiej i znajdował się w fatalnym stanie z uwagi na nałożoną kontrybucję – 163 tys. rubli srebrem – za pomoc, której wdowa udzieliła powstańcom styczniowym. Kwilecki miał kupić majątek, by ten nie przeszedł w obce, czyli pruskie, ręce. Po zakupie majątku w Grodźcu Kwilecki pozwolił byłym właścicielkom mieszkać w starym pałacu. Posyłał im nawet jedzenia i wspierał w inny sposób. Bielińskie miały zatrudnić się w pałacu, bo „miały dużo długów”.

Mając tak duży majątek z pałacami w Malińcu i Grodźcu, gdzie obok starego pałacu był też nowy, Kwilecki na rodową siedzibę wybrał sobie Oporowo, które ‒ jak pisał Andrzej Kwilecki ‒ „nie było ładnie położone, brakowało jeziora, a do własnych lasów było daleko”.

Pałac w Oporowie – ok. 1910-1912

W 1877 roku postanowił rozbudować istniejący budynek w Oporowie. Zatrudnił wybitnego polskiego architekta Zygmunta Gorgolewskiego, którego dziełem życia był Teatr Wielki we Lwowie. W Wielkopolsce według jego projektu zbudowano pałac Twardowscy w Kobylnikach (por. artykuł  http://regionszamotulski.pl/milosc-w-palacu-w-kobylnikach/ ). Projekt Gorgolewskiego realizował Marian Cybulski z Poznania. W ciągu krótkiego czasu powstał w Oporowie piętrowy wysoko podpiwniczony pałac z użytkowym poddaszem o powierzchni ponad 1000 metrów kwadratowych.

Przed pałacem, od strony wschodniej, zbudowano stajnię i oficynę rozdzielone bramą wjazdową, a na północ od pałacu wzniesiono trzykondygnacyjny spichlerz, prawdopodobnie według projektu Zygmunta Gorgolewskiego oraz nieco później kuźnię i gorzelnię.

Oporowo i Bobulczyn około 1913 r.

Los był łaskawy dla Mieczysława Kwileckiego. W 1883 roku po bezpotomnej śmierci swojego stryja Arsena, powstańca listopadowego, odziedziczył on rodzinny Kwilcz, który słynął z urody. Zwano go ze względu na położenie „Szwajcarią kwilecką”. Jednak nie przeniósł się do Kwilcza, a ogromnym majątkiem zarządzał z Oporowa.

I robił to świetnie. Może dlatego, że w młodości studiował w Paryżu ekonomię i agronomię, gdzie uczył się nowoczesnego gospodarowania? Był nowatorem. Jako jeden z pierwszych  stosował dreny na polach, wprowadził też nawozy sztuczne oraz mechaniczną uprawę.

Oporowo słynęło z zarodowej hodowli bydła holenderskiego oraz owiec, najpierw odmiany negretti, a później rambouillet, za co hrabia otrzymał liczne nagrody na wystawach europejskich i amerykańskich. Za owce i wełnę otrzymał złoty medal w Wiedniu i w Berlinie.

Majątek w Oporowie odwiedzały wycieczki rolników z Niemiec, a wielu młodych ludzi chciało od Kwileckiego w Oporowie uczyć się gospodarowania. Córka Maria Żółtowska w swoim pamiętniku napisała, że „życiową pasją ojca było gospodarstwo wiejskie, na czym znał się bardzo dobrze”. Oporowo było na liście majątków odwiedzanych przez wycieczki rolników z innych części Polski i z Niemiec.

„Z Dobrojewa pojechałyśmy do Oporowa, położonego w pobliżu majątku innych Kwileckich (Dobrojewo należy do Stefana Kwileckiego, Oporowo do Mieczysława). Tutaj oprowadzono nas po podwórzu, pokazując niespotykane gdzie indziej w Wielkopolsce budynki gospodarcze z prasowanej cegły ze sklepieniami na szynach, podpartymi żelaznymi filarami. […] W znanej szeroko oporowskiej oborze obejrzałyśmy kilkadziesiąt wspaniale utrzymanych krów holenderek” (fragment książki Marianna i róże: życie codzienne w Wielkopolsce w latach 1890-1914 z tradycji rodzinnej, Poznań 2008; autorki: Janina Fedorowicz i Joanna Konopińska).

Pan na Oporowie był jednym z najbogatszych mieszkańców Prowincji Poznańskiej. Jego majątek szacowano na 1 750 000 marek. Dniówka robotnika w Poznaniu wynosiła od 1 do 3 marek, a obiad w poznańskiej restauracji kosztował 1 markę. Nie bez powodu Mieczysław Kwilecki zyskał przydomek „Wielki”.

Ale nie tylko gospodarowanie go zajmowało. W historii Wielkopolski II połowy XIX wieku zapisał się jako społecznik, działacz polityczny i społeczny. W kręgu ziemian wyróżniał się wyglądem i zachowaniem.

Każdy przyjazd Mieczysława bryczką lub karetą do Bazaru w Poznaniu, gromadził licznie obserwującą go gawiedź. Był wysoki, przystojny, z imponującymi bokobrodami, zawsze starannie ubrany, do późnego wieku trzymał się prosto, zachowywał się z godnością. Uchodził w Poznańskiem za wielkiego pana. Był znany z dowcipnych wypowiedzi, ciętych ripost, które potem sobie powtarzano – napisał o swoim przodku Andrzej Kwilecki w książce Wielkopolskie rody ziemiańskie.

Mieczysław Kwilecki pełnił wiele funkcji w życiu publicznym. Maria Strzałko w Materiałach do dziejów rezydencji w Polsce podkreśla, że można go zaliczyć do grona bardziej zasłużonych dla Wielkopolski osób. Wśród zasług wylicza zakup broni dla powstańców roku 1863, za co ukarano go 3-miesięcznym więzieniem, wystąpienia w obronie spraw narodowych w Izbie Panów Sejmu Pruskiego, do której został wydelegowany przez innych właścicieli ziemskich.

Przez 50 lat Kwilecki działał w Towarzystwie Pomocy Naukowej, gdzie też był prezesem. Od założenia „Dziennika Poznańskiego” w 1859 r., aż do swojej śmierci był prezesem Rady Nadzorczej Towarzystwa Akcyjnego „Dziennik Poznański”. Był jednym z założycieli Towarzystwa Oświaty Ludowej. Działał w Centralnym Towarzystwie Gospodarczym.

W Historii Wielkiej Księstwa Poznańskiego Stefan Karwowski napisał, że „Mieczysław Kwilecki poświęcił się służbie publicznej, a prawością charakteru i nadzwyczajną uprzejmością i usłużnością zjednywał sobie serca współobywateli”.

Działał też na niwie gospodarczej. W 1870 roku zorganizował wystawę rolniczą w Szamotułach. Był jednym z inicjatorów budowy cukrowni w Szamotułach oraz syropiarni i mączkami we Wronkach. W 1870 r. założył bank „Bank Rolniczo-Przemysłowy Kwilecki, Potocki i Spółka”, który był jednym z największych polskich banków w zaborze pruskim. W trudnych czasach Mieczysław wspierał bank własnymi środkami.

W 1872 r. brał udział w założeniu Banku Włościańskiego, w którym aż do śmierci był członkiem rady nadzorczej. Od 1901 r. był honorowym członkiem zarządu Centralnego Towarzystwa Gospodarczego. Mieczysław był również wiceprzewodniczącym okręgu poznańskiego Związku Producentów Okowity w Niemczech (1898-1914).

Jego synowie, Hektor i Kazimierz, zostali nakłonieni przez ojca do „szukania nafty w Galicji”, gdzie uzyskali oni prawo do eksploatacji nafty i wosku ziemnego na obszarze 800 ha w okolicach Rymanowa. Akcja zakończyła się w 1889 roku powołaniem Towarzystwa Akcyjnego z Hektorem Kwileckim w zarządzie i jego bratem Kazimierzem w radzie nadzorczej.

W Oporowie prowadzono dom otwarty. Nierzadko gościli tu znani ludzie. Wielu z nich chciało poznać Marię, wnuczkę bohatera narodowego generała Jana Henryka Dąbrowskiego – twórcy Legionów Polskich.

Na pewno często do Oporowa przyjeżdżali krewni z pobliskiego Dobrojewa, gdzie gospodarował Stefan Kwilecki – stryjeczny brat Mieczysława, ożeniony z Barbarą Mańkowską – siostrą Marii Kwileckiej. Łączyło ich podwójne pokrewieństwo i wielka zażyłość.

Mieczysław Kwilecki dużo czasu spędzał w mieście Poznaniu. Kiedy w 1875 roku, po wielkich staraniach,  poznaniacy budowali Teatr Polski, był jednym z jego fundatorów. Do końca życia miał własną lożę w teatrze, gdzie bywał z żoną Marią na przedstawieniach.

Przez 30 z górą lat był Mieczysław Kwilecki dyrektorem administracyjnym hotelu Bazar w Poznaniu, a przez kolejnych 9 lat ‒ przewodniczącym rady nadzorczej. A wiemy, że Bazar był miejscem, gdzie spotykali się Polacy, służący sprawie polskości pracą organiczną. Kwileccy podczas pobytu w Poznaniu zawsze zatrzymywali się w Bazarze.

Za czasów Mieczysława i Maria Kwileckich Oporowo było też centrum życia kulturalnego, literackiego, naukowego i muzycznego, o czym możemy przeczytać w Złotej księdze ziemiaństwa (1929). Działo się tak głównie za sprawą Marii – żony Mieczysława. Była to osoba niezwykle światła, bardzo dobrze wykształcona, o szerokich zainteresowaniach.

Urodziła się w Źrenicy 28 grudnia 1837 roku jako córka Bogusławy Bogumiły Dąbrowskiej herbu własnego, autorki słynnych Pamiętników, wierszy, artykułów i kilku sztuk teatralnych oraz Teodora Mańkowskiego herbu Zaremba – ziemianina i założyciela domów handlowych. Około 1850 r. roku Maria wraz z rodzicami i rodzeństwem, przeprowadziła się do majątku Rudki koło Ostroroga, który Mańkowscy przejęli po spokrewnionych z nimi Cieleckich. W 1855 roku rozegrał się rodzinny dramat. W trakcie burzy Teodor Mańkowski został stratowany w Poznaniu przez własnego konia, zmarł krótko po tym zdarzeniu w Rudkach, gdzie podobno został pochowany.

Po matce Bogusławie Mańkowskiej Maria odziedziczyła zainteresowanie literaturą, napisała i wydała dwukrotnie Powiastki ludowe. W Oporowie był zwyczaj codziennego czytania literatury i prasy, a dzieci Mieczysławostwa znały wszystkie utwory swojej babci Bogusławy.

W oporowskiem pałacu bywali artyści, m.in. Julian Fałat – jeden z najwybitniejszych polskich akwarelistów, przedstawiciel realizmu i impresjonistycznego pejzażu, Marceli Krajewski (malarz, powstaniec styczniowy) czy Władysław Żeleński (kompozytor, pianista). To do jego piosenki Szło dziecię z fujarką słowa napisała Maria z Mańkowskich Kwilecka – żona Mieczysława Kwileckiego.

Najwybitniejszym gościem, który odwiedził Oporowo, był Ignacy Jan Paderewski – wielki artysta, którego przyjazd do Poznania w grudniu 1918 roku dał impuls do wybuchu powstania wielkopolskiego. Wizyta u Kwileckich miała miejsce 28 lat wcześniej. Maria Kwilecka, pod wpływem listu swej ciotki z Drezna, która zachwyciła się młodziutkim pianistą z Polski, postanowiła wysłać do mistrza Paderewskiego zaproszenie na koncerty do Poznania i na gościnę do Oporowa. Po kilku dniach przyszła odpowiedź. W lutym 1890 roku Ignacy Jan Paderewski przyjechał do Oporowa, gdzie przebywał blisko trzy dni i zagrał dwa spontaniczne koncerty dla domowników. A oto relacja córki Kwileckich:

Pierwsze wrażenie dziwne: […] mała drobna figurka, mizerny, potargany, długie włosy w lokach zwichrzonych koloru marchwi. Czy to poza na artystę, na oryginalność? Rozmowa łatwa, od razu interesująca. Ożywiał się, przeistaczał, oczy modre jak akwamaryna blasku nabierały. Dużo wypoczywał w swoim pokoju. Chodził z papą po ogrodzie, podwórzu. Mówił, że dawno już jeździ i znużony jest, wdzięczny za oklaski, ale fatygujące dodawać nadprogramowe kawałki, gdy się już samym programem wyczerpanym, przed koncertem ma zawsze wielką tremę i od południa nic nie je, że nie zdarzyło mu się jeszcze być tak przyjętym do rodziny i do domu. Rozczulał się ciszą wiejską. Mówił, że to prawdziwe wakacje dla niego […] Z sąsiedztwa nikogo się nie uwiadomiło, bo Paderewski pragnął wypoczynku, jeżeli to z Dobrojewa stryjostwo może na kolację raz zjechali. Czy Hektor dojechał, nie pamiętam, możliwe. Fortepian stał zamknięty. Pamiętam 2 kolacje i wieczory. Pierwszego wieczora po kolacji i herbacie ogólna rozmowa. Pewnie koło 10. Mam mu mówi: „Niech się pan nie krępuje nami, niech pan, jak będzie chciał wypocząć, idzie spać, nic się dziwić nie będziemy, niech się pan czuje całkiem jak u siebie w domu”. Na to on: „Ten zamknięty fortepian mnie zaciekawia, wolno otworzyć, parę klawiszy uderzyć…” Stojąc, wziął parę akordów, powiedział, że miły głos, siadł i z dwie godziny grał – ja usiadłam w narożniku na najdalszej kanapie. Czas mi prędko przeszedł – muzyka to była inna, jak wszystko, co dotąd słyszałam, to były jakby chóry anielskie, chwilami znowu jak wojskowa cała kapela, to znowu kościelna. […] Nie do pojęcia, że spod jego cienkich i ,zdawało się, słabych palców wychodziły tony tak silne głębokie, a niekiedy delikatne […] i to z tego czarnego pudła, na którym zwykle bębnili i mnie czasem prawie do łez doprowadzali […] Nazajutrz pytał mnie, czy mnie nie znudził, powtórzyłam mu, że to po raz pierwszy raz w życiu, co z przyjemnością słucham fortepiany […] Drugi wieczór wcześniej zaczął grać […], bo już nazajutrz po obiedzie jechaliśmy do Poznania, a wieczorem już miał być koncert. Korzystając ze zjazdu, były dwa bale dobroczynne […] Jednego wieczoru, pewnie ostatniego, może być, że Paderewski nocnym pociągiem wyjeżdżał, po kolacji bazarowej byliśmy z Paderewskim zaproszeni do pani Potworowskiej na herbatę, fortepian otwarty i bez wielkiego zaproszenia Mistrz zaczął grać, nie tracąc czasu na żadne ceregiele. […] Tak minęły prędko te dni poświęcone muzyce. Na fortepianie w Oporowie olejną farbą białą wypisało się datę, kiedy to na nim grał mistrz. Później w parę lat dopisało się datę bytności Wł. Żeleńskiego. Było zaprojektowane wprawić płytkę metalową z wyrytymi napisami, ale do tego nie doszło.

Maria Kwilecka spotkała się z Paderewskim jeszcze w 1918 r., gdy ten przyjechał do Poznania.

W 1919 roku, czyli rok po śmierci Mieczysława Kwileckiego, w Oporowie gościł wraz ze swym pułkiem, wtedy jeszcze podpułkownik Władysław Anders. Wtedy w Oporowie mieszkała najmłodsza córka Kwileckich – Julia, która studiowała malarstwo w Krakowie i Paryżu i   wyszła za mąż za wybitnego rzeźbiarza – Ludwika du Puget.

Mieczysław Kwilecki ok. 1916 r. Dobiesław Kwilecki – wnuk Mieczysława.

W 1907 i 1917 roku Mieczysław i Maria uroczyście obchodzili swoje kolejne rocznice ślubu: 50. i 60. Po śmierci Mieczysława w 1918 roku Oporowo (wraz z folwarkami) oraz Kwilcz (wraz z folwarkami) przejął wnuk Dobiesław – syn przedwcześnie zmarłego syna Kwileckich Hektora. Maria Kwilecka przeżyła swojego małżonka o 6 lat. Zmarła w maju roku 1924 w Oporowie.

W 1919 roku, czyli rok po śmierci Mieczysława Kwileckiego, w Oporowie gościł wraz ze swym pułkiem Władysław Anders, wtedy jeszcze podpułkownik. W Oporowie mieszkała wówczas najmłodsza córka Kwileckich – Julia, która studiowała malarstwo w Krakowie i Paryżu i   wyszła za mąż za wybitnego rzeźbiarza – Ludwika du Puget. Ważnym wydarzeniem dla rodziny był też ślub Marii du Puget, córki Julii, a wnuczki Marii i Mieczysława Kwileckich, z hrabią Stefanem Żółtowskim 2 sierpnia 1924 roku w kościele parafialnym w Ostrorogu. Ślubu młodej parze udzielał ks. dr Włodzimierz Sypniewski.

Majątek w Oporowie był w rękach rodziny Kwileckich do 1939 roku. Dobiesław Kwilecki, ostatni właściciel Oporowa, został aresztowany przez NKWD, przeszedł przez obóz w Kozielsku, a po amnestii odbył z grupą Polaków wędrówkę pieszą przez ZSRR. Zmarł w Kazachstanie w 1942 roku. Po wojnie Oporowo podzieliło los innych ziemiańskich dóbr. W pałacu mieściła się szkoła podstawowa dla dzieci z Oporowa i Bobulczyna, biuro PGR i kaplica.

W 2007 roku należący do Skarbu Państwa pałac ‒ świetne dzieło Zygmunta Gorgolewskiego i Mieczysława Kwileckiego zniszczył pożar.

Irena Kuczyńska i Michał Dachtera

Zdjęcia pałacu 2018 r. – Michał Dachtera

Dobrojewo po styczniu 1900, a przed listopadem 1910 – na zdjęciu – na dole Franciszek Maria Kwilecki, na górze z wąsami i bokobrodami – Mieczysław Kwilecki; ksiądz pośrodku to dziekan Sypniewski z Ostroroga, Pani w czerni w środkowym rzędzie to Barbara Kwilecka z Mańkowskich wdowa po Stefanie Kwileckim, matka siedzącego powyżej też Stefana (właściciela Jankowic), siostra Marii z Mańkowskich Mieczysławowej Kwileckiej. Zdjęcie udostępnił Michał Kwilecki.

Ignacy Jan Paderewski – portret pióra Louisa Frédérica Schützenbergera, 1889

Maria i Mieczysław Kwileccy – 1907 r., złote gody

Z prawej pułkownik Władysław Anders

Julia z Kwileckich du Puget z synem Jackiem – portret Olgi Boznańskiej

„Gazeta Szamotulska” 1924 r. – relacja ze ślubu Marii du Puget

Zdjęcia archiwalne ze zbiorów rodziny Kwileckich, Biblioteki Narodowej Polona, UMiG Ostroróg, profilu Ostroróg na kartach historii na portalu Facebook (od internautów), z prywatnych zbiorów Michała Dachtery i z publikacji Andrzeja Kwileckiego.

Irena Kuczyńska z domu Leśna

Urodzona w Ostrorogu, absolwentka szamotulskiego liceum (1967).

Emerytowana nauczycielka języka rosyjskiego w pleszewskim liceum, dziennikarka, blogerka (http://irenakuczynska.pl/).