Camino – Szlak św. Jakuba przez powiat szamotulski
Camino to po hiszpańsku droga. Mówi się, że Droga zaczyna się od progu własnego domu. W Polsce wyznaczono wiele dróg, szlaków św. Jakuba. Jedną z nich jest Droga Lubuska, zaczynająca się w Murowanej Goślinie, biegnąca przez Oborniki, Szamotuły, Wronki, Sieraków, Międzychód, Pszczew, Międzyrzecz, Lubniewice, Ośno Lubuskie, do Frankfurtu nad Odrą.
Zanim zacznę, może najpierw, dlaczego ja…. ? Tak się złożyło, że najpierw usłyszałem świadectwo pary młodych osób, które przebyły Camino Francuskie, czyli pieszy szlak od granicy francuskiej z Hiszpanią, aż do Santiago de Compostela, do grobu św. Jakuba. Później nadstawiałem ucha, gdy ktoś malował znaki szlaku w naszym terenie… I sobie trwałem. Ale… Droga wzywa! Uporządkowawszy sprawy zawodowe i otrzymawszy zezwolenie z domu rodzinnego, samotnie ruszyłem pieszo przez Hiszpanię, zaczynając od ostatniej górskiej wioski we Francji, Saint-Jean-Pied-de-Port. Wraz z dojazdem i powrotem przygoda trwała od 1 września do 3 października 2014 roku. A po trzech latach, od 4 do 19 września 2017 r. ten sam szlak przemierzyłem na rowerze. Więc co nieco wiem.
Obie te wyprawy były skrajnie różne. Pieszą wyprawę, zdany na Boga, obcych napotkanych ludzi i siebie, wspominam bardzo serdecznie, z rozrzewnieniem. Dziennie przechodziłem od 30 do 50 kilometrów. Licznik końcowy zatrzymał się w okolicach liczby 900 km. Był to czas wsłuchania się w siebie, chłonąłem bodźce przyrody, czułem Bożą opiekę podczas marszu. Przygodne spotkania z przypadkowymi ludźmi zawsze były serdeczne, przepełnione życzliwością i troską.
Camino Francuskie, 2014 r.
Przytoczę tutaj garść przemyśleń, którymi kończyłem wtedy wspomnienia. Droga szlakiem św. Jakuba jest zupełnie inna od znanych nam w Polsce pielgrzymek. Tam idziesz sam. To głównie dlatego, że każdy ma nieco inne tempo marszu. Patryk z Kanady powiedział mi, że idąc wolno, męczy się bardziej, niż zasuwając swoim tempem. To zrozumiałe. Ja szedłem wolniej. Choć, jak twierdziła moja żona Agnieszka, szło mi przez lwią część Drogi „nadspodziewanie dobrze”, fizyczny i psychiczny kryzys nadszedł pod koniec, choć zmęczenie prawej nogi było zapewne skutkiem wysiłku całej wyprawy.
Polubiłem żółte strzałki. Były w każdym wątpliwym miejscu. Malowali je bezimienni dla mnie ludzie. Te strzałki prowadziły do celu, przez analogię myślę, że inni ludzie często prowadzą nas do Jezusa.
Życie ludzkie składa się z wielu cudów, nieomal codziennie. Z tym, że zabiegani nawet ich nie dostrzegamy. Na Camino było inaczej. Stale spotykały mnie nadzwyczajne zdarzenia. Gdy byłem głodny, nadjechał samochód piekarni i mogłem kupić bagietkę. Gdy było mi źle, Hiszpan zaśpiewał Mazurka Dąbrowskiego. Gdy nie miałem noclegu, pojawił się Knut z Grenlandii i dał mi bilet na nocleg. By dojść, dostałem od dwóch kobiet kije. Na ostatniej prostej jak anioł opiekował się mną Polak, Jacek…. Dziękuję Bogu za wszystko, za wszystko, co mi dał, bym mógł dojść.
Jezus jest Drogą! Drodze trzeba zaufać!
Może tyle…
U celu – Santiago de Compostela
W 2017 roku grupa poznańskich cyklistów zaproponowała mi wspólną wyprawę na rowerach. Do punktu startu zawieziono nas busem z przyczepą, z której bagaże lądowały na każdym noclegu. To Camino było zupełnie inne. Musiałem dopasować się do praw grupy (8 osób), podporządkować się. Rower wymuszał często wybór drogi asfaltowej, zamiast żwirkowego szutru. Mniej było czasu na medytację, modlitwę. Ale polubiłem tych obcych mi towarzyszy. Bezcennym wspomnieniem było dla mnie dotarcie za drugim razem do Finisterry – „na koniec świata”. Kiedy usiadłem na skale, gdzie był już tylko Ocean i niebo, poczułem się jak w najpiękniejszym Kościele – tylko Bóg i ja…
Camino Lubuskie zacząłem, ale wciąż na mnie czeka. Trwało pięć dni w sierpniowy czas roku 2016. W poniedziałek zacząłem z synem i parą przyjaciół w Murowanej Goślinie, biorąc do paszportu pielgrzyma pieczątkę w parafii przy rynku.
Pierwszego dnia szliśmy boczną drogą do Białęg, Białężyna, lasami do Uchorowa, koło rezerwatu „Śnieżycowy Jar”, dalej przez Żerniki i Łukowo, do Obornik. Po obiedzie w Obornikach przez Objezierze doczłapaliśmy się do Żukowa, gdzie u przyjaciół stanęliśmy na nocleg. O noclegi jest dużo trudniej w Polsce niż w Hiszpanii, choć dużo zmienia się na plus. W Polsce też prawie nikogo (inaczej niż w Hiszpanii) nie spotyka się na trasie.
Początek powiatu szamotulskiego, droga do Gąsaw prowadzi po lewej stronie od kapliczki
Wtorek był trasą z Żukowa do Jastrowa, za Szamotułami. Szliśmy przez Górkę, koło zabudowań należących do Baborowa (nie jest to centrum wsi), gdzie weszliśmy do powiatu szamotulskiego. Ten odcinek chcę dokładniej scharakteryzować. Najpierw jeszcze jedno spostrzeżenie. Wierzcie mi, mieszkam od urodzenia w Szamotułach, ale w pobliżu domu najtrudniej było mi iść Camino. Stale pokusy, by gdzieś zboczyć (szlak wiedzie 500 m od mojego domu), by kogoś odwiedzić…. Myślenie, że jakby co, to mogę po kogoś zadzwonić, by mnie odebrał… Ciężko się szło.
Pierwszą miejscowością powiatu szamotulskiego na tej trasie są Gąsawy. Wchodząc do Gąsaw szlakiem Camino, najpierw mijamy park krajobrazowy z dworem w stylu klasycyzującym z ok. 1870 roku, który po wielu latach doczekał się remontu (własność prywatna). Idziemy poboczem asfaltowej drogi i po 2 km docieramy do Szamotuł.
Wnętrze kościoła Świętego Krzyża w Szamotułach
Przez Szamotuły Camino prowadzi ulicami Gąsawską do Lipowej (przy Lipowej 27 można wejść do kaplicy domu dziecka; dziś to Zespół Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych „Rodzina Maryi”), prowadzonego przez siostry franciszkanki. Potem ul. 3 Maja dochodzimy do Dworcowej i skręcamy w prawo w kierunku Rynku. W Szamotułach są dwa miejsca ważne na szlaku: kościół św. Krzyża (barokowy, powstał w latach 1675-82 na miejscu dawnego zamku Świdwów Szamotulskich – kościół i budynek poklasztorny; ul. Dworcowa /Franciszkańska) oraz bazylika kolegiacka Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa (gotycki kościół z XV w., sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia „Szamotuł Pani”, ul. Kapłańska). Ulicą Wroniecką dochodzimy do pl. Sienkiewicza, po drodze po prawej stronie mijamy inne szamotulskie zabytki: basztę Halszki z XV w. i zamek Górków z tego samego okresu, wielokrotnie przebudowywany – obecnie oba obiekty wchodzą w skład Muzeum – Zamek Górków.
Z placu Sienkiewicza idziemy al. 1 Maja, mijamy przejazd kolejowy i skręcamy w lewo w ul. Jastrowską. Jeszcze kilkaset metrów drogi asfaltowej i wchodzimy na polną drogę, tzw. aleję jabłkową (2,5 km, drogi nie ma na mapach w Internecie). Droga prowadzi przez pola, miło się nią idzie pieszo, ale jest bardzo nierówna i już rowerzyści raczej powinni jechać do Jastrowa asfaltem, czyli od przejazdu kolejowego w Szamotułach prosto ul. Ostrorogską i w Śmiłowie w lewo. Ja zatrzymałem się tego dnia w Jastrowie na nocleg u syna. Od następnego dnia szedłem już sam.
Bazylika kolegiacka w Szamotułach i ołtarz Matki Bożej (więcej zdjęć z kościoła http://regionszamotulski.pl/bazylika-w-szamotulach-w-obiektywie-andrzeja-bednarskiego/ i http://regionszamotulski.pl/bazylika-w-obiektywie-ireneusza-walerjanczyka/)
Środa rozpoczęła się malowniczą polną drogą do Rudek. Na początku Jastrowa droga skręca w kierunku lasu, potem kilkaset metrów przez las i na rozwidleniu nieco w prawo – znów na pole (w sumie 3,5 km). To też taki miły odcinek do marszu, z typowo wielkopolskimi widokami. W Rudkach warto spojrzeć na bramę z dwoma lwami, która prowadziła do nieistniejącego pałacu z początku XIX w., zachowała się tylko oficyna). Dalej Camino prowadzi kawałek asfaltem prosto, za stawem trzeba skręcić w lewo i po 300 metrach przejść przez szosę Lipnica-Ostroróg. Polną drogą dochodzi się do Rudek Huby i skręca w prawo, by po kolejnym odcinku 2,5 km dojść na cmentarz w Ostrorogu – Piaskowie.
Cmentarz, położony na wzgórzu obok dwóch jezior Małego i Wielkiego, to ważne miejsce na szlaku św. Jakuba (informuje o tym specjalna tablica). Do ok. 1820 r. stał tam kościół św. Jakuba z obrazem, który przeniesiono później do kościoła w Ostrorogu i gdzie znajduje się do dziś. W 1674 roku miejsce to uznano za cudowne, a proboszcz ks. Piotr Rossigroch w 1676 roku napisał Pieśń o św. Jakubie. Na miejscu dawnego kościoła stoi od 1878 roku figura św. Jakuba.
Ołtarz główny w kościele w Ostrorogu i obraz św. Jakuba z dawnego kościoła pw tego świętego (historia tego kościoła – zob. http://regionszamotulski.pl/kosciol-sw-jakuba-w-ostrorogu/)
Camino prowadzi dalej ul. Poznańską do Szamotulskiej (tu można się zapoznać z kolejną tablicą) i ul. Kapłańską do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (z XV w., późnogotycki, przebudowany w stylu barokowym), aby obejrzeć wspomniany obraz św. Jakuba. Od Rynku szlak prowadzi ul. Pniewską, a potem brzegiem najpopularniejszego ostroroskiego jeziora Mormin. Na końcu jeziora przy plaży leży kamień symbolizujący ponad 3 tys. km do Santiago de Compostela, grobu św. Jakuba.
Droga do Dobrojewa
W tym miejscu szlak oddala się od jeziora i prowadzi w stronę szosy Ostroróg-Wronki, nie dochodzi jednak do niej – trzeba skręcić w lewo w polną drogę, tzw. wiśniówkę. Po ponad kilometrze dochodzi się do przydrożnego krzyża, przy którym Camino skręca w prawo w piękną drogę obsadzoną kilkudziesięcioma jesionami. Krajobraz staje się tu bardziej pofałdowany. Tuż przed Dobrojewem przechodzimy wiaduktem nad nieczynną linią kolejową nr 368 Szamotuły – Międzychód (w Dobrojewie był przystanek kolejowy, ale bez dworca), a dalej – do poprzecznej alei lipowo-grabowej, stanowiącej drogę dojazdową do zespołu pałacowego. Warto zejść na moment ze szlaku i podejść do zabytkowej bramy zespołu pałacowego. Właściwy pałac rodziny Kwileckich został rozebrany w latach 1941-42, przetrwały dwie zaniedbane oficyny i kamienna studnia.
Pałac w Oporowie (o historii tego miejsca – zob. http://regionszamotulski.pl/palac-w-oporowie/ i http://regionszamotulski.pl/mieczyslaw-kwilecki-z-oporowa/)
Po powrocie na szlak trzeba przejść na drugą stronę szosy, tym razem kierujemy się do Oporowa (ponad 2 km). To kolejna miejscowość, w której obejrzeć można kolejne ślady dawnej świetności rodu Kwileckich. Dzisiejszą formę pałac zawdzięcza rozbudowie z1877 roku, przeprowadzonej według projektu wybitnego polskiego architekta – Zygmunta Gorgolewskiego, którego dziełem życia był Teatr Wielki we Lwowie. Obok widać stajnię i oficynę, pozostałości spichlerza, a dalej dawną gorzelnię. Po II wojnie w pałacu mieściła się szkoła podstawowa. W tej chwili budynek jest zamknięty, wszystkie otwory okienne zabezpieczono i czeka na lepsze czasy.
Szlak skręca za pałacem w prawo – polną drogą w stronę Oporowa Huby. Na rozstajach stoi krzyż, mija się go i podąża dalej w stronę Nowej Wsi. Ten odcinek jest dość monotonny i długi (ponad 3,5 km).
Nowa Wieś styka się już z Wronkami, szlak prowadzi najpierw w lewo do szosy Wronki-Ostroróg (nr 184), a dalej – chodnikiem – do Wronek. Ja, ponieważ dobrze znam Wronki, poszedłem nieco inaczej: do Starego Miasta i dalej do Biezdrowa. Opiszę jednak szlak tak, jak został on wytyczony.
Gąsawy
Szamotuły, ul. Dworcowa
Historia obrazu – zob. http://regionszamotulski.pl/matka-boza-szamotulska-czesc-1/
Droga Rudki – Jastrowo
Brama wjazdowa do dawnego zespołu pałacowego w Rudkach (historia tego miejsca – zob. http://regionszamotulski.pl/palac-w-rudkach/ i http://regionszamotulski.pl/mankowscy-i-potworowscy-w-rudkach/)
Źródło św. Jakuba w Ostrorogu – znajduje za cmentarzem, w lesie w pobliżu Jez. Małego (miejsce nie jest oznakowane i trudno do niego dotrzeć)
Figura św. Jakuba na cmentarzu w Ostrorogu
Kościół Wniebowzięcia NMP w Ostrorogu
Droga nad jez. Mormin
Kamień nad Morminem
Brama wjazdowa do dawnego zespołu pałacowego w Dobrojewie (zob. http://regionszamotulski.pl/palac-w-dobrojewie/)
Oznakowanie szlaku w Dobrojewie
Droga do Oporowa
Wieża ciśnień we Wronkach
Kościół Zwiastowania NMP i klasztor we Wronkach
Kościół św. Katarzyny we Wronkach
Kościół św. Krzyża i św. Mikołaja w Biezdrowie
Biezdrowo – rzeźba pielgrzyma
Wartosław – rzeźby przedstawicieli 4 kultur
Wnętrze kościoła Serca Jezusowego w Wartosławiu
Wartosław – droga na przeprawę promową
Ołtarz główny w kościele w Chojnie
We Wronkach przed przejazdem kolejowym znajduje się kolejna tablica informacyjna szlaku św. Jakuba. Za przejazdem szlak prowadzi kawałek w prawo ul. Dworcową, potem w lewo Niepodległości. Po prawej stronie mija się wieżę ciśnień zakładu karnego z końca XIX w., potem sam zakład karny (wybudowany w 1894 roku). Dalej szlak prowadzi w lewo ul. Mickiewicza do kościoła Zwiastowania NMP i klasztoru franciszkanów (kościół barokowy z końca XVII wieku, klasztor z 1868 r. i seminarium niższe). Ul. Klasztorną dochodzimy do Rynku i podążamy dalej ul. Sierakowską do kościoła św. Katarzyny (gotycki, zbudowany pod koniec XV w.). Tą samą ul. wychodzimy z miasta (szosa nr 182, Wronki-Sieraków). 3,5-kilometrowy odcinek do skrętu w kierunku Biezdrowa jest dość nieprzyjemny, bo kiedy chodnik się kończy, trzeba iść skrajem naprawdę ruchliwej drogi. Ze Starego Miasta (z miejsca, gdzie odchodzi droga w kierunku Wartosławia), roztacza się piękny widok na dolinę Warty. Koniecznie trzeba zatrzymać się i popatrzeć!
Widok na Wartę ze Starego Miasta
Z ulgą zszedłem z tej szosy (choć dwa dni później przekonałem się, że bywają trudniejsze odcinki niż ten). Kolejny odcinek (niecałe 2 km) przebiega starą brukowaną drogą. Wreszcie dochodzi się do kościoła św. Krzyża i św. Mikołaja w Biezdrowie (świątynię wybudowano w XVI w. w stylu późnogotyckim, przebudowano w XVIII w., wystrój barokowy). To miejsce o ciekawej historii, sanktuarium często odwiedzane przez pielgrzymów. Warto się tam zatrzymać i odpocząć. W ołtarzu głównym znajduje się – uznawany za cudowny – sporej wielkości krucyfiks z figurą Jezusa Ukrzyżowanego, pochodzący z przełomu XV i XVI w. W Biezdrowie (nr 46) usytuowany jest także pałac z 1877 roku zaprojektowany przez znanego architekta Stanisława Hebanowskiego (w stylu neorenesansowym, otoczony parkiem, budynek odrestaurowany, stanowi własność prywatną – imprezy i pokoje).
Wieża kościoła w Biezdrowie i ołtarz główny z krucyfiksem uważanym za cudowny
Z Biezdrowa Camino prowadzi do Wartosławia. Spod kościoła trzeba wyruszyć w kierunku Pożarowa i po 400 m. skręcić w prawo. Tej drogi zupełnie nie znałem i zaskoczyła mnie swoją malowniczością. To 3-kilometrowy odcinek szutrowej drogi, która dochodzi do samego Wartosławia. Ta ostatnia miejscowość – kiedyś miasto, dziś wieś – urzeka swą malowniczością i niepowtarzalnym klimatem. Pamiętam Wartosław z czasów, kiedy na głównej ulicy leżał piach, a nie asfalt, wówczas wyglądało to dużo lepiej (w moim mniemaniu). Tam znowu warto byłoby zatrzymać się na dłużej, ale idąc Camino, nie chodzi o dokładne zwiedzanie. Wymienię tu tylko obiekty: kościół Trójcy św. i św. Łukasza (z 2. poł. XVIII w., obecnie kaplica cmentarna), na drugim końcu wsi kościół Serca Jezusowego (z poł. XIX w., neogotycki, poewangelicki), a obok dawna pastorówka (czyli plebania). W ramach projektu Wielkopolskie Wioski Tematyczne Wartosław nazwano „Wioską 4 kultur”. Chodzi tu o dawne współzamieszkiwanie w Wartosławiu Niemców, Polaków i Żydów; 4. kultura to kultura łużycka, której cmentarzysko odnaleziono w pobliżu wsi (1100-650 lat p.n.e.). Jeśli ktoś pielgrzymuje Camino latem, może ochłodzić się nad Jez. Pożarowskim, gdzie znajduje się popularne kąpielisko.
Kościół Serca Jezusowego w Wartosławiu
Dalej Camino prowadzi na drugą stronę Warty, na którą przeprawić się należy promem. Udało mi się to sprawnie zrobić i skierowałem się dobrze znaną Szamotulanom drogą asfaltową w lewo, do Chojna – przez Krasnobrzeg i Lubowo Drugie. Droga jest wprawdzie dość uczęszczana, trzeba iść poboczem, na szczęście nie jeżdżą tam ciężarówki i przyjemnie idzie się przez las. W Chojnie na probostwie powitał mnie – nieznanego pielgrzyma – proboszcz Paweł. Grzał i na kolację, i na śniadanie kiełbasy, sam chciał mi wnosić na piętro plecak, spałem w gościnnym pokoju.
Co najmniej od początku lat 70. XX w. Chojno, położone na skraju Puszczy Noteckiej, z pięknym jeziorem, jest bardzo popularną miejscowością wypoczynkową. Ja wspomnę tu tylko o kościele Chrystusa Króla z lat 1926-28.
Kościół Chrystusa Króla w Chojnie
Czwartek to droga do Międzychodu. Wspominam ją jako śliczną, ale wyjątkowo trudną. Trochę za sprawą wycinki drzew w lesie, która spowodowała, że zniknęły znaki i się zgubiłem. Ale po kolei: z Chojna wyruszyłem świetnym traktem przez Bucharzewo (po drodze kawa u krewnego przyjaciół), opuściłem powiat szamotulski i wszedłem do międzychodzkiego, cały czas szedłem lasem prosto do Sierakowa, gdzie po przejściu mostu na Warcie odpocząłem przy kawie i lodach na Rynku w Cafe Napoleon. Z Sierakowa trasa prowadzi do wsi Góra, gdzie trzeba skręcić w prawo do lasu. Wykąpałem się w jeziorze we wsi Ławica i po wielkim trudzie doszedłem do Międzychodu, gdzie z noclegiem czekał na mnie kolega Jaś.
Piątek to był dzień ostatni. Logiczne wydawało mi się skończyć ten fragment Drogi w Rokitnie, w sanktuarium Matki Bożej Słuchającej. Kończyłem tę przygodę z Camino, ponieważ, gdy poczułem ból kostek, już było za późno, gdyż okazało się, że – idąc – uderzam nieco kostkami o siebie. Gdy zaczęło boleć, zacząłem kuleć i dlatego dalej bym już nie doszedł. Tu dygresja – w 2014 r. miałem but o centymetr wyższy – i był to centymetr, który pozwolił mi Drogę ukończyć. Wiele zależy od szczegółów…
Szedłem z Międzychodu przez Sterki, Nowe Gorzycko (szlak prowadzi do Pszczewa, by zwiedzić zabytki, ale z powodu bólu trasę nieco skróciłem), przez Lubikowo, Bukowiec, do Rokitna. Przez chwilę musiałem iść wzdłuż drogi nr 24 z Międzychodu do Gorzowa i to był horror, bo prawie za każdym przejazdem tira musiałem gonić po rowach moją czapkę.
W Rokitnie udało mi się, po nawiedzeniu obrazu, dostać talerz zupy w stołówce i spokojnie czekałem na przyjazd syna z wnukiem, którzy mnie stamtąd odebrali i przywieźli do domu.
Dalsza część Camino Lubuskiego… czeka spokojnie. Ale mam nadzieję kiedyś ruszyć przez Ośno Lubuskie do Kostrzyna.
Wszystkim polecam taką formę pielgrzymowania.
Paweł Łączkowski
współpraca Agnieszka Krygier-Łączkowska
Wszystkie zdjęcia z Camino w powiecie szamotulskim Andrzej Bednarski