Wiktor Dullin – legendarny lekarz szamotulan
Uważał, że chirurg powinien umieć wykonać każdy zabieg. Od zespolenia czy nastawienia złamanych kości, przez usunięcie wyrostka robaczkowego czy operacje narządów kobiecych, aż do wyrwania zęba i wyjęcia ciała obcego z oka. Dr Wiktor Dullin, pierwszy powojenny dyrektor szamotulskiego szpitala, to człowiek legenda. Opowiedziała o nim córka Katarzyna Płoszyńska-Kośmicka.
Wiktor Dullin nie był biologicznym ojcem pani Katarzyny, był jednak jedynym, jakiego znała. Przyszła na świat w Poznaniu w 1937 r., do wybuchu II wojny światowej razem z rodzicami: Filomeną z domu Maciejewską (1909-1970) i Janem Płoszyńskimi (1896-1939), mieszkała w Wągrowcu. Ojciec, z zawodu kupiec, został rozstrzelany przez Niemców 9 września 1939 r. Mama z trojgiem dzieci: dwuletnią Kasią, starszym od niej o sześć lat Michałem (1931-2009) i najstarszym Krzysiem (1929-1942) zostali wysiedleni do Generalnego Gubernatorstwa. Tam, w Jędrzejowie koło Kielc, Filomena Płoszyńska poznała Wiktora Dullina, lekarza wysiedlonego w tamte strony z Poznania. Pobrali się 3 października 1942 r. W 1943 r. na świat przyszła ich córka Elżbieta (zm. 2000 r.), najmłodszy syn, Piotr (1948-2018), urodził się już w Szamotułach.
Rodzina Dullinów w Mrowinie, 1910 r. Aniela Dullin z domu Krzywańska i Antoni Dullinowie z dziećmi (od lewej): Antoniną, Edmundem, Wiktorem, Elżbietą i Ireną. Ze zbiorów Sylwii Dullin (córki Edmunda).
Z rodziny nauczycielskiej na medycynę
Wiktor Dullin przyszedł na świat 20 grudnia 1905 r. w Mrowinie, zaledwie kilkanaście kilometrów od Szamotuł – miasta, gdzie pracował potem przez ćwierć wieku. Jego ojciec, Antoni, przez wiele lat pełnił tam funkcję kierownika szkoły. Uczyły się w niej dzieci polskie wyznania katolickiego nie tylko z samego Mrowina, ale także z Cerekwicy, Przybrody i Krzyszkowa. Na początku XX w., w sytuacji zaostrzania się działań germanizacyjnych w szkołach, zrezygnował ze stanowiska kierownika, które objął przysłany do Mrowina Niemiec. Do końca I wojny światowej Dullinowie mieszkali w Mrowinie, od roku urodzin Wiktora – w nowym, istniejącym do dziś, budynku szkolnym z czerwonej cegły, zbudowanym po pożarze poprzedniej szkoły.
Antoni Dullin i jego żona Aniela z domu Krzywańska mieli pięcioro dzieci – córki: Antoninę, Irenę i Elżbietę oraz synów: Edmunda i najmłodszego w rodzinie Wiktora. W 1919 r. rodzina przeniosła się do Inowrocławia. Antoni Dullin uczył tam w Gimnazjum Męskim, któremu w 1926 r. nadano imię jej wybitnego wychowanka Jana Kasprowicza. Seminarium nauczycielskie ukończyło też dwoje jego dzieci: Edmund oraz Elżbieta. Edmund do II wojny światowej uczył w szkole w Chełmży, Elżbieta zmarła przedwcześnie na dyfteryt, którym zaraziła się od swojej uczennicy.
Wiktor Dullin zdał maturę w gimnazjum, w którym uczył jego ojciec. Ukończył, według dzisiejszej terminologii, profil klasyczny, czyli dobrze poznał nie tylko łacinę (jak w gimnazjach humanistycznych), ale także grekę.
W Inowrocławiu przed willą Antoniego Dullina przy ul. Solankowej, ok. 1920 r. Wiktor Dullin z siostrą Ireną (pierwsza z lewej) i bratową Eleonorą z domu Czechak. Zdjęcie ze zbiorów Sylwii Dullin.
Doktor medycyny w międzywojennym Poznaniu
W 1924 r. Wiktor Dullin rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego, był na roku z inną lekarką, która po wojnie związała swoje losy z Szamotułami – dr Ireną Krzywoszyńską. Studia ukończył w 1929 r., należał do ostatniego rocznika studentów medycyny, który po ukończeniu studiów uzyskał tytuł doktora wszech nauk medycznych, od tego momentu tytuł doktora medycyny stał się stopniem naukowym, wymagającym przygotowania i obrony rozprawy naukowej.
Rozpoczął pracę w III Klinice Chirurgii w Szpitalu Miejskim przy ul. Szkolnej w Poznaniu. Równocześnie w Zakładzie Anatomii Patologii doszedł do stanowiska starszego asystenta, co było związane z realizowaną przez niego specjalizacją. W 1935 r. kierownik kliniki upoważnił go do samodzielnego kierowania oddziałem chirurgicznym, co porównać można do dzisiejszego II stopnia specjalizacji.
Z szamotulskim szpitalem, czyli Zakładem św. Józefa sióstr Służebniczek Maryi (pełna nazwa: Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny), Wiktor Dullin miał po raz pierwszy kontakt krótko przed wojną. W związku z nieobecnością ordynatora szpitala, doktora Antoniego Nowickiego, poproszono kierownika poznańskiej kliniki przy ul. Szkolnej o przysłanie zastępstwa. Kierownik wybrał wówczas właśnie Wiktora Dullina, który dzięki temu mógł poznać warunki pracy w Szamotułach, zyskał też w tym czasie zaufanie kierujących szpitalem sióstr Służebniczek Maryi.
Szpital w Szamotułach w okresie okupacji (pocztówka ze zbiorów Jaromira Dehmela) i współcześnie (zdjęcie Jan Kulczak, 2019 r.)
Dyrektor szpitala w powiatowym mieście
W czasie okupacji Wiktor Dullin prowadził praktykę lekarza ogólnego w Jędrzejowie i jako lekarz pracował na kolei. Dzięki temu w lutym 1945 r., gdy przez Wielkopolskę przeszedł już front, mógł załatwić wagon, który z Jędrzejowa zabrał nie tylko rodzinę Dullinów, ale także wiele innych rodzin, pochodzących – między innymi – z Poznania i Pniew.
Otrzymał wówczas dwie propozycje pracy. Mógł albo pozostać w Poznaniu i prowadzić klinikę chirurgiczną, albo zostać ordynatorem (dyrektorem medycznym) szpitala w Szamotułach. Stanowisko ordynatora w Szamotułach było nieobsadzone, ponieważ w 1941 r. zmarł dr Antoni Nowicki. Wiktor Dullin zdecydował się przyjąć propozycję sióstr zakonnych z Szamotuł. Jeszcze w lutym 1945 r. objął nowe obowiązki, a w marcu dołączyła do niego rodzina. Najpierw zamieszkali w szpitalu, a po kilku miesiącach władze zakwaterowały Dullinów w willi rodziny Koerplów przy ul. Dworcowej.
W 1948 r. Wiktor Dullin z rodziną przeniósł się na al. 1 Maja, do pięknej willi z początku XX w. na narożniku z ul. Wiosny Ludów (dziś al. 1 Maja 36). W 1971 r. od spadkobierców doktora Dullina kupiło ten budynek miasto, w 1977 r. uruchomiono w nim przedszkole „Jaś Wędrowniczek”.
Willa, którą w 1948 r. od Bolesława Górskiego kupił Wiktor Dullin – niezrealizowany projekt dobudowy ogrodu zimowego z 1930 r. (ze zbiorów Andrzeja J. Nowaka). Dawną ul. Sądową w 1945 r. przemianowano na al. 1 Maja, a ul. Henryka Wysockiego w 1950 r. przemianowano na Wiosny Ludów.
Początkowo Wiktor Dullin opiekował się stroną medyczną całości szpitala, zarazem był ordynatorem oddziału chirurgicznego i ginekologiczno-położniczego. Oddziałem wewnętrznym kierował Franciszek Kociński (1900-1959, w Szamotułach od 1928 r.), a oddziałem dziecięcym i zakaźnym – Zenon Włoch (w Szamotułach od 1934 r.).
Należało najpierw uzupełnić niemal cały sprzęt medyczny i bieliznę pościelową, które na początku stycznia 1945 r. wywieziono w czasie ewakuacji szpitala i jego niemieckich pacjentów. W czasie okupacji w kaplicy szpitalnej niemiecki zarząd placówki umieścił pracownię rentgenowską, trzeba więc było kaplicę wyremontować i ponownie poświęcić. Uroczystość, na którą przybył arcybiskup Walenty Dymek, odbyła się 12 kwietnia 1946 r. Ołtarz i rzeźby wykonał szamotulski artysta Ignacy Pikusa, a dyrektor Dullin ofiarował umieszczony w ołtarzu obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa. W 1948 r. szpital dysponował w sumie 150 łóżkami.
Legitymacja służbowa Wiktora Dullina, 1946 r. (własność Barbara Płoszyńska-Kośmicka)
Sytuacja placówki zmieniła się zasadniczo w 1949 r. 21 września Rada Ministrów podjęła uchwałę o przejęciu na własność przez samorząd terytorialny niektórych szpitali Polskiego Czerwonego Krzyża, Towarzystwa Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej oraz prowadzonych przez kongregacje, związki, stowarzyszenia religijne i fundacje. W grupie tych placówek medycznych znalazł się szamotulski Szpital św. Józefa. 1 października odebrano obiekty szpitalne Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i przekazano je władzom powiatu. Zgromadzenie, które wzniosło budynki szpitalne i kierowało placówką od 1897 r., nie otrzymało żadnej finansowej rekompensaty. Po złożonym przez siostry odwołaniu pozostawiono im kaplicę, mieszkanie w starym budynku, domek w podwórzu oraz część pomieszczeń gospodarczych i ogród.
Zmieniono również nazwę placówki – dawny Szpital św. Józefa stał się Szpitalem Powiatowym, potem nadano mu imię Ludwika Józefa Bierkowskiego (1801-1860), zasłużonego polskiego lekarza, chirurga, twórcy polskiej ortopedii, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i powstańca listopadowego. Z czasem, z nieznanych przyczyn, postać patrona zaczęto w nazwie pomijać. Kierownictwo administracyjne szpitala objął Władysław Wojciechowski, a po nim Jezierski.
Wnętrze kaplicy szpitalnej po remoncie w 1946 r., w ołtarzu obraz ofiarowany przez Wiktora Dullina (archiwum Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP w Szamotułach)
Siostry zakonne stopniowo były z pracy zwalniane i zastępowane przez świecki personel. Najdłużej pracowały te, które zatrudnione były w laboratoriach, pracowniach szpitalnych i na sali operacyjnej. Wiktor Dullin szczególnie cenił siostrę Tyburcję, mającą bardzo duże doświadczenie medyczne. Jak wspomina pani Katarzyna Płoszyńska-Kośmicka, kiedy do domu doktora Dullina telefonował któryś z młodych lekarzy z informacją, że pacjent wymaga operacji, doktor ubierał się powoli, kiedy jednak dzwoniła siostra Tyburcja, strój wyjściowy zakładał na piżamę, bo wiedział, że rzeczywiście potrzebna jest natychmiastowa interwencja chirurgiczna. Przeprowadzał trudne operacje ginekologiczne, przyjeżdżano do niego z odległych miast, bo miał własną skuteczną metodę operacji żylaków. Do dziś szamotulanie wspominają, jak ratował ich życie i zdrowie.
Funkcję dyrektora szpitala Wiktor Dullin sprawował w trudnych czasach. Piotr Nowak w książce Szamotuły. Dzieje miasta zamieścił informację, że za przyzwoleniem dyrektora prowadzono na terenie szpitala działalność duszpasterską, a komunia udzielana była chorym poza wyznaczonymi godzinami. Kiedy doktor Genowefa Abłażej, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w latach 50., nie chciała przeprowadzać aborcji, zalegalizowanej przez ustawę z 1956 r., Wiktor Dullin zachował się lojalnie wobec swojej podwładnej i poszukał innego rozwiązania – pacjentki były przewożone do szpitala w Obornikach. Niestety, sprawę jedna z nich ujawniła w gazecie i władze wyższego szczebla zwolniły lekarkę, która następne lata spędziła na misjach w Ugandzie i do Szamotuł już nie powróciła.
Lekarze szamotulskiego szpitala, w środku siedzi dyrektor Wiktor Dullin, 1962 r. (zdjęcie – własność Alicja Adamska). Obok dr. Dullina siedzą Włodzimierz Galus i Barbara Fiszer; stoją od lewej: Jan Mańczak, Bronisław Fiszer, Zbigniew Kozłowski, Jan Leszek Adamski, Marian Kubiak, [?] Burwagen – kierownik szpitalnej apteki.
Pod okiem Wiktora Dullina doświadczenie zdobywali kolejni szamotulscy chirurdzy. Jego zastępcą na oddziale chirurgicznym był Bronisław Fiszer, pracowali z nim wieloletni lekarze szamotulskiego szpitala: Marian Kubiak i Leszek Stasiak.
Anna Handschuh wspomina staż, który odbyła w szamotulskim szpitalu pod okiem doktora Dullina. Dyrektor umiał stworzyć niezwykłą atmosferę pracy. Nie było w niej napięcia, młodzi lekarze mogli się wszystkiego nauczyć, nie wstydząc się przyznać, że czegoś nie wiedzą czy jeszcze nie potrafią. Nigdy się nie pogniewał, gdy w czasie dyżuru obudzono go – jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Jako szef nie ingerował w rzeczy mało istotne. Doktor Dullin był traktowany jako niezwykły autorytet i nie był to autorytet budowany przez zachowywanie dystansu wobec innych. Odnosił się do innych osób z wielkim szacunkiem i był życzliwie zainteresowany sprawami życia swoich współpracowników. Cechowało go bardzo duże poczucie humoru, sypał anegdotami z czasów młodości i miał swoje powiedzonka – nie do powtórzenia w tym artykule! Do osób, z którymi odbywał dyżury, mówił: „Zrobimy swoje, a potem przychodzisz do mnie i gramy w makao”. Pisał bardzo niewyraźnie – miał prawdziwie „doktorski” charakter pisma. Czasem sam nie mógł przeczytać tego, co napisał i pytał wtedy innych lekarzy: „Co ja tu właściwie napisałem?”
Przez cały okres pracy ordynatora na chirurgii Wiktor Dullin pozostawał w bliskim kontakcie z profesorem Romanem Drewsem (1908-1977), jednym z najwybitniejszych polskich chirurgów. Z grona lekarzy tej specjalności pracujących w Wielkopolsce poza Poznaniem prof. Drews najwyżej oceniał dwóch: doktora Antoniego Paula ze Śremu i właśnie doktora Wiktora Dullina.
Ogłoszenie w książce Ludwika Gomolca Szamotuły. Gród Halszki, 1956 r.
W Szamotułach przez wiele lat pełnił funkcję radnego. Sam bezpartyjny, akceptował, kiedy – aby ułatwić sobie życie – do PZPR-u wstępowali młodzi lekarze. Znał się na muzyce, malarstwie, bardzo dużo czytał. Pani Katarzyna Płoszyńska-Kośmicka opowiada, że kiedy uczyła się w szamotulskim liceum, ojciec lubił czasami przyjść do jej klasy na lekcje łaciny (rodzice mieli wtedy taką możliwość). Siadał w ostatniej ławce i nie umiał powstrzymać się przed podpowiadaniem. Tak się akurat składało, że tuż przed nim ławkę zajmowała klasowa konkurentka córki. W domu, aby dzieci mogły uchwycić właściwy rytm poezji łacińskiej, ćwiczył z nimi głośne czytanie. Lubił grać w brydża, na brydżowych spotkaniach bywali u niego między innymi Edmund i Janina Kruppikowie z Obrzycka, Barbara i Walerian Łączkowscy, a z młodszego pokolenia Anna i Roman Handschuhowie.
W 1965 r. Wiktor Dullin doznał pierwszego wylewu. Mimo rehabilitacji pozostała trochę niewyraźna mowa, trudności z chodzeniem i niedowład ręki. Trudno mu było się pogodzić z tym, że musi się pożegnać ze swoją pasją – chirurgią. Przez kilka lat był zatrudniony w komisji lekarskiej do spraw inwalidztwa i zatrudnienia w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. 23 czerwca 1970 r. nastąpił kolejny wylew. Karetka odwiozła go do kliniki neurologii do Poznania, jednak życia Wiktora Dullina nie udało się już uratować. Niecałe trzy miesiące wcześniej, 9 kwietnia, na serce zmarła jego żona – Filomena. Oboje spoczywają na cmentarzu na poznańskim Górczynie.
Dawna willa doktora Dullina, od 1977 r. przedszkole. Zdjęcie Piotr Mańczak, 2022 r.
Kolejne pokolenia
Z potomków Wiktora Dullina nikt już nie mieszka w Szamotułach. Najstarszy w rodzinie syn – Michał Płoszyński – po maturze zdanej w szamotulskim liceum w 1950 r. studiował na Wydziale Tłuszczów Syntetycznych Politechniki Gdańskiej. Później przeniósł się do Wrocławia, doktorat obronił na Politechnice Wrocławskiej, a habilitował się w Wyższej Szkole Rolniczej. Był specjalistą w dziedzinie biochemii i fizjologii roślin, przez wiele lat pracował naukowo w Instytucie Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa – najpierw w Laskowicach pod Wrocławiem, a później – już jako profesor – w Puławach.
Studia rolnicze i pracę naukową wybrali również Elżbieta Dullin-Potkańska i Piotr Dullin. Oboje ukończyli Akademię Rolniczą w Poznaniu, tam również się doktoryzowali. Piotr Dullin pracował w Katedrze Biochemii i Biotechnologii, wyjeżdżał na staże do Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii.
Z medycyną związała swoje losy tylko moja rozmówczyni – Katarzyna Płoszyńska-Kośmicka. W 1959 r. ukończyła poznańską Akademię Medyczną, staż lekarski odbyła w szpitalu w Szamotułach i pracowała w nieistniejącym obecnie szpitalu kolejowym w Poznaniu przy ul. Orzeszkowej. Ukończyła specjalizację z zakresu medycyny kolejowej. Lekarzem został także jej mąż Bogumił Kośmicki (1935-1997), kolega z tego samego rocznika w szamotulskim liceum, brat bliźniak Zdzisława (1935-2018), profesora Politechniki Poznańskiej. Po ślubie w 1966 r. małżonkowie zamieszkali w Szczecinie. Pani Katarzyna pracowała w Zarządzie Służby Zdrowia Pomorskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych i prowadziła gabinet zakładowy, mąż po doktoracie był zatrudniony w Zakładzie Fizjologii Akademii Medycznej, a następnie kierował laboratorium w szpitalu kolejowym w Szczecinie. Lekarzem jest również ich syn Jeremi Kośmicki, psychiatra i psychoterapeuta, w trakcie studiów na Wydziale Lekarskim Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego jest obecnie wnuk Michał. To już czwarte pokolenie medyków.
W Szamotułach pozostały wspomnienia o doktorze Dullinie – świetnym specjaliście, pogodnym, dowcipnym i dobrym człowieku.
Agnieszka Krygier-Łączkowska