Władysław Paszke – z listu do redakcji
Kilka domów na wschodniej pierzei szamotulskiego Rynku – wspomnienie sprzed II wojny światowej
Do kogo przed wojną należały domy na wschodniej pierzei szamotulskiego Rynku? W zakładach istniejących na podwórzach dwóch z nich wytwarzano produkty, które ówcześni szamotulanie jadali na piątkowe – postne – obiady. Mieściła się też restauracja, w czasie okupacji „nur für Deutsche”. Władysław Paszke pamięta to dokładnie, bo w jednej z kamienic, w 1932 r., przyszedł na świat i mieszkał przez wiele lat.
Zacznijmy od budynku na rogu Poznańskiej: „Właścicielem był Maksymilian Kroschel, który miał też w tym domu duży elegancki sklep towarów kolonialnych i win. Sklep, z dużymi oknami wystawowymi i wejściem po środku, zajmował cały parter budynku. Kiedy byłem chłopcem, wydawało mi się tam, że jestem na dużej sali, a nie w sklepie, jak na przykład w przytulnym sklepie Walentego Przybylaka [dwa domy dalej]”.
Fragment pocztówki z ok. 1900 r. Wcześniejszą historię dwóch zaznaczonych domów oraz z informacje na temat ich właścicieli sprzed I wojny światowej przedstawił w swoim artykule Andrzej J. Nowak (http://regionszamotulski.pl/andrzej-nowak-szamotulscy-hollaendrowie/).
Kolejny budynek (Rynek 24) była to „własność pana Aleksandra Pastuszaka, który też posiadał zakład olejarski produkujący olej lniany, rydzowy i makowy. Miał też młyn śrutowy, a zboże rolnicy dostarczali wozami zaprzężonymi w konie. Dojazd do młyna śrutowego był od ul. Sukienniczej. W każdy czwartek i piątek pan Pastuszak przy zorganizowanym stoisku przed swoim domem w białym kitlu sprzedawał olej. W piątek dużo osób przestrzegało postu, dlatego kupowali olej, do tego cebulka czerwona, ziemniaki i obiad gotowy. W tym domu na parterze po prawej stronie był też skład kolonialny spółdzielczy «Zgoda»”.
Sąsiedni dom (Rynek 25) to „własność pana Walentego Przybylaka. Na parterze były dwa sklepy: po lewej skład kolonialny Walentego Przybylaka, a po prawej sklep rzeźnicki prowadzony przez Władysława Kmiotka. W każdy czwartek pan Kmiotek wyrabiał kaszanki i bułczanki, po których gotowaniu w wodzie pozostawała tak zwana kiszczonka (w gwarze: kiszczónka). Ludzie z blaszanymi dzbankami – kankami przychodzili po kiszczonkę do zakładu rzeźnickiego od strony ul. Sukienniczej (sam zakład mieścił się w podwórzu). Do kiszczonki dodawało się ziemniaki, czyli pyry – to też był obiad, który jadło się w piątki”.
Wycinek z „Głosu Wielkopolskiego” – koniec lat 80. lub początek lat 90. XX w. Udostępnił Władysław Paszke
Kolejny budynek – nr 26 – jest najbliższy sercu Władysława Paszke: „W tej kamienicy – dawniej to był nr 19 – urodziłem się 18 kwietnia 1932 r., a w przyjściu na ten Boży Świat pomagała mi akuszerka – położna pani Władysława Witajewska. Dom był własnością pani Marii Bączyk, która posiadała majątek w Grabówcu, a jej zięciem był Antoni Sudmann. Pani Maria Bączykowa była moją Matką Chrzestną. Na parterze tego domu, po prawej, znajdował się zakład fryzjerski damsko-męski, którego właścicielem był Niemiec Bertold Grunwald. Pochodził on z Piotrkówka, gdzie jego rodzice posiadali gospodarstwo rolne. W czasie II wojny światowej zakład był dostępny tylko dla Niemców: «Nur für Deutsche». Drugi sklep to skład bławatów i materiałów krawieckich – właścicielki: Patanka – Wącholska, choć właściwie prowadziły go trzy siostry. Ta kamienica – tak dostojna i piękna – ukazywana była na różnych pocztówkach i rysunkach”.
Władysław Paszke odnalazł fragment poświęcony tej kamienicy w książce Ryszarda Ćwirleja pt. Jedyne wyjście (wydanej w 2015 r.): „Szamotulski Rynek pod pewnym względem przypomina poznański. Także i tu środek zabudowany był kamieniczkami. Oczywiście nie takimi jak poznańskie. Szamotulskie domy nie były zabytkowymi perłami architektury, ale zwykłymi jedno- lub dwupiętrowymi domami, które powstały pod koniec XIX i na początku XX wieku. Kilka z nich odnowiono w ostatnim czasie, ale większość mogłaby spokojnie zagrać w filmie opowiadającym o latach sześćdziesiątych. Jego uwagę przyciągnęła jedna z nich. Właściciel musiał być albo daltonistą, albo raczej człowiekiem o niezbyt wyrobionym guście artystycznym, bo front budynku pomalował paskudną niebieską farbą. Brodziak [bohater książki, dawny milicjant] z niedowierzaniem pokręcił głową. To na pewno nie był zabytek, bo żaden konserwator zabytków nie zgodziłby się na takie oszpecenie fasady. Harmonijna bryła budynku została spaskudzona i niestety nie dało się na nią nie patrzeć, bo ohyda przyciągała wzrok”.
Władysława Paschke (1899-1994) na balkonie kamienicy nr 26, 1992 r.
I ostatni dom przed ul. Krótką (Rynek 27): „był własnością pana Jana Stelmaszyka, na parterze mieściły się dwa sklepy. Z prawej skład żelaza, właściciel – Strzyżewski, z lewej – konfekcja męska, sklep prowadzony przez Jana Stelmaszyka. W tym ostatnim sklepie pracowała jako uczeń – sprzedawca Janina Foltyn (nazwisko panieńskie: Judek, 1921-2008), znawczyni folkloru szamotulskiego”.
Budynek na narożniku ul. Krótkiej (Rynek 28) był własnością Maksymiliana Tschirnera, który w okresie międzywojennym działał w zarządzie szamotulskiego Towarzystwa Restauratorów (założonego w 1924 r.) i w organizacjach o charakterze patriotycznym: w Bractwie Strzeleckim (w 1928 r. został nawet Królem Kurkowym) i Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Przez wiele lat w swoim domu prowadził „restaurację z bilardem – goście umawiali się na partię bilarda, a przy okazji zjedli i dobrze popili”. Maksymilian Tchirner i Antoni Paschke (1887-1934) dobrze się znali, Tschirner został nawet ojcem chrzestnym Władysława.
Na początku okupacji restaurator przypomniał sobie o swoim niemieckim pochodzeniu. Jego restauracja stała się lokalem tylko dla Niemców („nur für Deutsche”), a Tschirner i jego żona zapisali się na niemiecką listę narodowościową, czyli volkslistę (ze względu na wcześniejszą działalność w polskich organizacjach zostali zaliczeni do IV kategorii – „Rückgedeutschte”). Władysław Paszke wspomina, że jako chrześniak Tschirnera miał wówczas nieprzyjemności ze strony innych polskich dzieci, które – chcąc mu dokuczyć – zwracały się do niego „ty Schörnerze” [tak szamotulanie wymawiali to nazwisko]. „Państwo Tschirnerowie byli małżeństwem bezdzietnym, on zmarł w 1944 r. Pani Tschirner, gdy większość Niemców opuszczała Szamotuły na przełomie 1944 i 1945 r., została na miejscu. Po wyzwoleniu z uwagi na fakt, że podczas okupacji była nieprzyjemna dla Polaków, a nawet ostro ich przepędzała, gdy tylko zbliżyli się do ich lokalu, za karę musiała zamiatać ulice Szamotuł. Moja śp. Mama przygotowała kiedyś kanapki i kazała, abym dostarczył je p. Tschirner – cieszyła się bardzo. Potem wyjechała do Niemiec, restauracja została zlikwidowana i stała się lokalem mieszkalnym, a w podwórzu tego domu J. Szymański uruchomił wytwórnię wód mineralnych, hurtownię piwa i wytwórnię octu”.
Pierzeja wschodnia szamotulskiego Rynku, lata 30. XX w. Zdjęcie Fotopolska
Kolejny budynek (obecnie Rynek 29) „była to własność Żyda Hirschfelda, on też w tym domu prowadził handel produktami opałowymi jak węgiel, brykiety, koks i drewno opałowe. Oprócz tego miał własny transport składający się z wozów, dużych platform z zaprzęgiem konnym. To wszystko, czyli magazyny i stajnie dla koni, znajdowało się w podwórzu z dojazdem od ul. Sukienniczej. W końcu stycznia 1945 r. w tym budynku miał swoją kwaterę komendant wojenny miasta – major Kazanow”.
Serdecznie dziękujemy Panu Władysławowi Paszke za to, że podzielił się nami tymi wspomnieniami. A „niebieski dom” na Rynku? Teraz nie wzbudza już kontrowersji, może dlatego, że z upływem czasu odcień farby się zmienił i kamienica wygląda zupełnie dobrze, zwłaszcza na tle innych, zaniedbanych.
Pocztówki z przełomu lat 60. i 70. XX w. i z początku lat 80. O sklepach, które mieściły się tam w okresie PRL-u można przeczytać w artykule Agnieszki Krygier-Łączkowskiej http://regionszamotulski.pl/szamotulskie-sklepy-w-prl-u/ .
Fragment pocztówki z lat 90. Udostępnił Władysław Paszke
W najgorszym stanie jest obecnie kamienica na rogu ul. Poznańskiej, od wielu lat budynek niezamieszkały, na parterze działa sklep. Zdjęcie Marta Szymankiewicz, 2017 r.
Rynek 26, 2017 r. Zdjęcie ze strony Fotopolska
Rynek 27, 2017 r. Zdjęcie ze strony Fotopolska
Rynek 28. Zdjęcie Wojciech Andrzejewski
Rynek 29, 2017 r. Zdjęcie Fotopolska
Zdjęcie Jan Kulczak
Zdjęcie na górze strony – Piotr Mańczak