Michał Barczak − aktor o dużych możliwościach
Kiedyś w wywiadzie powiedział, że dla kilku chwil na scenie warto poświęcić wszystko. Dziś wie, że to nieprawda, chociaż swoją pracę nadal bardzo kocha. Najważniejsze, aby mądrze połączyć ją z życiem rodzinnym.
Zdjęcia Paweł Paprocki
Zdjęcie N.Ilnicka
Serial Ojciec Mateusz
Teatr Telewizji – Inspekcja, 2018 r.
Och Teatr – spektakl Nos, reż. Janusz Wiśniewski, 2016 r. Zdjęcie Kasia Chmura-Cegiełkowska
Teatr Wielki w Łodzi, Człowiek z Manufaktury, reż. Waldemar Zawodziński, 2019 r. Zdjęcie Natalia Zdziebczyńska
Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu – Spektakl Marat/Sade, reż. Rudolf Zioło
Szamotulskie dzieciństwo Michała Barczaka było krótkie, bo już po ukończeniu czwartej klasy w Szkole Podstawowej nr 2 przeniósł się do Poznania. Dalej uczył się w szkole baletowej i mieszkał w internacie. Szybko musiał stać się samodzielny i do Szamotuł już nie wrócił. Tu do dziś mieszka jego mama i dwie siostry.
Miłość do tańca pojawiła się wcześniej. W Szamotulskim Ośrodku Kultury uczestniczył w zajęciach Klubu Tańca Towarzyskiego „Filemon”, którym kierował wówczas Grzegorz Kałmuczak. Tańczył też w Zespole Folklorystycznym „Szamotuły” pod kierunkiem Janiny Foltynowej i Jerzego Foltyna.
Michał Barczak z Klubem Tańca Towarzyskiego „Filemon” (partnerka Joanna Wiśniewska) i Zespołem Folklorystycznym „Szamotuły” (partnerka Daria Krzyżaniak)
Po maturze i dyplomie w poznańskiej Ogólnokształcącej Szkole Baletowej im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej otrzymał dwie propozycje pracy: w Państwowym Zespole Ludowym Pieśni i Tańca „Mazowsze” oraz w Teatrze Wielkim w Łodzi. Wybrał teatr. Już w pierwszym roku przekonał się, że chciałby czegoś więcej niż praca w teatralnym balecie. Tych kilka chwil na scenie wiąże się z wielkimi wyrzeczeniami, tańczy się zwykle do trzydziestki, bo tylko na tyle pozwala nadmiernie obciążony kręgosłup. W wypadku Michała to bardzo długi kręgosłup. Do dziś wspomina pierwszą noc w łódzkim Domu Aktora, kiedy to okazało się, że w łóżku mieści się, leżąc tylko po przekątnej. Ma w końcu 195 cm wzrostu.
W jednym z przedstawień realizowanych przez łódzki Teatr Wielki grała Zofia Uzelac – aktorka i pedagog teatralny, dziekan Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. Zachęciła Michała do studiów aktorskich. I tak – po półrocznych przygotowaniach pod okiem starszego kolegi – Michał Barczak został studentem łódzkiej filmówki. Każdy, kto choć trochę orientuje się w temacie, wie, że dostanie się do szkoły aktorskiej za pierwszym razem nie jest czymś częstym. Rozpoczęła się wspaniała przygoda, podczas której na nowo zakochał się w scenie. W 2014 roku otrzymał nagrodę Ministra Edukacji i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia artystyczne, w 2015 roku – stypendium rektora dla najlepszych studentów.
Och Teatr – spektakl Nos, 2016 r. Zdjęcie Kasia Chmura-Cegiełkowska
Po szkole zaproponowano mu pracę w Teatrze im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem. Andrzej Dziuk – jeden ze współzałożycieli teatru i reżyser większości spektakli – daje szanse młodym ludziom, potrafi ich zainspirować i stwarza warunki do rozwoju. To ciekawy zespół teatralny. Tworzy go niewielka, 13-osobowa grupa. Codziennie grają inny spektakl, aktorzy sami zmieniają dekoracje, wpuszczają widzów i sprzedają bilety, a po przedstawieniach długo dyskutują. Takie podejście do sztuki dziś to rzadkość, zwykle każdy robi swoje i spieszy się do domu. Dla Michała Barczaka dwa lata spędzone w Zakopanem były czasem niezwykle wzbogacającym, trudnym jednak ze względu na rozłąkę z narzeczoną.
Na początku 2016 r. z propozycją współpracy zadzwoniła do niego Krystyna Janda. W prowadzonym przez nią warszawskim Och Teatrze Michał Barczak zagrał jedną z głównych ról w przedstawieniu Nos w reżyserii Janusza Wiśniewskiego. Spektakl zebrał sporo dobrych recenzji, a Michał Barczak uznał, że może to czas na początek kolejnego etapu w życiu osobistym i zawodowym. W 2017 roku zrezygnował z etatu w Teatrze Witkacego i przeniósł się do Warszawy.
To tam mieszka z tymi, którzy są dla niego najważniejsi, czyli z niespełna dwuletnim synem Gawełem i żoną Anną, w Teatrze Polskim w Warszawie zajmującą się koordynacją pracy artystycznej.
Teatr Wielki w Łodzi, Człowiek z Manufaktury, 2019 r. Zdjęcie Natalia Zdziebczyńska
W ciągu kilku następnych lat Michał Barczak grał na deskach kilku warszawskich scen: Teatru Imka, Teatru Narodowego i Teatru Polskiego. Trzy razy wystąpił w spektaklach Teatru Telewizji, ostatnio w Zemście w reżyserii Redbada Klynstry-Komarnickiego był Śmigalskim, przygotował też choreografię, którą wykonał wspólnie ze Stefano Terrazzino.
Kilkakrotnie pojawił się w serialach, m.in. można go było zobaczyć w: Na Wspólnej, w Ojcu Mateuszu i Na dobre i na złe. Od czasu do czasu pracuje też w dubbingu, np. dla Netflixa. Zajęcia aktorskie prowadzi w warszawskim Liceum Ogólnokształcącym im. Batalionu „Zośka”.
Zapytany o role, które sprawiły mu najwięcej satysfakcji, wymienia dwie. Pierwsza to rola jakby skrojona specjalnie pod jego możliwości aktorsko-baletowe, choć stworzona z myślą o Wojciechu Pszoniaku. Chodzi o postać Przybysza-Prokuratora z przedstawienia Człowiek z Manufaktury, zrealizowanego przez Teatr Wielki w Łodzi w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Ta wystawiona w lutym 2019 roku opera o Łodzi w momencie powstawania budziła kontrowersje, natomiast okazała się dużym sukcesem artystycznym, o czym świadczy przyznana spektaklowi nadzwyczajna Złota Maska − coroczna nagroda recenzentów teatralnych. Rola Michała Barczaka była w tym monumentalnym przedstawieniu główną rolą dramatyczną, w recenzjach wskazywano, że to kreacja, która wręcz fascynuje. Druga rola szczególnie ważna dla aktora to postać Młodego z Trans(fuzji), według Wierzycieli Augusta Strindberga, spektaklu w reżyserii Andrzeja Dziuka, zrealizowanego w 2016 roku w Teatrze Witkacego w Zakopanem. To z kolei jakby rola wbrew warunkom aktorskim Michała Barczaka − Młody to niepełnosprawny chłopak, niezwykle wrażliwy artysta. Przedstawienie miało charakter kameralny, psychologiczny, opowiadało pewną smutną i ponadczasową historię, a niektórzy widzowie przychodzili oglądać je kilka razy.
Chociaż wielokrotnie kreacje Michała Barczaka spotykały się z dużym uznaniem, codzienność młodego aktora nie różni się od codzienności tysięcy aktorów w Polsce − tych spoza kilkudziesięciu aktorów-celebrytów, których można zobaczyć wszędzie. To godziny spędzone na korytarzach w czasie mnóstwa castingów. To ciągła niepewność. To konieczność zagospodarowania sobie wolnego czasu, w którym się nie gra. Michał Barczak doskonali wtedy grę na pianinie i uczy się języka francuskiego (angielski zna już bardzo dobrze), a w okresie letnim, kiedy nieczynne są wszystkie teatry, próbuje innego rodzaju zajęć, na przykład pracuje jako kelner. Bo aktorstwo to ciągła szkoła życia.
Pierwszy jego występ dla dużej publiczności był tańcem na scenie na szamotulskim rynku z okazji Dni Szamotuł. Michał Barczak wspomina to jako wydarzenie wręcz traumatyczne. Od tego czasu przeszedł długą drogę. A przecież dopiero pod koniec 2020 roku pierwsza cyfra w jego wieku zmieni się na trójkę.
Agnieszka Krygier-Łączkowska