Ks. Bolesław Kaźmierski w pierwszych miesiącach II wojny światowej

Nie poddajmy się rozpaczy!

Ks. Bolesław Kaźmierski był szamotulskim proboszczem od 1 maja 1913 r. do 18 kwietnia 1945 r., czyli do dnia śmierci. Działał w wielu dziedzinach: był duszpasterzem, za którego czasów powstało wiele stowarzyszeń katolickich, sprawnym administratorem parafii, który przeprowadził wiele inwestycji, społecznikiem, dbającym o kulturę i oświatę, a w odrodzonej Polsce również radnym miejskim i powiatowym. Bardzo ważną rolę odegrał w czasie powstania wielkopolskiego: zainicjował jego organizację w Szamotułach, a później przewodził powiatowej Radzie Ludowej.


Ks. Bolesław Kaźmierski (15.05.1879-18.04.1945), ur. w Żegocinie (pow. pleszewski), święcenie kapłańskie – 1902. Od 1913 r. proboszcz parafii św. Stanisława Biskupa w Szamotułach, od 1923 r. radca duchowny, od 1930 r. dziekan dekanatu szamotulskiego. Odznaczony, m.in.,  Krzyżem Oficerskim „Polonia Restituta”, Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Niepodległości. Zdjęcie – 1938 r., NAC

1926 r.

Ks. Kaźmierski ok. 1938 r. Zdjęcie – Archiwum Parafii Kolegiackiej

Ks. Kaźmierski w czasie wizytacji biskupa Walentego Dymka, 26.08.1933. Zdjęcie – kronika Szkoły Podstawowej nr 2

Kościół św. Stanisława i Starostwo (Landratsamt) w okresie niemieckiej okupacji – dwie z kilkunastu pocztówek wykonanych przez P.Olexijenkę

W okresie okupacji budynek ten był siedzibą Gestapo, ul. Dworcowa. Zdjęcie z lat 60. XX w., kronika Miejskiej Rady Narodowej, własność UMiG Szamotuły

Miejsce egzekucji 10 Polaków (13.12.1939 r.). Zdjęcie Andrzej Bednarski

Akt zgonu ks. Kaźmierskiego. Miejsce śmierci – szpital (Zakład św. Józefa) w Szamotułach

Postać ks. Bolesława Kaźmierskiego z pewnością zasługuje na obszerne opracowanie, może nawet w postaci książki. Artykuł niniejszy dotyczy działań szamotulskiego proboszcza, a także dziekana dekanatu szamotulskiego, na początku II wojny światowej. Tekst powstał na podstawie dwóch źródeł rękopiśmiennych, spisanych jeszcze podczas trwania okupacji niemieckiej lub zaraz po jej zakończeniu. Chodzi tu o dziennik prowadzony przez Jana Rudzkiego, woźnego szamotulskiego magistratu, oraz o kronikę Publicznej Żeńskiej Szkoły Powszechnej im. Marii Konopnickiej (dzisiejszej Szkoły Podstawowej nr 2). Wpisów w szkolnej kronice w tym czasie dokonywała Antonina Nowicka, wieloletnia kierowniczka szkoły, która cały okres okupacji spędziła w Szamotułach i w swoim ówczesnym mieszkaniu prowadziła tajne nauczanie (por. http://regionszamotulski.pl/tajne-nauczanie/).


1. z prawej ks. Bolesław Kaźmierski, obok niego Konstanty Scholl (1874-1930) – pierwszy polski burmistrz Szamotuł po odzyskaniu niepodległości, jego nadzwyczaj udaną kadencję przerwała śmierć w wypadku samochodowym. Pozostałe osoby: Michał Szydlarski (z lewej; szamotulski kupiec, przez 40 lat prowadził sklep z tkaninami i nakryciami głowy, był członkiem Rady Miasta od 1919 r.), Władysław Witkowski (na górze z lewej; jeden z założycieli w 1887 r. w Szamotułach koła (gniazda) Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, wieloletni członek zarządu i członek honorowy) oraz Wiktor Krukowski (na górze z prawej; lekarz, od 1926 r. pełniący funkcję lekarza powiatowego, przewodniczący szamotulskiego koła oficerów rezerwy). Fotografię wykonano przed 1928 r. – Witkowski i Szydlarski zmarli w tym roku. Zdjęcie z archiwum rodzinnego Urszuli Dudzik – wnuczki Konstantego Scholla.


Antonina Nowicka rozpoczęła odpowiedni fragment kroniki zdaniem: „Duchowieństwo tutejsze z księdzem dziekanem Kaźmierskim na czele zapisało się chlubnie w historii miasta w pierwszych dniach września 1939 roku”. Jan Rudzki, swój wpis na ten sam temat, zakończył słowami odnoszącymi się do osoby proboszcza: „Cześć mu!”

Postawa szamotulskich księży, oceniona przez świadków ówczesnych wydarzeń tak bardzo pozytywnie, stanowiła kontrast wobec zachowania władz Szamotuł i powiatu. Pierwsze dni września były czasem pospiesznej ewakuacji. Przez miasto przeciągały tłumy uciekinierów od strony Wronek, Międzychodu i Czarnkowa. Władze miasta, z burmistrzem Leonardem Bartkowskim, i władze powiatowe, ze starostą Adamem Narajewskim, wyjechały z Szamotuł w pierwszych dniach wojny. Jana Rudzki był tym faktem bardzo poruszony, w swoim dzienniku w stosunku do obu wymienionych przedstawicieli władz użył słów bardzo dosadnych. Wspomniał także, że starosta Narajewski wzywany był do powrotu do Szamotuł przez wojewodę, Ludwika Bociańskiego, za pośrednictwem radia: „Co też uczynił, lecz po kilku godzinach znowu wsiąkł”.

Miasto opuścili także funkcjonariusze Policji Państwowej: „W niedzielę 3 września 1939 roku za drogie pieniądze nie znalazłbyś miejscowego policjanta, jeżeli się jaki granatowy mundur dał widzieć, to był to przez Szamotuły uciekający” − pisał Jan Rudzki.


Ks. Kaźmierski w gronie członków Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, sala hotelu Eldorado, ok. 1929 r. Zdjęcie – własność Jan Kulczak


Kolejne szczegóły wydarzeń z pierwszych dni września podaje Antonina Nowicka: „W ten czas, gdy władza świecka uciekła, gdy obywatele szamotulscy posiadający albo środki lokomocji, albo odpowiednią ilość gotówki wyjechali z Szamotuł, powstała plotka, że główna rozstrzygająca bitwa odbędzie się w okolicy Szamotuł, że miasto Szamotuły przeznaczono na zagładę. Rozpacz ogarnęła wtedy ludność, przede wszystkim biedniejszą. Obiecano im przecież w lipcu zorganizować ogólną ewakuację, gdyby okolica miała stać się terenem działań wojennych. A teraz ci, którzy mieli zająć się tą sprawą, uciekli pierwsi. Czy coś dziwnego że w duszach szamotulan zrodził się bunt przeciwko tym, którzy dotychczas stali na czele? Niepokój ogarnął całe miasto”.

W tej sytuacji w sobotę, 2 września, ks. Bolesław Kaźmierski postanowił pocieszyć i wesprzeć mieszkańców Szamotuł. Informacje na ten temat znaleźć można w obu wspomnianych źródłach. Antonina Nowicka pisze tak:  

„Wtedy ksiądz dziekan Kaźmierski okazał się prawdziwym duszpasterzem. W sobotę dnia 2 września, gdy ludzie po nieprzespanej nocy zebrali się w rynku, przemówił do nich uspokajająco. Tak samo przemawiał w tym dniu do wiernych w Kolegiacie po każdej mszy świętej: «Wróg się zbliża. Nie poddajmy się rozpaczy! Mężczyźni niech uchodzą, niech starają się dostać do wojska. Kobiety i dzieci niech zostaną. I ja, wasz duszpasterz, zostanę z wami i moi konfratrzy również pozostaną. Ufajmy Bogu i Najświętszej Maryi, Pani Szamotuł». To były niektóre z jego słów. Szloch ogólny słychać było w kościele. Słowa księdza przyniosły pewną ulgę i wlały otuchę w serca rozdzierane strachem, rozpaczą i buntem. Więc jest ktoś, który będzie dbał o nas. Nie jesteśmy sami. Wzruszająco było, jak po przemówieniu księdza dziekana starcy mogący zaledwie chodzić o lasce przystąpili do niego do ołtarza i zapytali się: «A co my mamy zrobić? Czy możemy pozostać albo mamy też uciekać?» Ksiądz dziekan położył im uspokajająco rękę na ramiona i powiedział: «Zostańcie spokojnie! Myślę, że się wam nic nie stanie»”.


Ks. Kaźmierski przy wyjściu z probostwa w Szamotułach. Uroczystość prymicyjna, ok. 1930 r. Zdjęcie – własność Ewa Michalska-Czajka


W dzienniku Jana Rudzkiego znajdujemy zapis:

„Gdy przez nasze miasto dniem i nocą lawiny uchodźców sie przesuwały, tutejsi wikarzy całą noc po mieście krążyli − widocznie proboszcza o panicznym nastroju poinformowali, który u miejscowej ludności zauważyli. Ponieważ w sobotę 2 września 1939 r. rano między godziną 4 a 5 ks. proboszcz wyszedł uliczką Szkolną na Rynek i przemówił − jakby właśnie na pocieszenie − do czekających. Wszyscy, którzy jego słowa słyszeli, uspokoili się. Treść jego pocieszenie − wskazówek − jeden drugiemu dopowiedział i on osobiście, idąc Rynkiem, pocieszał wielu, którzy tego potrzebowali, i ta − przed chwilą jeszcze w jakimś strachu − niepewności wzburzona masa zrównoważyła się. To powtórzył ks. proboszcz w towarzystwie hrabiny Zofii Mycielskiej z Gałowa we wtorek 5 września 1939 roku jeszcze raz”.

Ks. Bolesław Kaźmierski nie tylko wspierał duchowo i psychicznie mieszkańców Szamotuł, lecz faktycznie przejął władzę w mieście. 4 września zorganizował bowiem Komitet Obywatelski, na którego czele sam stanął.


W czasie wizyty w Szamotułach gen. Józefa Hallera, 7.06.1931. Zdjęcie – własność Barbara Piekarzewska


Niemcy wkroczyli do Szamotuł 7 września we wczesnych godzinach porannych. Jak pisze Antonina Nowicka, „dowódca ich wjechał na koniu rychło rano przez ogród i altankę do probostwa i zaaresztował księdza dziekana. Zabrali jego i mansjonarzy ks.ks. [Bolesława] Bałoniaka i [Władysława] Kawskiego oraz ks. [Teofila] Kubisza do ratusza, gdzie zamknęli ich w piwnicy z węglami, dokąd zaprowadzono również Żydów szamotulskich. Księży zwolniono w południe, ale przez kilka dni mieli areszt domowy i mogli wychodzić tylko do Kolegiaty dla odprawienia nabożeństw. W następnych dniach młodzi księża byli też brani jako zakładnicy”.

Wkrótce ks. Kaźmierski został usunięty z probostwa. Początkowo mieszkał u sióstr służebniczek Maryi w szamotulskim szpitalu (Zakładzie św. Józefa), a później − od listopada − w pokoju wynajętym u zasłużonej szamotulskiej rodziny Sławskich przy ul. Wronieckiej (dziś nr 22).

W październiku władze okupacyjne zaczęły ograniczać możliwość sprawowania praktyk religijnych. Msza św. mogła być odprawiana tylko raz w tygodniu, w niedzielę między godziną 9 i 11, a w soboty po południu kapłani mogli słuchać spowiedzi. Z przestrzeni publicznej zaczęto usuwać krzyże i inne symbole religijne. W Szamotułach usunięto z Rynku figurę św. Jana Nepomucena (najpierw pozbawiając postać świętego głowy), przewrócono krzyże: na Rynku, ul. Poznańskiej i Ostrorogskiej (por. http://regionszamotulski.pl/figura-sw-jana-nepomucena/ i http://regionszamotulski.pl/krzyz-na-rynku-w-szamotulach/).

Nabożeństwa, jak wspomina Antonina Nowicka, były kontrolowane przez zaufanych volksdeutchów oraz policjantów w mundurach, a księża często byli wzywani na odprawy u landrata (starosty): „Tam gestapowcy wydawali im swe zarządzenia, odwracając się przy tym plecami do nich”.


Wesele szamotulskie – widowisko wystawiono z okazji wizyty biskupa Walentego Dymka, sala hotelu Eldorado, 27.08.1933. Zdjęcie – własność Muzeum-Zamek Górków


Ks. Kaźmierski często interweniował u władz okupacyjnych w różnych sprawach parafian. Antonina Nowicka jako przykład takiej, niestety nieudanej, interwencji podaje sprawę egzekucji 10 Polaków 13 grudnia 1939 roku przy ul. Franciszkańskiej. Stanowiła ona odwet za postrzelenie żołnierza niemieckiego w Gałowie. Choć w rzeczywistości przypadkowo zranił go kolega, Niemcy twierdzili, że zrobił to jakiś nieznany Polak. „Ksiądz dziekan Kaźmierski był w tej sprawie osobiście w gestapo, by stanąć w obronie swych parafian, jednakże daremne były jego starania”.

14 marca 1940 roku ks. proboszcz Bolesław Kaźmierski, a także księża Władysław Kawski i Teofil Kubisz, podobnie jak wielu innych księży z województwa poznańskiego, zostali aresztowani i umieszczeni w klasztorze w Chludowie (powiat obornicki). Po kilku tygodniach młodszych kapłanów wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ks. Bolesław Kaźmierski prawdopodobnie przez pewien czas internowany był w klasztorze w Lubiniu (powiat kościański), a następnie wyjechał do Generalnego Gubernatorstwa. Resztę wojny spędził w Kielcach, tam nadano mu godność kanonika kapituły kolegiackiej w Wiślicy. Do Szamotuł wrócił około Wielkanocy, która w 1945 roku wypadła 1 kwietnia. Jak odnotowała Antonina Nowicka, „powrócił do Szamotuł, by tu po trudach okupacji rozchorować się, i tu, w ziemi szamotulskiej, spocząć na wieki”. Pogrzeb, z udziałem ks. biskupa Walentego Dymka, władz miasta oraz tłumu parafian, odbył się 27 kwietnia 1945 roku.

Agnieszka Krygier-Łączkowska