Irena Kuczyńska
Moi Dziadkowie – Józefa i Wincenty Ratajczakowie
Z okazji Dnia Babci i Dziadka wspominam moich dziadków po kądzieli: Józefę i Wincentego Ratajczaków – rodziców mojej Mamy Ireny.
Na szczęście zachowały się zdjęcia nie tylko dziadków, ale też pradziadków. Rodzice mojego dziadka, Marianna i Andrzej Ratajczakowie, mieszkali w Kluczewie koło Ostroroga. Pradziadek Andrzej był fuszpanem (powoził karetą dziedzica w majątku w Kluczewie). Wychowali dziesięcioro dzieci. Trzech synów, w tym mój dziadek Wincenty (wyjechał z Kluczewa do Westfalii do pracy), walczyło w armii pruskiej w I wojnie światowej. Dwóch: Andrzej i Szczepan spod Verdun nie wróciło.
Mój dziadek Wincenty Ratajczak (rocznik 1893) z niewoli amerykańskiej we Francji trafił w 1919 roku do Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera i walczył najpierw z bolszewikami, potem uczestniczył też w odbijaniu od Niemców Pomorza. 10 lutego 1920 roku był w Pucku świadkiem zaślubin Polski z morzem. Pierścień ufundowany przez Gdańszczan, wrzucał do Bałtyku gen. Józef Haller.
W odrodzonej Polsce Wincenty został funkcjonariuszem Straży Granicznej. Pracował na granicy z Niemcami nad Notecią. Za udział w wojnie z bolszewikami otrzymał medal przyznany przez marszałka Józefa Piłsudskiego.
Rodzina Nowackich w czasie I wojny światowej. Od lewej stoją: Kazimierz , Józefa (moja babcia – mama mojej mamy Ireny), Marta, Ignacy. Siedzą: Walentyna i Tomasz (moi pradziadkowie po kądzieli), obok Francuz, który w czasie wojny pomagał w gospodarstwie, kiedy syn pradziadków, a brat babci – Franciszek był na wojnie).
Moja babcia Józefa Nowacka przyszła na świat w 1901 roku w Ostrorogu. Jej rodzice Walentyna i Tomasz Nowaccy mieli gospodarstwo przy ul. Poznańskiej. Pradziadek Tomasz był nawet w Radzie Parafialnej i jego nazwisko znalazłam wśród fundatorów Pomnika Serca Jezusowego w Poznaniu. Zachowało się zdjęcie rodziny Tomasza i Walentyny Nowackich, zrobione w zakładzie fotograficznym w Szamotułach w 1918 roku.
W domu rodzinnym Józefy od 1896 roku kupowano wydawany w języku polskim ,,Przewodnik Katolicki”. Kiedy odrodziła się Polska, moja babcia została wysłana na kurs języka polskiego do Poznania. Chodziło o poprawne pisanie, przecież babcia chodziła do szkoły pruskiej. W domu moich pradziadków były książki, które siostra babci Stanisława w 1939 roku zakopała w skrzyni na podwórku. Niestety, większość zamokła.
Jak Wincenty znalazł Józefę, tego babcia nigdy mi nie zdradziła. Prawdopodobnie dobrze sytuowany urzędnik państwowy szukał panny z dobrego domu, która nie roztrwoni pieniędzy. I tak trafił do pięknej i pracowitej Józi Nowackiej.
W sierpniu 1924 roku młodzi się pobrali. Nowożeńców błogosławił proboszcz ks. Włodzimierz Sypniewski (wspomnienie o ks. Sypniewskim można przeczytać http://irenakuczynska.pl/33-lata-byl-proboszczem-ostrorogu/). Kościół parafialny był pięknie udekorowany. Dzień wcześniej ślub miała brać jedna z hrabianek Kwileckich z Dobrojewa. I dekoracja została dla moich dziadków.
Po ślubie młoda para wyjechała do Kamiennika w pow. czarnkowskim, gdzie Wincenty pracował. Rok później przyszła na świat moja mama Irena, cztery lata później Teresa. W 1940 roku, w Ostrorogu, urodziła się Aleksandra.
Moja Mama Irena, prababcia Marianna Ratajczakowa, Wincenty Ratajczak (dziadek), Józefa Ratajczak (babcia), stryj dziadka Wincentego Ignacy z siostrą mamy Tereską
Do 1938 roku dziadkowie mieszkali „na granicy”. Co kilka lat zmieniali placówkę, był Kamiennik, Walkowice i Drawsko. Dziadek strzegł granicy polsko-niemieckiej, babcia prowadziła dom i wychowywała córki.
W 1937 roku Józefa i Wincenty kupili działkę w rodzinnym Ostrorogu, gdzie zbudowali dom – moje rodzinne gniazdo. Stanął w surowym stanie w 1939 roku. Dziadek był już na emeryturze. Nie zdążyli w nim zamieszkać, bo wybuchła wojna. Dopiero w 1945 roku, po ucieczce niemieckich kobiet z dziećmi, przyszli na swoje.
Po wojnie komunistyczne państwo odebrało dziadkowi prawo do emerytury. Ciężko pracował na swoich dwóch hektarach ziemi. Ale do końca życia został panem.
W czarnym płaszczu, w kapeluszu, w wybłyszczonych butach, szedł co niedzielę do kościoła. Nie przyjął od ,,nowej władzy” żadnych zaszczytów, nie chciał pracować w urzędzie. Pozostał sobą, do końca. I za to Go kocham, mimo iż nie zawsze Go rozumiałam. Zmarł w 1975 roku, przed narodzeniem pierwszej prawnuczki – mojej córki.
Moje życie było związane z dziadkami, bo mama Irena, po ślubie z tatą Michałem Leśnym, została w rodzinnym domu. Babcia Józefka miała duży wpływ na nasze wychowanie. Była bardzo oczytana. Miała problemy z poruszaniem się, bo reumatyzm w latach 60. był chorobą trudną do wyleczenia. Dlatego siedziała, czytała, opowiadała nam wnukom o bohaterach z historii Polski, czytała żywoty świętych i … szydełkowała.
Wszystkie wnuczki dostały komplety serwetek, chusteczek, pościeli ze wstawkami szydełkowanymi. Moja suknia na obronę pracy magisterskiej i absolutorium, była ozdobiona szydełkową pracą babci.
Dużo mam w sobie z babci. I dziękuję Jej za wszystko. Odeszła w 1988 roku w pierwsze święto Wielkanocy.
Zarówno moi dziadkowie, jak i ich rodzice spoczywają na cmentarzu parafialnym w Ostrorogu. Ilekroć jestem w rodzinnym miasteczku, nawiedzam Ich groby. A w Dzień Babci i Dziadka palę świeczki przed starymi rodzinnymi zdjęciami.
W Pucku przy pomniku zaślubin Polski z morzem