Gzuby, gziki, szczuny i inni

Początek wakacji, czyli taki drugi (nieformalny) dzień dziecka. Z tej okazji zebraliśmy różne wyrazy określające dzieci, które występują w gwarze poznańskiej. Jest ich sporo, ale pewnie i tak da się coś dorzucić.

Pierwszy jest gzub – po prostu dziecko, pieszczotliwie gzubek. Chłopiec to szczun, zdrobniale szczunek. Jest też słowo gzik, oznaczające nie tylko potrawę, ale także chłopaka – to słowo podkreśla niedojrzałość, „szczeniactwo”. Dużo rzadziej używa się słowa szaranek (mały chłopiec). Ten ostatni wyraz przywołał Juliusz Kubel w swoim przekładzie na gwarę Małego Księcia: Książę szaranek.

Dalej mamy słowa, które w swoim znaczeniu zawierają negatywną ocenę zachowania dziecka, czyli że – mówiąc po poznańsku – dzieci te są nicpote (niegrzeczne czy nieposłuszne). Tych różnych dziecięcych łobuziaków nazywają słowa żgajek czy rojber. W gwarze poznańskiej jest też dużo określeń całkiem dorosłych chuliganów, ale o tym innym razem.

Można też nazywać dziecko(a czasem także osobę dorosłą), podkreślając jego niewielki wzrost. Tu mamy maludę, kakaluda (kakaludka), knajdra (knajtra) i pyrdę (o dziewczynkach).

Oczywiście, każde z tych gwarowych słów używane jest w sytuacjach nieoficjalnych i możemy je nasycać różnymi emocjami: od gniewu, przez lekceważenie, żart, do czułości, a także odwracać znaczenia (np. maludą nazywając mocno wyrośniętego nastolatka).

A tak w ogóle, to chciałoby się, żeby chociaż w wakacje dzisiejsze dzieci i nastolatki trochę więcej rojbrowały na świeżym powietrzu, chodziły z wiarą z okolicy po chęchach, a nie tylko siedziały z nosem w telefonie czy przy komputerze.

I na koniec trochę cytatów ze Słownika gwary miejskiej Poznania. Gzub: „Ale gzuby, żołniyrze, szczuny i juchty krzyczeli jak na meczu”; „Okno jak szyroko roztwarte, a gzuba ni ma”; „Jo byłem wtedy małym gzubem i miołem staraszne fefry”; „Chodzili my tam zez innymi gzubami szpycować bez sztachyty, jak se wiara żyje, nie?”; „Czekej, gzubie, Bozia cie pokoro”. Sczun: „Co zaś sobie ale wasz szczun myśli”; „Ty szczunie marny, komu w mordę, co?”. Gzik: „Co zaś sobie ale wasz szczun myśli”; „Ty szczunie marny, komu w mordę, co?”. Szaranek: „Obok mnie lata wte i wewte mamusia zez trzema szarankami”. Żgajek: „Żgajki z bloków co noc sie wypuszczajóm na okradanie naszych działek”; „Niemożliwy żgajek: fifa mo do wszyskiygu, ale już nojbarzy do samochodów, no i do bijatyki”. Rojber: „Wracałem wieczorem do domu posiniaczony, unikając wzroku ojca, bo by jeszcze spuścił mi lanie, że zadaję się z rojbrami”; „On zawsze wywijał, taki rojber mały”. Maluda: „Weź pani syrek dla ty maludy”; „Takie maludy są rychtyk do żdżarcia, ale weźma tych podrostków, co szkołe kończą, to aż strach”. Kakalud: „Taki kakalud, a ty się go boisz?”; Knajder: „Pamiętam wesele (byłem wtedy jeszcze małym knajdrem) córki starego Handschuha”. „Jako knajder tutaj poznałem moich rowieśników, nauczyłem się z nimi bawić”. Pyrda: „Tako pyrda, a tako móndralińsko!”

Więcej tekstów na ten temat  http://regionszamotulski.pl/gwara/.

Agnieszka Krygier-Łączkowska

Agnieszka Krygier-Łączkowska

Od urodzenia związana z Szamotułami. Polonistka (jak mama) i regionalist(k)a (jak tata).

Dr nauk humanistycznych, redaktor i popularyzator nauki. Prezes Stowarzyszenia WOLNA GRUPA TWÓRCZA, wiceprezes Szamotulskiego Stowarzyszenia Charytatywnego POMOC.