Ulice Szamotulskiego i Szamotulczyka ‒ do poprawy!

 

W południowo-wschodniej części Szamotuł, w pobliżu ul. Sportowej, usytuowane jest rozbudowujące się od końca lat 80. ubiegłego wieku osiedle, którego ulicom patronują wybitne osoby w różny sposób związane z Szamotułami i regionem. Są wśród nich ulice Wacława SzamotulczykaDobrogosta Szamotulskiego, leżące w bezpośrednim sąsiedztwie: obie odchodzą od ul. Łukasza Górki i biegną równolegle, pierwsza z nich dochodzi do Sportowej, druga kończy się ślepo.

Patron ulicy Wacława Szamotulczyka jest ogólnie znany, nie tylko mieszkańcom Szamotuł. Chodzi tu przecież o postać Wacława ‒ XVI-wiecznego kompozytora, muzyka i poety, określanego często mianem najwybitniejszego kompozytora polskiego przed Chopinem. W Szamotułach postać Wacława upamiętniono już w 1947 roku, kiedy to przy ul. Dworcowej odsłonięto poświęcony mu obelisk z piaskowca. Wacław z Szamotuł jest patronem Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia, na początku lat 90. XX wieku jego imieniem nazwano halę widowiskowo-sportową.

W historii Szamotuł było kilku Dobrogostów Szamotulskich, imię to powtarzało się bowiem w obu gałęziach rodu Nałęczów, którzy byli właścicielami Szamotuł. Najważniejszy był tu Dobrogost Świdwa Szamotulski (urodzony w II połowie XIV w., zmarły ok. 1462 r.). Dobrogost był współwłaścicielem Szamotuł razem z bratem Wincentym, jednak to on bardziej zajmował się miastem niż przebywający na Rusi jako jej starosta Wincenty. Za jego czasów powstał Zamek Świdwów, kościół św. Stanisława, szkoła parafialna, szpital (Por. tekst Szamotulscy. http://regionszamotulski.pl/dzieje-ziemi-szamotulskiej/page/5/).

Na tabliczkach z nazwami ulic umieszczono tylko „nazwiska” patronów: Szamotulczyk, Szamotulski. I tu pojawia się problem, a właściwie nawet kilka problemów. Po pierwsze ‒ nie są to nazwiska w dzisiejszym ich rozumieniu. Współczesne nazwisko to nazwa własna rodzinna, dziedziczona zwykle po ojcu (choć może być także po matce), obowiązkowa, występująca wspólnie z imieniem. W funkcjonowaniu oficjalnym to właśnie nazwisko jest ważniejsze, w życiu rodzinnym istotniejsze jest imię. W wiekach XV i XVI, czyli czasach Dobrogosta Świdwy i Wacława, tak rozumiane nazwiska jeszcze nie istniały. Wraz z rozwojem społeczeństwa zrodziła się potrzeba uzupełniania imion jakimś drugim określeniem. Zwykle zawierało ono informację o tym, czyim ktoś jest synem (np. Janik ‒ syn Jana, Szymonowic ‒ syn Szymona), skąd pochodzi (w wypadku szlachty także: jakiej miejscowości jest właścicielem) (np. Janko z Czarnkowa), jaką funkcję pełni (jaki zawód wykonuje) lub co go charakteryzuje (np. Mały). Tę samą osobę nazywano na kilka różnych sposobów, np. Dobrogost raz mógł być określany jako Dobrogost syn Sędziwoja, innym razem jako Dobrogost z Szamotuł, Dobrogost Szamotulski, Dobrogost ‒ Pan na Szamotułach lub Starosta Wielkopolski Dobrogost. Ciągle ważniejsze było imię, drugie określenie nie musiało się pojawiać. Co z tego wynika dla interesujących nas nazw ulic? Otóż ‒ jeśli już skracać nazwę Dobrogost Szamotulski, to tylko do: Dobrogost (a najlepiej Dobrogost Świdwa), analogicznie ‒ zamiast mówić o Wacławie Szamotulczyku, możemy powiedzieć po prostu Wacław. I druga sprawa: używanie nazw ulic Szamotulczyka i Szamotulskiego jest nie tylko niewłaściwe ze względów językowych, ale także bardzo niepraktyczne. Nazwy te nie będą pełniły swojej podstawowej funkcji, jaką jest odróżnianie, bo ze względu na swe podobieństwo zawsze będą się myliły.

Jaki z tego płynie wniosek: najlepiej używać pełnych nazw i koniecznie zmienić tabliczki. I to nie tylko te dwie, ale o tym innym razem.

 

Agnieszka Krygier-Łączkowska