Agnieszka Krygier-Łączkowska

Dzieje obrazu Matki Bożej Szamotulskiej. Część 1.

Obraz z kościoła w Szamotułach, czyli … Czarna Madonna

Zapewne większość mieszkańców Szamotuł i okolic słyszała o tym, w jaki sposób obraz określany jako „Matka Boża Pocieszenia” lub „Szamotuł Pani” trafił do szamotulskiej bazyliki kolegiackiej. Warto sobie uświadomić, że powtarzana opowieść opiera się na źródłach historycznych, spisanych w czasie, gdy główni jej bohaterowie jeszcze żyli. Można ją też uzupełnić wieloma interesującymi szczegółami.

Obraz Matki Bożej Pocieszenia z szamotulskiej bazyliki kolegiackiej. Zdjęcie Jarosław Kałużyński

Jan II Kazimierz Waza – grafika (1649 r.), autor Wilhelm Hondius. Źródło Polona.pl

Herb rodziny Wolffów – Lew w błękitnym polu z trzema żółtymi pasami. Herbarz polski ks. Kaspra Niesieckiego

Z Rosji do Szamotuł

Po raz pierwszy historię obrazu w 1666 roku spisał Walenty Jan Wiroboski, urodzony w Szamotułach, wywodzący się z rodziny mieszczańskiej, wykształcony na Akademii Krakowskiej. Wizerunkiem Matki Bożej z Dzieciątkiem Wiroboski był zainteresowany nie tylko jako późniejszy szamotulski kapłan, kanonik kolegiaty szamotulskiej i dziekan tutejszej kapituły. Obraz interesował go także z przyczyn osobistych, sam miał bowiem zostać uzdrowiony dzięki wstawiennictwu Matki Boskiej Szamotulskiej. Sprawa wydarzeń uznanych za cudowne, które doprowadziły do wydania zgody na publiczny kult wizerunku, przedstawiona zostanie w kolejnym tekście, głównym tematem tego artykułu jest sam obraz i jego pochodzenie.

Tekst Walentego Jana Wiroboskiego umieszczony był w pisanej ręcznie księdze, w większości zawierającej kazania. Była ona przechowywana w archiwum parafialnym, zaginęła prawdopodobnie w czasie wojny, ale zachowały się odpisy z okresu międzywojennego. Przytoczymy go w uwspółcześnionej pisowni.

Descriptio miraculosae imaginis B.M.V. in Arce Szamotuliensi I-mum, Anno Domini 1666 [Opisanie cudownego obrazu Najświętszej Maryi Panny na zamku szamotulskim po raz pierwszy. W roku Pańskim 1666]

Ten obraz wyszedł z Moskwy, który miał jeden Moskwicin przy sobie. Ten wzięty w niewolę (kniaź, to jest u nich wojewoda (u Moskwy) ) od Polaków i w Warszawie zostawał z żoną w więzieniu pod wartą. Pan Aleksander Wolf, starosta feliński,  obornicki i praszecki itd., często nawiedzał go i o obraz Najświętszej Panny upraszał go, aby mu darował, czego on to Moskwicin nie chciał na uproszenie uczynić. Już mu obiecał wyjednać u króla Jana wolny paszport, wolne przejście do Moskwy. Rzekł mu ten Moskwicin: Wolę nie wiedzieć co stracić, aniżeli ten obraz, bo, gdy mam do niego nabożeństwo swoje, wielką w smutkach pociechę czuję, i tym się najbardziej w więzieniu cieszę i mam nadzieję, że mię P. Bóg pocieszy, że prędko stąd wynijdę i w zdrowiu dobrym do swoich powrócę się nazad do Moskwy. Interea [tymczasem] od frasunku on to kniaź Moskwicin zachorzał i umarł w Warszawie. Żona miała przy sobie jego ten obraz. Jegomość pan Aleksander Wolff pilnie około tego chodził, ażeby onego obrazu dostał. Darowała go jemuż żona post multas preces [po wielu prośbach], żeby tylko wolna była i do swoich powróciła się szczęśliwie. Omnibus modis curavit id fieri [starał się o to wszelkimi sposobami]. U króla Jegomości wymógł to pan starosta feliński, że ją odprowadzono na granicę moskiewską. Ten obraz przywiózł z sobą pan Wolff do Szamotuł.

Opisane wydarzenia miały miejsce za czasów króla Jana II Kazimierza z dynastii Wazów. Jego panowanie przypadło na lata od 1648 (od śmierci jego brata Władysława IV) do 1668, w którym to roku król, zmęczony ciągłymi wojnami i  znajdujący się w złym stanie psychicznym, podjął decyzję o abdykacji. W okresie swego panowania był zmuszony do zmagań z trzema różnymi przeciwnikami. W latach 1648-49 i 1651-54 trwała wojna domowa na południowym-wschodzie Rzeczypospolitej, nazywana powstaniem Chmielnickiego. W 1654 roku powstanie to wsparła Rosja, która przeprowadziła inwazję na tereny wschodniej Rzeczypospolitej, co stanowiło to początek wojny polsko-rosyjskiej, trwającej długo, bo prawie 14 lat (1654-1667). W tym samym czasie rozgrywała się też wojna polsko-szwedzka, czyli „potop szwedzki” (1655-1660), który z kolei w znacznym stopniu zniszczył środkową część Rzeczypospolitej, a króla zmusił nawet do opuszczenia na pewien czas granic Rzeczypospolitej.

Wspomniane przez Jana Wiroboskiego wydarzenia najprawdopodobniej wiązały się z fazą wojny polsko-rosyjskiej, która nastąpiła od połowy 1660 roku, kiedy to polskie wojska zaczęły odzyskiwać stracone na skutek inwazji tereny. Bardzo możliwe, że niewymieniany z nazwiska wojewoda rosyjski właśnie wtedy dostał się do niewoli i znalazł się w warszawskim więzieniu. Nie wiadomo, dlaczego tak bardzo Aleksander Wolff zainteresował się obrazem należącym do wojewody. Nie był to obraz wówczas cenny ze względu na swój wiek, gdyż historycy sztuki określają jego powstanie na 1. połowę XVII w. Nie wiadomo, czy Wolff wiedział, że ten typ obrazów jest w Rosji szczególnie otaczany kultem. Do podejmowania – jak wynika z opisu – długotrwałych prób pozyskania obrazu mógł skłonić go sam opór wojewody, jego kult wizerunku. Sam Wolff przed specjalną komisją, powołaną w maju 1665 roku przez biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego zeznał, że ponad rok (prawdopodobnie: od przywiezienia do Szamotuł) obraz leżał zawinięty w tkaninę w kącie kaplicy na zamku w Szamotułach, a on sam zajrzał do niego dopiero w momencie sporządzania rejestru majątku przed planowaną podróżą. Z jednej strony mamy więc długotrwałe starania o obraz, z drugiej – brak zainteresowania nim po przewiezieniu do Szamotuł. W opisie Jana Wiroboskiego i zeznaniu Wolffa można by doszukiwać się pewnej sprzeczności i uznać, że opis pochodzenia obrazu, powstały w czasie, gdy biskup zezwolił już na jego publiczny kult, jest nieco „podkoloryzowany”. Wcale tak jednak być nie musi. Usilne zabiegi o coś, co wydaje się niedostępne, da się przecież psychologicznie pogodzić z postawą zobojętnienia po osiągnięciu celu.

Aleksander Wolff w dokumentach z lat 60. XVII w. nazywany jest czasem „właścicielem” lub „panem Szamotuł”, nie do końca są to jednak sformułowania prawdziwe. Rodzina Wolffów w tym czasie zamieszkiwała w Polsce na Pomorzu i w Inflantach, Aleksander Ludwik być może urodził się w Jani pod Pelplinem, gdzie znajdował się majątek jego rodziców. Rodzina Wolffów pozostawała w bliskich relacjach z dworem Wazów, ojciec Jan przed zawarciem małżeństwa był pułkownikiem gwardii królewskiej, a sam Aleksander był dworzaninem króla Jana Kazimierza od początku jego panowania.

W styczniu 1658 roku Aleksander Wolff ożenił się z Jadwigą z domu Gułtowską (najbliższą kuzynką hetmana Jana Sobieskiego, późniejszego króla). Jadwiga była wdową po Stanisławie Kostce, ostatnim dziedzicu Szamotuł z rodziny Kostków. Ślub odbył się w szamotulskiej kolegiacie, a udzielił go ówczesny biskup poznański Wojciech Tolibowski herbu Nałęcz. Dziedziczkami majątku po ojcu Stanisławie Kostce były córki Joanna i Ludwika, matka zaś prawdopodobnie miała w Szamotułach dożywocie. Aleksander Wolff nie był zatem właścicielem Szamotuł, przebywał tu kilkanaście lat (i to z przerwami na długie podróże), do śmierci żony w 1670 lub 1671 roku. Majątek po ojcu Stanisławie Kostce – Szamotuły i Wronki – stał się posagiem Ludwiki Kostkówny, która po śmierci matki wyszła za Jana Korzbok Łąckiego, podkomorzego wschowskiego i późniejszego kasztelana kaliskiego. To właśnie Jan Korzbok Łącki w 1675 roku oddał starszy z szamotulskich zamków – Zamek Świdwiński franciszkanom reformatom, a ci na jego miejscu wznieśli zabudowania klasztorne. W 1683 roku wziął udział w wyprawie pod Wiedeń, być może zabrał na nią obraz Matki Bożej Szamotulskiej.

Po opuszczeniu Szamotuł Aleksander Wolff utrzymywał kontakty z kolejnymi władcami, wielokrotnie spotykał się z nimi, doradzał i uczestniczył w niektórych wyprawach. Był wykonawcą testamentu króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, zmarłego w 1673 roku. W styczniu 1676 roku brał udział w podwójnym pochówku królewskim w podziemiach katedry na Wawelu. Chowano tam wówczas razem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i – również bliskiego Aleksandrowi Wolffowi – Jana Kazimierza, zmarłego we Francji w 1672 roku.  Po uroczystościach pogrzebowych odbyła się koronacja Jana III Sobieskiego, jak wspomniano, najbliższego kuzyna zmarłej żony Wolffa. Od trzech lat Aleksander Wolff był już wtedy opatem klasztoru cysterskiego w Pelplinie, w wyborze na to stanowisko poparli go zresztą i Michał Korybut Wiśniowiecki, i Jan Sobieski. W 1676 roku w klasztorze pelplińskim podejmował króla Jana III Sobieskiego i królową Marię Kazimierę. Zmarł w końcu 1678 roku.

Ikona

Obraz umieszczony w 1666 roku w szamotulskim kościele św. Stanisława Biskupa jest ikoną Matki Bożej z Dzieciątkiem. Ma niewielkie rozmiary (32,5 x 26,5 cm), pierwotnie przeznaczony był najprawdopodobniej do domowego (prywatnego) kultu. Został namalowany temperą na desce. Od samego początku w Szamotułach znano jego pochodzenie, co potwierdzają zachowane źródła, w których określa się go jako „obraz Najświętszej Panny Moskiewskiej” (zeznanie świadka, 1665 rok), a opisuje w ten sposób: „Ten obraz jest moskiewski, niewielki, szeroki i długi na piędzi dwie, mniej albo więcej, greckiej kompozycyi, malatury moskiewskiej, na desce odmalowany, blaszkami złocistemi po bokach przyozdobiony” (opis z zaginionej księgi parafialnej, przytoczony przez Józefa Łukaszewicza w jego pracy opublikowanej w 1858 roku).

Szamotulską Matkę Bożą ze względu na sposób przedstawienia postaci należy uznać za ikonę  „Matki Bożej Kazańskiej”, na Rusi właśnie te ikony należały do szczególnie popularnych i darzono je wyjątkową czcią. Uznać je należy za wariant typu „Hodegetria” (z języka greckiego – przewodniczka, wskazująca drogę). Na ikonach tych Matka Boża przedstawiona jest w półpostaci (od pasa w górę), na ręce, najczęściej lewej, trzyma Jezusa, a drugą ręką pokazuje Syna. Ikony te wyrażają myśl teologiczną, że Maryja prowadzi do Chrystusa. Jezus na tych ikonach jest wielkości dziecka, ale rysy twarzy ma człowieka dorosłego, co podkreślać ma jego dojrzałość duchową. Prawą rękę zazwyczaj unosi w geście błogosławieństwa, a w lewej trzyma zwój lub księgę. Realizacją takiego typu ikonograficznego jest na przykład obraz Matki Bożej Częstochowskiej, której kopie znajdują się także w innych sanktuariach Polski, na przykład w Dąbrówce Kościelnej w archidiecezji gnieźnieńskiej.

Ikony Matki Bożej Kazańskiej ukazują Maryję jedynie do wysokości ramion. Przed nią, trochę z lewego boku, widać postać Jezusa, jakby stojącego na niewidocznych na obrazie kolanach Matki. Głowa Maryi jest nieco pochylona w stronę Syna. Matka Boża Kazańska jest dość późnym typem Hodegetrii, gdyż w cudowny sposób pojawić się miała dopiero w 1579 roku. Swoją szczególną sławę ikona zyskała kilkanaście lat później, w czasie wojny polsko-rosyjskiej (1609-1618) za panowania Zygmunta III Wazy. Obraz Matki Bożej Kazańskiej miał przyczynić się w 1612 roku do pokonania okupujących moskiewski Kreml Polaków. W 1649 roku car Aleksy Romanow ogłosił dzień 22 października (współcześnie, zgodnie z kalendarzem gregoriańskim to 4 listopada) świętem ogólnorosyjskim jako upamiętnienie zwycięstwa nad Polakami; z tej samej okazji dzień ten stał się też w cerkwi świętem Matki Bożej Kazańskiej. Można dodać, że do święta tego w Rosji powrócono w 2004 roku, ustanawiając tego dnia Dzień  Jedności Narodowej, w miejsce zlikwidowanych obchodów wybuchu rewolucji październikowej, które obchodzono 7 listopada.

Ten sam car Aleksy w 1654 roku rozpoczął kolejną wojnę z Rzeczpospolitą – tę, podczas której w polskiej niewoli znalazł się nieznany z imienia i nazwiska kniaź, właściciel ikony Matki Bożej Kazańskiej, która trafiła potem do Szamotuł. Czy ów „Moskwicin” znał tę dodatkową symbolikę ikony? Zapisano, że modlił się przed nią o powrót do swoich, do Moskwy, a powrót ten nastąpiłby na pewno, gdyby Rosja w wojnie z Polakami zwyciężyła. Ikona znalazła się jednak w Szamotułach, zaczęto ją nazywać Matką Bożą Szamotulską i o jej wstawiennictwo w wojnach prosili już polscy królowie.

Czarna Madonna

Jeśli dziś mówi się o Czarnej Madonnie, ma się na myśli wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. Ciemne twarze pojawiają się także na innych ikonach, co niektórzy wiążą z techniką ich wykonania, inni z oddziaływaniem kolejnych warstw werniksu. Twarze na szamotulskiej ikonie też są dość ciemne i nie należy tego kojarzyć z wpływem konserwacji.

Na tę ciemną barwę zwracano od samego początku obecności obrazu w kościele w Szamotułach. Na końcu księgi wydanej w 1687 roku, a zawierającej akta komisji orzekającej 20 lat wcześniej o cudowności obrazu, na samym końcu znalazły się pisane po polsku inskrypcje – napisy, które miały być umieszczone przy obrazie:

Czarna lubom jest,
jestem jednak wdzięczna.
W Oczach Synowskich
Matka nader śliczna.

Sprawiedliwości Słońce mię przejęło
I twarzy mojej nieco przypaliło.
Nie uważajcie odmiany takowej
Jest to albowiem dzieło Boskiej głowy.

A więc jednak – Czarna Madonna!




Bibliografia:

Herbarz polski ks. Kaspra Niesieckiego, t, 9, Lipsk 1842, 395-398.

Józef Łukaszewicz, Krótki opis historyczny kościołów parochialnych […] w dawnej diecezyj poznańskiej, t. 1, Poznań 1858, s. 302.

Krzysztof Jodłowski, Starodruk „Wielkimi Wsławiona Cudami” opisujący dzieje cudownego obrazu Matki Boskiej z Szamotuł i łaski przy nim wyproszone – przyczynek do historii kultury religijnej doby baroku w Wielkopolsce, „Ochrona Zabytków” 1999, t. 52, nr 206, s. 304-311.

Piotr Nowak, Dzieje bazyliki kolegiackiej oraz parafii Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa, Szamotuły 2018.

Józef Piszczek, Materiały do historii cudownego obrazu Matki Boskiej Szamotulskiej, „Tygodnik Parafii Szamotulskiej” 1938 nr 8-15, 17-18, 21-40, 42, 44-46, 49-52; 1939 nr 1-5, 9-12, 15, 19, 22, 24, 27, 29, 31, 33-34.

Wielkimi wsławiona cudami w obrazie sławnej kollegiaty szamotulskiej Najdostojniejsza Jedynego Boga Matka Maria, w roku 1666 dnia 15 maja światu polskiemu za cudowną ogłoszona, a w roku 1687 za pozwoleniem Jaśnie Wielmożnego Jegomości Księdza Hieronima z Wielkiego Chrzęstowa Wierzbowskiego (…) a za pilnym staraniem wielebnego duchowieństwa do druku z cudami podana, ku większej Chwale Bożej i czci Boga Rodzicy Panny, Poznań 1687.

Walenty Jan Wiroboski, Descriptio miraculosae imaginis BMV in Arce Szamotulensi I-um. Anno 1666, za: „Tygodnik Parafii Szamotulskiej” 1938 nr 11.

Matka Boża Częstochowska – typ ikony Hodegetria, w klasztorze na Jasnej Górze od 1384 r.

Współczesna kopia szamotulskiej ikony, autor Tomasz Matusewicz

Rycina z książki Wielkimi wsławiona cudami w obrazie sławnej kollegiaty szamotulskiej… (1687 r.). Zachowano układ postaci, w stosunku do obrazu Matki Bożej Szamotulskiej zmienione zostały proporcje i rysy twarzy postaci

Matka Boża Kazańska – XIX w. Ikona z kolekcji Muzeum – Zamku Górków w Szamotułach

Agnieszka Krygier-Łączkowska

Od urodzenia związana z Szamotułami. Polonistka (jak mama) i regionalist(k)a (jak tata).

Dr nauk humanistycznych, redaktor i popularyzator nauki. Prezes Stowarzyszenia WOLNA GRUPA TWÓRCZA, wiceprezes Szamotulskiego Stowarzyszenia Charytatywnego POMOC.