Tabliczki z nazwami ulic. Czy naprawdę tak trudno poprawnie zapisać nazwę?
Ulice Szamotuł otrzymywały swe nazwy w różnych czasach i mają odmienny charakter. Są nazwy odnoszące się do właściwości ulicy, jej usytuowania, kierunku, w którym prowadzi, znajdującego się przy nim obiektu. Sporo nazw ma charakter pamiątkowy, czyli przywołuje jakieś ważne osoby czy wydarzenia. Niektóre mają charakter seryjny, inne wyjątkowy (por. http://regionszamotulski.pl/nazwy-szamotulskich-ulic/). To wszystko normalne, tak jest też w innych miastach. Co innego tabliczki z nazwami. Tu konieczne jest pewne ujednolicenie i porządek, a tego nie ma i to od wielu lat. Te same ulice mają tabliczki z odmiennym zapisem nazwy, pojawiają się na nich różnego rodzaju błędy.
Najpierw o błędach w zapisie. W gruncie rzeczy trzeba pamiętać tu tylko o kilku zasadach i pilnować, żeby je uwzględniano. W Szamotułach – jak się okazuje – jest to zbyt trudne dla kilku już pokoleń urzędników. Skąd o tym wiem? Otóż zagadnieniem tym w lokalnej prasie zajmowałam się już na początku lat dziewięćdziesiątych! Na dowód zamieszczam skan artykułu, którego jestem współautorką. Wiele tabliczek, o których wtedy pisaliśmy, wisi do dziś.
Jakie zasady są zatem tu istotne? Po pierwsze: trzeba pamiętać, że człony „ulicaˮ, „placˮ, „alejaˮ, „skwerˮ czy „rondoˮ nie wchodzą w skład nazwy i pisze się je małą literą, na przykład ul. Barwna, pl. Sienkiewicza czy al. Jana Pawła. Można używać skrótów pl. i al. lub całych wyrazów plac i aleja, a w wypadku ulicy nawet pominąć ten wyraz jako oczywisty, czyli wystarczy sam napis Obornicka, nie trzeba dodawać, że to ulica. Zasady sobie, a szamotulska praktyka sobie. Na placu Sienkiewicza wiszą, widoczne na zamieszczonych zdjęciach, tabliczki z napisem Plac, na alei Niepodległości – obok tabliczek z zapisem poprawnym – błędne z Aleją. Jeszcze innego typu błędy pojawiają się w zapisie czwartej – oprócz Jana Pawła, Niepodległości i Powstania Styczniowego – alei: 1 Maja.
Aleja 1 Maja to jedna z szamotulskich nazw, gdzie występują daty. Poza nią mamy ulicę 3 Maja, 11 Listopada i 27 Stycznia – i tylko taki zapis jest poprawny. Nie wiadomo, czy w dobie dekomunizacji przetrwa ostatnia z wymienionych nazw, upamiętniająca wkroczenie Armii Czerwonej i koniec okupacji hitlerowskiej. W pisowni dat w nazwach wszędzie poprawnie zastosowano dużą literę, nie chodzi tu bowiem o zwykłą datę, ale o święto z nią związane. Błędy pojawiają się w zapisie liczebników. Zasada ortograficzna jest taka, że do zapisu cyfrowego nie dodaje się końcówek przypadków, czyli niepotrzebne jest, na przykład -go, jak na tabliczce 3-go Maja. Na tabliczkach z dwiema nazwami nie ma wprawdzie -go, ale jest – nie wiadomo dlaczego – myślnik: 11- Listopada, 27 – Stycznia. We wspomnianym artykule z początku lat 90. pisałam o tym emocjonalnie: „Zapis prezentuje stadium agonalne naszej ortografii. Jaka jest funkcja tu występującego myślnika, nawet po dłuższym zastanowieniu trudno odgadnąć. Może właśnie o to chodzi: myślnik ma nas zmusić do myślenia, do myślenia o niedoli polskiej pisowniˮ.
Jest jeszcze jedna (a fizycznie – dwie) tabliczka z nazwą ulicy w Szamotułach, z którą czuję się silnie emocjonalnie związana. Na początku lat 90. pisałam o tej jednej tabliczce aż trzy razy, aby lepiej zobrazować problem, do jednego z tekstów dołączyłam nawet rysunek mojej koleżanki. I nic, tabliczki wiszą, jak wisiały, a ja tak się do nich – w pewnym sensie – przywiązałam, że gdyby jednak komuś przyszło do głowy je usunąć, uprzejmie proszę o jedną z nich. Postawię sobie w gabinecie. Pisałam o tej tabliczce tak: „Można nie akceptować doktryny religijnej braci czeskich, wdając się z nią w polemikę, w żadnym razie jednak argumentem w tej dyskusji nie powinno być okaleczenie. Tak, właśnie okaleczenie: na rogu Rynku i ulicy upamiętniającej pobyt braci czeskich w Szamotułach wyraźnie widać ingerencję ostrego narzędzia, które wycięło wnętrze braci: ul. B-ci Czeskich. To już nie poważni innowierczy bracia, ale okaleczeni b-cia. […] Jeżeli naprawdę trzeba skrócić wyraz bracia, to można to zrobić tylko tak: br. Nowa tablica musi wyglądać tak, jak na skrzyżowaniu z ul. Kościelną, a więc Braci Czeskichˮ.
Ostatni problem ortograficzny, który znajduje odzwierciedlenie na szamotulskich ulicach, to pisownia – jako członów nazwy – wyrazów typu „ksiądzˮ, „świętyˮ, „generałˮ. Zasada jest taka, że jeśli w nazwie używa się skrótu, np. ks., św., gen., pisze się go małą literą, a jeśli stosuje się wyraz w postaci rozwiniętej – dużą, czyli ulica ks. Piotra Skargi ale ulica Księdza Piotra Skargi. ulica św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego lub Świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, ulica św. Stanisława albo Świętego Stanisława, skwer gen. brygady Mariana Orlika lub skwer Generała brygady Mariana Orlika. Zamieszczone obok zdjęcia świadczą o tym, że zasady te są w Szamotułach wielokrotnie łamane, także na najnowszych tabliczkach z ostatnio otwartej ulicy.
Zauważyć można, że tabliczki, które zaczęły się pojawiać na ulicach mniej więcej dziesięć lat temu, białe, z czarnym napisem i herbem miasta, prezentują „podejście oszczędnościoweˮ. Niestety, zwykle pojawia się tylko nazwisko patrona, imię jest pomijane lub występuje w postaci inicjału. Nie jest to podejście godne pochwały, nazwa typu pamiątkowego ma przecież honorować daną osobę i – w pewnym sensie – pełni funkcję edukacyjną. Rodzi to jednak jeszcze inne konsekwencje. Osoby, które zamawiały tabliczki, zastosowały zasadę: co na drugim miejscu, to nazwisko, więc człon w obiegu społecznym w Polsce ważniejszy. Mamy więc tabliczki: Paterki (!), Snopka, Szamotulskiego czy Szamotulczyka. Nie uwzględniono tu, że w wiekach XV i XVI, czyli czasach patronów tych ulic, nazwiska w dzisiejszym rozumieniu jeszcze nie istniały. Ciągle ważniejsze było imię, drugie określenie nie musiało się pojawiać, miało charakter zmienny, często przezwiskowy. Tak było w wypadku Jana z Szamotuł – prawnika, teologa i kaznodziei, który przez krótko przebywał w zakonie bernardynów i stąd nazywany był Paterkiem, czyli Ojczulkiem. Trzeba tu dodać, że jedyna poprawna forma jego przydomka brzmi Paterek, stąd ulica może być nazywana tylko ulicą Jana Paterka, nigdy zaś Paterki. Co z tego wynika dla interesujących nas nazw ulic? Otóż ‒ jeśli już koniecznie skracać te nazwy, to tylko do imienia, a nie do przydomka, czyli ulica Jana, Grzegorza, Dobrogosta czy Wacława. Lepiej jednak pozostawić napisy Jana Paterka, Grzegorza Snopka, Dobrogosta Szamotulskiego, Wacława Szamotulczyka (por. tekst http://regionszamotulski.pl/nazwy-ulic-szamotulskiego-i-szamotulczyka/).
Tych kilka przedstawionych przeze mnie powyżej zasad nie stanowi żadnej wiedzy tajemnej, reguły nie są skomplikowane i w dzisiejszych czasach dostęp do nich za pośrednictwem Internetu jest natychmiastowy. Bo co to za wysiłek wpisać do wyszukiwarki, na przykład, „święty pisownia w nazwach”? Nie rozumiem, dlaczego przez ponad ćwierć wieku nie znalazł się nikt, kto uporządkowałby tę kwestię.
Agnieszka Krygier-Łączkowska